10-miesięczna Ariana przyszła na świat zdrowa. Uczyła się chodzić i mówić, gdy lekarze wykryli u niej złośliwego guza mózgu. Dziewczynka i jej rodzice liczą na dobre serca swoich sąsiadów. Czasu jest bardzo mało!
Arianka jest pierwszą i jedyną córką naszych sąsiadów z Ursynowa - pani Gracjany i pana Daniela. Dotychczas dorastała jak każde inne dziecko - miała stawiać swoje pierwsze kroki i pierwszy raz powiedzieć "mama".
Pewnego dnia dziewczynka zachorowała na typową dla dzieci "trzydniówkę". Nie zapowiadało to niczego złego. Po przebyciu choroby zaczęła się gorzej czuć, dużo spać i wymiotować. Początkowo lekarze bagatelizowali ten problem. Przy kolejnej wizycie na szpitalnym SOR diagnoza okazała się najgorsza z możliwych - guz mózgu.
- Najpierw na SOR powiedzieli, że dziecko jest w dobrym stanie. Po kolejnej wizycie w szpitalu wyszedł guz. Okazało się, że jest zlokalizowany w pniu mózgu i sytuacja jest trudna - okazał się złośliwy - mówi mama Arianki.
Arianka przez ostatnie trzy tygodnie przeszła aż 5 operacji. Pomimo bólu, jaki odczuwa każdego dnia, chętnie ogląda książeczki i bawi się zabawkami. Po kolejnych badaniach okazało się, że wykryty guz to rdzeniak zarodkowy, medulloblastoma - szybko rosnący i wysoce złośliwy guz mózgu, charakteryzowany w klasyfikacji WHO jako nowotwór IV stopnia.
W Polsce dwóch lekarzy stwierdziło, że guz jest nieoperacyjny i pomoże tylko chemia. Taki sposób leczenia nie pozwoliłby na dalszy rozwój dziecka i zregenerowanie się zdrowych komórek - dziewczynka nigdy nie nauczyłaby się mówić, ani chodzić.
Okazało się, że jest szansa na leczenie, ale poza granicami kraju. Metoda zaproponowana przez lekarzy ze Stanów Zjednoczonych polega na pobraniu szpiku i podawaniu tzw. mega-chemii, która niszczy wszystkie komórki. Ten sposób stosuje się tylko u dzieci, ponieważ są one w stanie szybko zregenerować organizm. Zdrowe komórki mają szanse się odtworzyć, a złe zniknąć na zawsze. Dorosły człowiek nie przeżyłby takiej operacji.
- Spotkaliśmy się już z dobrocią ludzi, którzy chcą nam pomóc. Nawet jeżeli nie finansowo, to w jakiś inny sposób. To niesamowita szansa dla nas - dodaje mama dziewczynki.
Operacja w USA kosztuje 2 mln dolarów, czyli blisko 8 mln złotych. Rodzice Arianki poza kosztami leczenia muszą pokryć również 500 tys. złotych za transport dziewczynki do Children's Hospital w St. Louis. Zbierają środki na leczenie córki na portalu siepomaga.pl. Do chwili publikacji artykułu udało się uzbierać niespełna 800 tys. złotych. Czasu jest niewiele - Arianka musi uzbierać pełną kwotę do końca 2021 roku.
agnik10:04, 11.12.2021
a tyle mówi sie o dzieciach, PIS chce ratowac nienarodzone trwale uszkodzone , które od razu umrą a te które należałoby ratowac to nie dadzą pieniędzy. Skoro wykształciliscie lekarzy, którzy mówią nie da się to dajcie pieniądze na leczenie zagranicą 10:04, 11.12.2021
Kon14:10, 11.12.2021
Wspolczuje rodzicom, taka choroba u maluszka. To jest straszne. 14:10, 11.12.2021
szym18:29, 11.12.2021
9 1
8 gwiazdek i konfederacje 18:29, 11.12.2021