Zamknij

Polacy mistrzami świata? "Mąż byłby bardzo szczęśliwy" WYWIAD

07:23, 27.09.2014 Sławek Kińczyk Aktualizacja: 09:14, 30.09.2014
Skomentuj SK SK

Trwa trzydniowe święto siatkówki na Ursynowie. W Arenie Ursynów spotykają się najlepsze drużyny siatkarskie kraju. To IX Memoriał im. Zdzisława Amroziaka - zmarłego w 2004 roku siatkarza i dziennikarza sportowego, człowieka o ogromnej charyzmie, energii i wyjątkowo ostrym piórze.

O początkach memoriału, ojcu i mężu rozmawiamy z organizatorkami imprezy - Ewą Ambroziak, żoną oraz Ewą Marią Ambroziak, córką dziennikarza.

Drogie panie, czy pamiętacie jak to wszystko się zaczęło?

Ewa Ambroziak: Nam też już trudno sięgać pamięcią! (śmiech) Zawsze z córką mieliśmy potrzebę, aby robić coś dodatkowego. Po śmierci męża miała powstać fundacja dla dziennikarzy i młodych sportowców. Ale los jest figlarny. Zesłał nam Grzegorza Szewczyka (były zawodnik, sędzia, działacz - dop. redakcja), który już miał pomysł na memoriał. Bardzo się z córką zapaliłyśmy do tego pomysłu. W najśmielszych marzeniach nie myślałam, że ta impreza będzie się powtarzała aż tyle razy!

Ewa Maria Amroziak: Zaczynaliśmy bardzo skromnie, każdy wkładał w to, co mógł - kanapki dla zawodników, ktoś przynosił herbatę, soki. To było domowe, kameralne, spartańskie. Pierwszy turniej był w szkole na Saskiej Kępie. Z roku na rok ranga memoriału rosła, drużyny były coraz wyższej klasy. I osiągnęliśmy punkt, w którym widzimy dziś mistrzów świata!

Ewa Ambroziak: Zawsze w ten memoriał wkładamy dużo serca. Ja z córką angażujemy się bardzo emocjonalnie, Grzegorz Szewczyk - bardziej profesjonalnie. Ale to wychodziło i wychodzi bardzo dobrze. Cieszyłyśmy się niedzielnymi meczami, radosnymi reakcjami kibiców. Trzy razy jako zawodnik na memoriale grał Stephane Antiga - ma już trochę naszych medali i pucharów. Mam wrażenie, że mój mąż - tam na górze - bardzo o ten memoriał dba... Z córką zostałyśmy „wkręcone” w to, bo nigdy nie myślałyśmy, że będziemy się zajmowały siatkówką. On nie pozwala na to, by wyszedł jakiś obciach.

Co powiedziałby Zdzisław Ambroziak, widząc ostatnie wspaniałe mistrzostwa, na których Polacy sięgnęli po złoto?

Ewa Maria Amroziak: Wydaje się, że nie powiedziałby za wiele. Tata wbrew pozorom nie mówił dużo. Ale z pewnością to był moment, na który zawsze bardzo czekał. Ostatni taki tytuł zdobyliśmy przecież 40 lat temu.

Ewa Ambroziak: Nie mówił wiele, ale mówił celnie. Nie był tak rozgadany jak ja, ale był mistrzem słowa. Pięknie mówił i pisał po polsku - jestem z tego dumna do dzisiaj. A w siatkówce dbał o fair play, o dobrą atmosferę, siatkarzy. O to by siatkówka rozwijała się wśród dzieci i młodzieży. Stąd dziś - jako fundacja - organizujemy tzw. Małe Ambroziaki, czyli turnieje dziecięce. Z mistrzostw świata Zdzisław byłby bardzo dumny. Także z tego, że tak się to wszystko poukładało - z zespołem, trenerem, otoczeniem.

Ewa Maria Ambroziak: Na fanpage'u Fundacji pojawił się ostatnio komentarz, że Zdzisław Amroziak byłby bardzo szczęśliwy z powodu zdobycia przez Polaków mistrzostwa świata. I myślę, że tak właśnie by było...

Proszę opowiedzieć jak wyglądają przygotowania do każdej edycji memoriału? Kiedy zaczyna się planowanie turnieju. Ile energii trzeba włożyć w to, aby zorganizować memoriał z takim rozmachem?

