Nasz Czytelnik z Natolina od kilku miesięcy spóźnia się do pracy i jest zmuszony do korzystania ze schodów zamiast windy. Powodem są zabawy dzieci sąsiadów. Czy ktoś tu trochę nie przesada? Jego list publikujemy w całości, zapraszamy do komentowania.
Pewnie tym listem narażę się połowie populacji Ursynowa, ale jeśli choć jeden rodzic weźmie go sobie do serca to będzie mój sukces.
Cierpliwie znosiłem hałasy sąsiadów z dołu. Wiadomo dzieci – bawią się, krzyczą, rzucają jakieś zabawki, klocki. Poranne i noce płacze wpisały się w mój rozkład dnia i mimo że czasem uszy puchły mówiłem: życie. Nieznośna proza życia w ursynowskim bloku.
Ale... miarka się przebrała, kiedy kolejny ranek z rzędu, wychodząc do pracy musiałem czekać ponad 10 minut na windę, która dojechała do mnie z parteru (na 6 piętro) zatrzymując się na każdym jednym po drodze. Dlaczego? Bo dzieci sąsiadów uważają to za świetną zabawę!
Sam pamiętam jak za dzieciaka robiłem z kolegami takie "numery", ale jestem pewien, że rodzice srogo by mnie za to objechali. A na pewno nie przyszłoby mi do głowy robić czegoś takiego przy nich!
I żeby nie było, że hejt, że się czepiam biednych „madek”. Wyznaję zasadę: żyj i daj żyć innym. Ta sytuacja z windą powtarza się od paru miesięcy kilka razy w tygodniu. Sąsiedzi już nawet między sobą zaczęli o tym rozmawiać, bo spotykają się rano na schodach albo w windzie. Taka przymusowa integracja nam się trafiła!
Najpierw o godzinie, w której pół bloku rusza do pracy/szkoły obydwie (!!!) windy są na dłuższy czas blokowane przez sześcioosobową rodzinę w celu zapakowania się do niej (rozumiem, że do jednej mogą się nie zmieścić i logistyka jest trudna). Ale potem, kiedy rodzina wysiądzie, dzieci przelatują po wszystkich guzikach i windy jadą w górę zatrzymując się na każdym piętrze i wioząc wszystkich pasażerów W GÓRĘ.
To naprawdę zaczyna nas wszystkich - lokatorów - bardzo wkurzać. Sąsiedzi próbowali rozmawiać z rodzicami, którzy mieli rzucić na odczepne „Przecież to tylko dzieci”. Tylko do czego doprowadzi takie myślenie? Kogo wychowamy?
Z takich dzieci wyrosną dorośli, którzy nie będą znali i przestrzegali norm społecznych, bo ważniejsze będzie, że ONE CHCĄ. Będą mieli gdzieś zdanie innych, bo rodzice ich nauczyli, że mogą robić TO, CO CHCĄ. Gorzej, jak trafi swój na swego, to dopiero będzie zdziwienie.
Ludzie! Trzeba szanować czas i prawa innych. Prawo do korzystania z windy (zazwyczaj połowa sąsiadów zasuwa schodami) i dotarcia na czas do pracy. Uczmy dzieci, że ich prawo do zabawy nie obowiązuje zawsze i wszędzie. Dla wspólnego przyszłego dobra.
Michał (nazwisko do wiadomości redakcji)
*******************************************
Zamieszczony tekst jest osobistą opinią autora. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za powyższe stwierdzenia. W dziale "Opinie" lub "List czytelnika" publikujemy stanowiska mieszkańców i instytucji, które wnoszą cenne uwagi do debaty na dany temat. Zachęcamy do komentowania i nadsyłania własnych opinii: [email protected].
