Po pierwszych kilku godzinach urzędowania ratusza na nowych zasadach widać, że mieszkańcy Ursynowa wzięli na poważnie ostrzeżenia przed koronawirusem. Osobiście przyszli załatwić tylko sprawy, których nie można odłożyć na potem. Złożyli zaledwie kilkadziesiąt pism, w normalnych warunkach byłoby ich w tym czasie kilkaset.
Poniedziałkowy poranek był pierwszym dniem obowiązywania bardzo restyrykcyjnych zasad w ursynowskim urzędzie dzielnicy. W związku z ogłoszeniem stanu epidemicznego kontakt urzędników z mieszkańcami został ograniczony do minimum. Prawie wszystkie stanowiska obsługi zostały zamknięte, a do ratusza można wejść jedynie od al. KEN i załatwić tylko najpilniejsze sprawy: akty urodzeń i zgonów, rejestracja nowych pojazdów, śluby czy odbiór dowodów.
- Przez trzy godziny mieszkańcy złożyli 30 pism. To są śladowe ilości w stosunku do kilkuset przyjmowanych przed stanem zagrożenia epidemicznego. Ludzie przychodzą załatwiać sprawy najpilniejsze. Najwięcej wydawanych jest aktów zgonu - mówi burmistrz Robert Kempa.
Burmistrz dodaje, że rano zdarzyły się tylko dwie niemiłe rozmowy z osobami, którym nie udało się załatwić formalności, reszta mieszkańców rozumie konieczność odłożenia swoich spraw na później lub załatwienia ich przez telefon czy internet.
Ci, którzy muszą zjawić się w urzędzie osobiście mogą do niego wejść tylko od alei KEN. Wewnątrz są dozowniki z płynem dezynfekującym i obowiązuje zasada, że w sali obsługi (czynna jest tylko ta na parterze) nie może przebywać jednocześnie więcej interesantów niż pracowników wyznaczonych do ich obsługi. Reszta musi czekać na dworze. Warto dodać, że nie działa elektroniczny system kolejkowy.
Pozostałe osoby mają w ratuszu do dyspozycji od strony ul. Gandhi (przy północnym wyjściu z metra) okienko podawcze. Można tam zostawić dokumenty lub wnioski.
Nie zmieniają się godziny pracy urzędu dzielnicy: od poniedziałku do piątku - od 8:00 do 16:00, sala obsługi w poniedziałki do 18:00.
0
0
0
0
0
0
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz