Pszczoły nie chcą mieszkać w Lesie Kabackim. Dlaczego?

Dwie kłody bartne w Lesie Kabackim wciąż czekają na lokatorów. Na razie nie udało się zwabić pszczół do ich naturalnego środowiska. Pomysłodawca akcji, mającej pokazać jakie były poczatki bartnictwa, radzi ubroić się w cierpliwość i liczy, że wkrótce te pożyteczne owady zamieszkają w domkach na drzewach. 

Z okazji obchodzonego 20 maja Światowego Dnia Pszczół zajrzeliśmy do Lasu Kabackiego, aby przekonać się jaki jest rezultat eksperymentu zapoczątkowanego wczesną wiosną 2018 roku. Wówczas dzięki edukatorowi Centrum Edukacji Przyrodniczo-Leśnej na dwóch drzewach zawisły kłody bartne. Bartosz Popczyński chciał w ten sposób pokazać jak wyglądało stopniowe udomowianie owadów, jak przebiegała droga od dzikich pszczół w lesie do przydomowych w ulach. 

Kłody, wykonane ze świerkowego pnia, dzięki specjalnemu roztworowi propolisu i spirytusu, którym były nacierane, miały wabić do swego wnętrza pszczoły. Do dziś są jednak puste. Poza epizodem, gdy w jednej z kłód, sójka zrobiła sobie gniazdo. 

- Na razie wabienie pszczół nie przyniosło skutku. W Lesie Kabackim jest ich bardzo mało. To wiąże się m.in. z tym, że brakuje tutaj bardzo starych drzew, w których mogłyby się w nich osiedlić. Najstarsze mają około 200 lat, a to za mało. Jestem jednak dobrej myśli i wystarczy cierpliwie czekać, aż zasiedlą kłody - mówi Bartosz Popczyński. 

"Ursynowski miodek"

Pszczół brakuje nie tylko w Lesie Kabackim. Z roku na rok jest ich coraz mniej na całym świecie. Ich wymieranie wiąże się m.in. z używaniem w rolnictwie pestycydów. Brak pszczół, to nie tylko brak miodu, to przede wszystkim problem zapylania roślin, np. czereśnie w 98 proc. zapylane są przez te owady. 

- Bez niego z Ziemi znikną niektóre gatunki roślin, co w konsekwencji spowoduje wymarcie zwierząt, które się nimi żywią. Nas jeszcze bardzo to nie dotyka, ale już w Chinach do zapylania zatrudniani są ludzie - mówi Popczyński. 

Pszczoły, jako owady zapylające, są jednym z niezbędnych elementów ekosystemu. Wszystkie działania mające na celu utrzymanie lub zwiększenie populacji tych owadów, są krokiem w kierunku ratowania środowiska. Stąd inicjatywa budowania w miastach uli, np. na dachach. Taka pasieka miała powstać również na ursynowskim ratuszu. 

- Wiosną miała się tam odbyć specjalna wizja lokalna z udziałem specjalisty od hodowli pszczól, ale ze względu na epidemię nie została ona zrealizowana. Mam nadzieję, że uda się to zrobić na przyszłą wiosnę i wzorem innych warszawskich dzielnic, będziemy mogli za rok pochwalić się "Ursynowskim miodkiem" - mówi wiceburmistrz Bartosz Dominiak.

Niedługo pojawi się pierwszy miód "Kabacki" zbierany na Stacji Techniczno-Postojowej Metra Warszawskiego, gdzie w ubiegłym roku postawiono 5 uli z 50 tysiącami pszczół z gatunku Carnica.

Według specjalistów miód miejski jest zdrowy, ponieważ rośliny, z których czerpią pszczoły nektar, nie są opryskiwane, na jego wartość nie ma też wpływu zanieczyszczenie powietrza.

[ZT]9426[/ZT]

[ZT]14507[/ZT]