X12:22, 01.12.2019
Dobrze napisane 12:22, 01.12.2019
Fun dla wszystkich13:23, 01.12.2019
Jest taka wajha do wylaczania windy- za małolata się tym bawiliśmy - może warto użyć dźwigni małego pilotażu pirxa?;) Będzie zabawa i dla tych którzy czekają 13:23, 01.12.2019
Kurkawodna14:17, 03.12.2019
Sloki im na wycieraczce postaw 14:17, 03.12.2019
Schody14:29, 01.12.2019
Rozumiem, że w bloku nie ma schodów? A skoro nie pomagają rozmowy z rodzicami tych potworków to warto przejść na inne metody nieco bardziej radykalne 14:29, 01.12.2019
asd15:09, 02.12.2019
Po to jest zainstalowana winda, żeby z niej korzystać. Prawo do korzystania ma każdy mieszkaniec. Nie tylko Ci, którzy mają wyhodowanie (niewychowane) dzieci. Jak bym mieszkał na 3 to bym się do windy nie fatygował, ale 9 i winda zajęta przez "bombelki" to już problem. 15:09, 02.12.2019
natolińczyk14:36, 01.12.2019
To niestety smutna norma od lat. Wstyd mi za moje pokolenie, bo doświadczyliśmy jeszcze ostatnich lat szarości PRLu i trudnych l.90tych, i teraz w zamian odreagowujemy tamten czas? Mając w nosie, albo i głębiej, zasady, normy, kulturę osobistą, a co gorsza, rodzice przekazują to następnemu pokoleniu? Znaczna część dzieci jest puszczona luzem, nie wdrażana do życia w społeczeństwie, na reakcję o złym zachowaniu jest tekst "w domu tak się nie zachowuje"... No tak, ja też w domu zachowuję się inaczej niż wśród ludzi. Co nie znaczy, że będę szkodzić tym, co mieszkają wokół mnie. Patrząc na tę "przyszłość narodu" zadziwiająco często myślę o zamieszkaniu jak najdalej stąd, gdzie dzieci się wychowuje, a nie hoduje. 14:36, 01.12.2019
Kolejny rodzic21:51, 01.12.2019
Niestety Natolinczyk ma absolutną rację! Bezstresowe wychowanie - nie liczenie się z otoczeniem- no bo po co? W szkole podobnie a jak jeszcze trafi się nauczyciel bez podejścia pedagogicznego to kolejna klapa. No i dochodzi nawet do tzw. zwrotów akcji że niektóre rozchukane dziecinki są nawet agresywne w stosunku do swoich rodziców. Żyć i nie umierać - brakuje rodziców na poziomie i prawdziwych nauczycieli też jak na lekarstwo 21:51, 01.12.2019
Xyz16:26, 01.12.2019
Na moim piętrze (9) mają trojaczki i każdego dnia przed 7, czasem 6 pobudka ponieważ zanim się wpakują do winy urządzają sobie tor wyścigowy, albo się przekrzykują, a madka klasycznie nie reaguje lub ewentualnie rozmawia sobie z nimi w najlepsze. Jakiekolwiek prośby do madki oczywiście nie przynoszą efektu, a ojciec taka ciapa, że mu na głowe te dzieciaki wchodzą. Wciskanie każdego piętra w windzie przez nich to też nic nowego. Pozdrawiam autora listu, rozumiem poziom Twojej irytacji 16:26, 01.12.2019
Łobuziak22:20, 01.12.2019
Domofon lub zapałka w dzwonek o 2 4 i 5 rano pomoże zrozumieć 22:20, 01.12.2019
xaaf23:51, 01.12.2019
"madka" na pewno nie zaregauje, ale mama lub matka raczej tak. 23:51, 01.12.2019
fuuuuj13:48, 02.12.2019
Śmierdzący prezent na wycieraczkę. 13:48, 02.12.2019
qwr11:28, 06.12.2019
~Xyz To wynieś się na wieś. Mieszkasz w mieście wśród ludzi, to się musisz dostosować. 11:28, 06.12.2019
seniorek34222:08, 01.12.2019
Bicie dzieci jako metoda wychowawcza stosowana z umiarem była skuteczna przez tysiąclecia. Zaniechanie tego obyczaju skutkuje dziś zjawiskami przerażającymi i haniebnymi. 22:08, 01.12.2019
Jaro09:32, 02.12.2019
Bicie to nie lekarstwo. Jak czytam poniższe komentarze, to widzę że co najmniej 3/4 komentujących nie ma dzieci. Wtedy wypisywanie wszelakich mądrości przychodzi o wiele łatwiej. Obecnie jest tak, że rodzicom powiedziano: nie wolno bić. I w zamian proponuje się jakieś wysublimowane socjotechniki z pogranicza psychologii, perswazji, Bóg wie czego... Oczywiście przykład własny jak najbardziej. Tylko, że współczesny rodzic ma tyle czasu, że na szlifowanie socjotechnik już go nie wystarcza. Do tego przecież młodym wpaja się, że "róbtra co chceta". I mamy uproszczony obraz współczesnego "wychowania". Zanikły rodziny/domy wielopokoleniowe, brak autorytetów... Może, jak społeczeństwo się już nieco "odkuje", to odkryje, ile zostało po drodze poświęcone i na nowo zadbamy o rzeczy podstawowe... 09:32, 02.12.2019
MrFrosty10:15, 02.12.2019
Problemem są niewychowani rodzice, a nie dzieci. 10:15, 02.12.2019
asd15:05, 02.12.2019
I tacy niewychowani, wychowają takich samych sobie. Zgoda w 100% z autorem listu. 15:05, 02.12.2019
rolo07:58, 04.12.2019
...RODZICE W TYM CZASIE PUDELKA NA SMARTFONIE OGLĄDALI 07:58, 04.12.2019
Mati17:40, 02.12.2019
Ale skoro Pan kiedyś w dzieciństwie to robił a teraz Pan tego nie robi to jest szansa ze ktoś tym dzieciom zwróci uwagę żeby w przyszłości tego nie robiły. 17:40, 02.12.2019
s16:03, 03.12.2019
a to przypadkiem nie Pańskie dzieci? 16:03, 03.12.2019
KACZKALEWACZKA20:26, 02.12.2019
Posiadacze dzieci powinni być podwójnie opodatkowani podatkiem ekologicznym proporcjonalnym do produkcji odpadów i wyprodukowanego CO2 per capita. Zaludnianie planety i zwiększenie konsumpcji to nie jest droga którą powinniśmy iść patrząc na gwałtowne zmiany klimatu i perspektywę zapaści w rolnictwie z tego wynikającą. Państwo powinno ZNIECHĘCAĆ do posiadania dzieci a środki które ma przeznaczać na ZALESIANIE. Prokreacja zawsze była przywilejem tych którzy byli własnymi środkami w stanie zapewnić potomstwu przeżycie. 20:26, 02.12.2019
Jaro11:04, 03.12.2019
Zacznę od tego, że zmień sobie nick, bo przedstawiony pogląd nawet nie jest lewicowy, a cóż dopiero lewacki. Po drugie, jaka wielkość populacji w Polsce jest dla Ciebie optymalna? Jak to ustalimy, będziemy mogli dyskutować o kolejnych kwestiach. 11:04, 03.12.2019
unabomber13:59, 03.12.2019
Optymalna populacja 1,2 mln przy zalesieniu 90 %. Taki stan rzeczy miał miejsce ok roku 1000 i tak być powinno. 13:59, 03.12.2019
jac.16:05, 04.12.2019
Może raczej ludzie nie posiadający dzieci powinni być opodatkowani jako niepotrzebnie zużywający zasoby planety?
