Człowiek i pies. Mają za sobą 6 milionów kroków i 5 miesięcy wspólnej wędrówki. Ledwo wrócili, a już szykują się do kolejnej podróży. O ich przygodach i planach będzie można posłuchać podczas spotkania w urzędzie dzielnicy w najbliższą środę.
Kiedy pisaliśmy w czerwcu o jego wyprawie na „koniec świata”, stronę Darka Strojewskiego obserwowało nieco ponad 100 osób. Teraz kiedy ma za sobą 4 tys. kilometrów pokonanych pieszo, jego poczynania śledzi ponad 3 tys. osób.
Po co Darek pokonał taki dystans? Żeby zebrać fundusze na rzecz ursynowskiego hospicjum. Marzyło mu się 100 tys., ale z dumą i radością mówi o 30 tys., które udało mu się zebrać podczas pięciomiesięcznej wyprawy.
Jak sam mówi wędrowanie jest jego żywiołem, dlatego wraz z nadejściem nowego roku planuje kolejną edycję pieszej drogi.
- Tym razem zrobimy dym w Europie, ale taki mega pozytywny dym. Trasa będzie bardzo prosta. Zdobyliśmy najdalej na zachód wysunięty punkt kontynentalnej Europy, to tym razem połączymy południe z północą - Gibraltar z Knivskjellodden – zapowiada Darek.
Przed Darkiem i jego dzielnym towarzyszem – psem Pindolem - kolejne 7 tys. kilometrów, początek wyprawy zaplanowali już na styczeń. Jeśli chcecie poznać szczegóły pieszej podróży z Warszawy do Lizbony i dowiedzieć się, co nowego planują wędrowcy, będzie ku temu okazja w najbliższą środę.
Obu bohaterów będzie można poznać osobiście podczas spotkania w urzędzie dzielnicy, które odbędzie się w środę, 4 grudnia o godz. 19:00. Wstęp wolny.
[ZT]12549[/ZT]
[ZT]16933[/ZT]
Riky09:36, 03.12.2019
Ciekawe ile zarobił. 09:36, 03.12.2019
max09:43, 03.12.2019
I skąd weźmie kasę na życie zagranicą przez kolejne kilka miesięcy. 09:43, 03.12.2019
Piter11:57, 03.12.2019
2 1
Jego prywatna sprawa.. Może ma. bogatego wujka? Może wygrał w lotto? Może świetnie zarabia między kolejnymi wyjazdami? Nie nasz. biznes. 11:57, 03.12.2019
max08:12, 04.12.2019
1 0
Gdyby miał bogatego wujka lub wygrał w lotto to pochwaliłby się, że wpłacił 30 tys. z własnej kieszeni zamiast ciągnąć psa na drugi koniec Europy. 08:12, 04.12.2019
Myślący inaczej 22:06, 18.12.2019
1 0
Sam szedłem tym szlakiem przez 4 miesiące.
Czasami się zastanawiam skąd biorą się u ludzi tak płytkie przemyślenia. "skąd weźmie kasę na życie".. Może po prostu zarobi?
Jeden za zarobione pieniądze kupi sobie samochód, inny dobre ciuchy, a inny po prostu będzie sobie szedł i żył z oszczędności. Życie w drodze jest tańsze, niż życie "na miejscu". Jedyne o co się martwisz, to żeby mieć co do garnka wlozyc. A "na miejscu"? Rachunki, przyjemności, życie, samochód, zobowiązania. W drodze tego nie masz.
Kazdy wybiera swoją wlasna drogę w życiu.
Ja te drogę przemierzylem żyjąc z własnych oszczędności, które wypracowałem pracując za granicą i nie było to takie łatwe.
Ale oczywiście znajdzie się ktoś, kto nic nie zrobił ze swoim życiem, a będzie pisał "ma bogatego wujka", "ma sponsora" itd.
Trzeba samemu spróbować takiego życia, to można się przekonać, że wcale nie trzeba (jak to się wielu wydaje) kosmicznych pieniędzy.
Pozdro 22:06, 18.12.2019