Ewa Ambroziak: To się zmienia z roku na rok, ale mimo tego, że spotykamy się już dziewiąty raz wiele idzie „na żywioł”. Ja co roku mówię, że to był ostatni memoriał... I na początku ludzie się tym przejmowali, ale później przestali, bo mówią, że to nie moja własność i nie mam tu nic do gadania… (uśmiech) Więc coo roku mimo przeszkód do pokonania memoriał udaje się zorganizować. Gdyby nie wspierało nas miasto, to pewnie turniej wciąż by się odbywał jednak nie na takim poziomie organizacyjnym, bez tego rozmachu. Może siatkarze mieszkaliby u nas w domu? (śmiech). To że miasto nas wspiera a patronem jest prezydent Warszawy, daje nam większy oddech i pomaga w znalezieniu sponsorów. Choć ten rok był jednym z najtrudniejszych pod tym względem. My jednak nie odpuszczamy i się udaje.

A skąd w paniach miłość do siatkówki. Poza - oczywiście - nierozerwalnym związkiem z Ojcem i Mężem.

Ewa Maria Ambroziak: U mnie to proste. Zaraz po śmierci Taty hala sportowa i turnieje siatkówki to było miejsce gdzie mogłam go odnaleźć. To był najprostszy sposób na to, by sobie z Nim "pobyć”. Te tłumy na meczach, Liga Siatkówki, Spodek… Właśnie to był dla mnie świat, który stanowił namiastkę Ojca. Mimo, że siatkówkę "mam w nazwisku", to w nią nie gram. Ale jest to dyscyplina bliska mojemu sercu. Zawsze kibicują reprezentacji, lubię śledzić Ligę Światową.

Ewa Ambroziak: U mnie było odwrotnie. Nie wiedziałam, że jestem „wkręcona” w siatkówkę. Poznałam męża we Włoszech, w momencie gdy już nie grał w Polsce a właśnie tam. Zobaczyłam jaki to jest rodzaj sportu, dużo słuchałam. Często przebywał u nas Tomasz Wójtowicz (siatkarz, złoty medalista Mistrzostw Świata z 1974 - dop. redkacja). Kompletnie nie rozumiałam o czym oni rozmawiają - „dyszel na szóstym”? Czułam, że w siedzi w nich pasja! A teraz, gdy współpracuję z emerytowanymi siatkarzami, byłymi trenerami, kolegami mojego męża, przekonuję się, że są to fantastyczni ludzie. I to jest własnie to, co ja dostałam z siatkówki. Społeczność siatkarska jest supergrupą ludzi, którzy sobie pomagają. Dzięki temu też powstaje memoriał. 

Memoriał to "żywy" pomnik dla Zdzisława Ambroziaka. Byłby z niego zadowolony?

Ewa Ambroziak: Mój mąż był skromnym człowiekiem, gdy z kimś rozmawiał mówił, że „ja jestem tylko dziennikarzem”. Nie zastanawiał się czy jest znany czy nieznany, nie dbał o to. Wtedy pojęcie "celebryta" było nieznane. On nie dbał o pomniki dla siebie. Gdy przychodzę na memoriał i widzę na trybunach młodych zadowolonych ludzi, to myślę, że to właśnie byłoby dla męża ważne. Wielu z tych kibiców nawet nie wie kim był Ambroziak, i wcale mnie to nie boli. Ja im to wybaczam... Bo to że przychodzą na siatkówkę i ją kochają, dla męża byłoby najważniejsze!

Organizatorem Memoriału jest Fundacja im. Zdzisława Ambroziaka, którą Panie prowadzicie. Czym ona się zajmuje?

Ewa Ambroziak: Fundacja zajmuje się propagowaniem siatkówki. Organizuje, oprócz memoriału, turnieje dla dzieci i młodzieży tzw. Małe Ambroziaki. Więcej nie jesteśmy w stanie zrobić. Trudno jest obecnie zebrać środki, aby dobrze zorganizować memoriał czy wspomniane turnieje na takim poziomie, aby wszyscy byli zadowoleni. Marzy nam się, by zorganizować w przyszłości siatkarski turniej stolic europejskich. Chciałabym też kiedyś wspomagać budowę boisk do siatkówki w miastach. Mam wrażenie, że kiedyś, gdy organizowałyśmy pierwsze memoriały, było łatwiej. Może mniej liczyły się efekty finansowe niż zwykła pomoc od serca? Memoriał jest organizowany właśnie dzięki takim sponsorom od serca - firmom: Dalkia, Mikasa, Polbruk, Piekarni Grzybki. Są one prawdziwymi mecenasami siatkówki.

Dziękuję za rozmowę!

(Sławek Kińczyk)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

lebstorlebstor

0 0

jezu a ta obok żony to kto? koń? 18:46, 23.10.2014

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%