Zamknij

Polaka siedem

11:27, 23.07.2016 Adam Hohendorff Aktualizacja: 11:07, 29.07.2016
Skomentuj SK SK

Stało się. Przeoczyłem. Nie ma żadnych okoliczności łagodzących. Prawie codziennie tamtędy w drodze z pracy przechodzę, mamę też w bloku przy Polaka 7 odwiedzam, a dzień tej osiedlowej hańby umknął moim poślednio bystrym oczom. Gdy namierzyłem wraży incydent, podobno odleżał już swoje dni i zadomowił się na dobre. Była tabliczka inna, jest inna. Była kultowa, jest bezdusznie konkretna. Była jak alarmujący nas dzwon i przestroga, jest jak nic nikomu niemówiący niedobłysk, zatopiony w osiedlowej przestrzeni kamiennie chłodnego blokowiska.

„Wóz nurza się w zieloność” – mówił na porośniętym trawą wzgórzu, na tle szarzyzny owego bloku niejaki Adaś M. z “Dnia świra” i biały napis na niebieskim tle Polaka 7 miał swoje dotkliwe uzasadnienie. Bo Adaś M. to nie dość, że Polak, to jeszcze inteligent. Nie dość, że inteligent, to jeszcze zdegradowany i sfrustrowany. Czym sfrustrowany? Pracą, zarobkami, siermięgą życia, bólem świadomości istnienia. Nie dość, że nauczyciel, to jeszcze polonista. Nazwa Polaka miała więc wymiar uniwersalny.

Ale komuś zachciało się hiperpoprawności i nagle skrupulatnie sobie przypomniał, że patronem tej niepozornej, osiedlowej, rozsławionej tylko przez film uliczki jest nie tyle Polak – każdy z nas, co ktoś o nazwisku Polak. Zupełnie jak z dziedzicem pruskim i Pruskim. Trzeba było więc zmienić tabliczkę, dopisawszy pierwszą literę imienia. Ile osób wie, co to był za gość, skoro nawet nie wszyscy mieszkańcy wiedzieli?

Z drugiej strony źle, że mało znany. Bo Benedykt Polak, niewątpliwie postać zacna, to niezwykły podróżnik i franciszkanin jeszcze z czasów średniowiecza. Ale jedna literka go nie przybliży. Bardziej skojarzenie z filmem i anegdota, że to inny czy raczej podwójny Polak. Co interesujące w bloku po sąsiedzku, przy Polaka 5, gdzie na parterze z ogródkiem rezyduje sławna świnka Lily – ta witalna bohaterka wielu reportaży i patronka wegetarian, tam jeszcze literki nie dodano. Ale zastępstwo tamtego kultowego bloku numer 7 chybione, bo pięć to nie siedem i nie ma obok wzgórza z tą zielonością. Siedem to siedem, choć dziś na Ursynowie nie tyle siódma pieczęć i siódmy cud świata, co siódemki rozsiane po całej dzielnicy, reklamujące zamroczone lokale hot-spot, bez ostentacji, bo zainteresowani wiedzą, i z obsługą całodobową, czekającą też na nocnych, nudzących się hazardzistów. Dla podekscytowanych amatorów odmiennych wrażeń ulotki z wyzywającym, ale już dawno oswojonym negliżem, walające się blisko parkingów, powyrzucane przez zirytowanych kierowców spod wycieraczek. Reklamowany tam serwis oczywiście też dostępny non stop. "Klient nasz pan " - zdają się z karteczek mówić kolorowe jak z folderu, wyuzdane służebnice.

Wyznaję nie po raz pierwszy, mam obsesję pomnikową. Może więc też Adasiowi na tym zielonym wzgórzu monument należy się. Ze wzniosłym napisem - parafrazą: „Adasiowi Miauczyńskiemu - Polacy”. Że czczony ma być frustrat? Nie szkodzi. Niech czciciele sukcesów, których ta mizeria razi, stworzą miejsce konkurencyjne. Najlepiej niech przy Grzegorzewskiej czyli filmowej Alternatywy wmurują płytę swojemu idolowi - dozorcy z Pułtuska, który wiedział, jak sterroryzować nawet warszawskiego cwaniaczka i gołębiarza z Targówka. Potem niech składają tam kwiaty, nawet wieńce. A tu w samym środku zieloności wzgórza niech sobie statecznie sterczy zdegradowany inteligent. Patrzyłby bezradny swoim charakterystycznie zniesmaczonym wzrokiem na grupki włóczykijów, którzy po zakupach w nocnym przy Płaskowickiej, tam obok w trawce sobie piwka albo coś głębszego wchłaniali, śmiecąc mu pod nogami szkłem, puszkami i rojem niedopałków. Skamieniały, nie odgryzłby się jak warczący i ostrzący kły burek. Ale zostałby zapamiętany, bo przecież pod nim umawiano by się na radosne spędy. Takie osobliwe „non omnis moriar”, kosztem kamiennego milczenia wobec pijackiego chichotu profanów.

I tylko potem, tuż przed brzaskiem świtu kocury w zaciekłej rywalizacji znaczyłyby smrodliwie swoje rewiry i rejony. I może właśnie któryś z tych nocnych drapieżników, tropiąc swojego terytorialnego uzurpatora, przystanąłby na moment przy Adasiu jako słupie granicznym swego nocnego królestwa? I wyostrzając wszelkie możliwe zmysły, usłyszałby jękliwe, półgłuche, zduszone pomiałkiwanie nieruchomego współtowarzysza?

(Adam Hohendorff)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(8)

vv

1 21

Kur@a, kto pisał ten pseudo artykuł? Tego się czytać nie da... 19:18, 23.07.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

towarzysz bełkottowarzysz bełkot

2 17

bla bla bla 01:24, 24.07.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

mój nikmój nik

1 9

To w końcu dobrze czy źle? Bo ciężko wychwycić z kontekstu. 10:17, 25.07.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Miałek ŚmiałekMiałek Śmiałek

8 1

Widzę, że osoby z dołu najwyraźniej nie zrozumiały przekazu, co tylko doskonale puentuje artykuł.
Mi się bardzo podobał, pozdrawiam! 11:36, 25.07.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

b.j.b.j.

1 0

Tak ,komentarze puentują świetnie ,to " co autor miał na myśli ":).
22:38, 26.07.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

SąsiadkaSąsiadka

0 0

Byłam pewna, że było nagrywane na Dembowskiego!. 11:34, 29.07.2016

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

Adam H.Adam H.

0 0

Ta scena z ulicą Polaka 7 jest w 14 minucie film. A sam Adać Miauczyński mieszkał obok, na Kulczyńskiego 7. :) 12:30, 29.07.2016


Paweł W-waPaweł W-wa

4 0

Jak ktoś nie zna D.Ś. lub nie jest po 40-stce to tego nie zrozumie nigdy ! 15:06, 08.08.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%