Oraz eksterminowani, jeśli w dniu przejścia na emeryturę nie są w stanie zapewnić sobie przeżycia kolenych 20 lat.
16:05, 04.12.2019
Jurek14:58, 03.12.2019
"Róbta co chceta". No to robio. 14:58, 03.12.2019
Maruda20:16, 03.12.2019
Nie lepiej porozmawiać bezpośrednio z tymi rodzicami?
Dziwna metoda...
20:16, 03.12.2019
pppp20:57, 03.12.2019
Zapewniam że nic to nie da. Znam z autopsji - problem leży w rodzicach a nie dzieciach. 20:57, 03.12.2019
jac16:10, 04.12.2019
Problemy pierwszego świata.
Czemu tak uważam:
1. Każda zabawa jest fajna do czasu. Nie wierzę, że dzieciaki robią tak przez dłuższy czas. A w krótszym można po prostu olać. Jest wiele gorszych rzeczy wokół nas.
2. 'Sam robiłem, ale moja mojszość jest bardziej moja'.
3. Ile zajmie taki cykl przejechania w górę zatrzymując się na każdym piętrze? Cztery minuty? Pięć? Rozumiem, że problem jest tak uciążliwy, bo społeczność w opisywanym bloku jest tak karna, że wszyscy dokładnie o tej samej godzinie wychodzą do pracy. Dziwne że ta równoczesność im nie przeszkadza, tylko te kilkoro dzieci.
Nie twierdzę, że takie zachowanie nie jest irytujące. Jest. Ale czy jest to poziom pisania 'do gazet'? Polemizowałbym.
16:10, 04.12.2019
Kurkawodna20:47, 05.12.2019
No ja cię zatrzymam na pięć minut w windzie - będzie fajna zabawa. 20:47, 05.12.2019
Wilda05:40, 26.12.2019
Zgadzam się całkowicie z natolińczykiem.
A współczesne wychowanie dzieci to nie wychowywanie, to gorzej niż dzika hodowla.
Taka dzicz rośnie i aż strach gdy dorośnie. Już niekiedy zdziwienie, że rzuca się z nożem na rodzica. Jeśli tylko na rodzica-cóż , jego problem, gorzej gdy na postronnych ludzi. Bachory roszczeniowe,rozwydrzone, agresywne. Pokolenie "świętych krów". Horror. 05:40, 26.12.2019
Mama patryni13:45, 16.11.2020
Ale co luciom pszeszgatsa ze sie dzieci popafia? 13:45, 16.11.2020
Bulma13:47, 16.11.2020
WINDY SA DLA LUDZI Z WÓZKIEM Z BACHOREM PO SCHODAC 13:47, 16.11.2020
Lord b13:48, 16.11.2020
Ja to bym taki WÒZOL Z BĘKARTEM ZE SCHODOW ZEPCHNĄL 13:48, 16.11.2020
Bella13:31, 01.12.2019
50 5
Mam sąsiada dwa piętra wyżej i nie w moim pionie, którego dwa nieokrzesane zdziczałe bachory płci męskiej biegają jak zdzczałe całymi dniami,drą sie płaczą i walą czymś. Rodzice nie reagują. Rozmawiałam z sąsiadem kilka miesięcy temu, nie omieszkałam powiedzieć i uświadomić żeci kulturalni państwo którzy mieszkają pod nimi przechodzą gehennę przez jego dziecicałymi dniami skaczącymi im po suficie jak po głowie skoro u mnie w pionie obok i dwa piętra niżej jest horror. Niestety powiedział tylko: to co nic innego nie pozostaje jak się stąd wyprowadzić. Ja na to: nie musi pan, wystarczy tylko zakazać dzieciom zachowywać się jak dzicz. Cóż, nic się nie zmieniło, tak jakby groch o ścianę....wieś tak ma, panstwo są z Węgrowa. 13:31, 01.12.2019