Plenerowe siłownie się sypią. Czyja to wina?

Siłownie plenerowe na stałe wpisały się w ursynowski krajobraz. Jest ich coraz więcej, nie brakuje też miłośników ćwiczenia na świeżym powietrzu. Niestety „sportowcy” używając sprzętów niezgodnie z przeznaczeniem prowadzą do uszkodzeń i generują koszty rzędu 30 tys. złotych rocznie.

Na Ursynowie jest kilkanaście obiektów, które służą do ćwiczeń w terenie. Cieszą się dużą popularnością, zarówno wśród młodszych, jak i starszych mieszkańców. W parku im. Jana Pawła II często można spotkać dziadków z wnukami lub całe rodziny, które wspólnie ćwiczą.

Urządzenia do street workoutu i siłownia pod Kopą Cwila, także są w ciągłym użyciu. Niestety często sprzęty użytkowane są niezgodnie z przeznaczeniem, co prowadzi do licznych usterek. Także sama eksploatacja skutkuje po prostu zużyciem urządzeń. Konserwatorzy zwracają uwagę, że najstarsze siłownie (montowane 4 lata temu), mają mniej wytrzymałą konstrukcję, niż te instalowane później.

Urząd dzielnicy twierdzi, że siłownie są regularnie kontrolowane, a wszelkie usterki możliwie szybko usuwane.

- Ponieważ mieszkańcy Ursynowa chętnie korzystają z siłowni plenerowych i są one mocno eksploatowane, najczęściej wymieniane są takie elementy jak łożyska, zaślepki czy rączki – opowiada Jakub Fiałek z urzędu dzielnicy. - Niestety część użytkowników korzysta z urządzeń w sposób niezgodny z przeznaczeniem, co wpływa niekorzystnie na ich stan - dodaje.
 
W 2017 r. łącznie na konserwację, naprawy oraz przeglądy siłowni wydano ponad 30.000 zł. Remontowi poddawane były nie całe siłownie, a poszczególne urządzenia, takie jak np. wioślarz czy orbitrek. Zlecono m.in. wymianę stopnicy wahadła na siłowni przy ul. Cybisa.

Gruntowne remonty zostały zrealizowane na ul. Kazury, w al. KEN przy metrze Kabaty, w al.  KEN 60 i na ul. Szolca-Rogozińskiego. Gdzie jeszcze potrzebne są naprawy? Dajcie znać!