Rośnie góra śmieci przy sklepie Warus. "Zaraz będą tu szczury"

Przed marketem Warus przy ul. Nugat od kilku tygodni tworzy się góra śmieci, której nikt nie wywozi. Mieszkańcy są zbulwersowani. - Tylko czekać, aż pojawią się szczury! - mówią zniesmaczeni. Kto odpowiada za ten bałagan?

To widok jak z zalanego niegdyś śmieciami Neapolu. Walające się kartony, resztki jedzenia z firmy cateringowej, brak segregacji. Wszystko przed wejściem do... popularnego marketu spożywczego. Mieszkańcy nie zostawiają suchej nitki na sklepie.

- To jest straszne! W jakim mieście my żyjemy? Od tygodni rośnie góra śmieci i nikt tego nie wywozi. Zaraz będą tu szczury. Dziwię się sklepowi, że doprowadza do takiej sytuacji, ja bym do takiego sklepu nie weszła - mówi nam pani Anna, mieszkanka osiedla przy Kopcińskiego.

"Nasze skargi pozostają bez działań"

Jak ustaliliśmy altanka śmietnikowa przy Warusie jest wspólną przestrzenią do składowania dla kilku firm: sklepu,  firmy cateringowej i pizzerii. 1 sierpnia 2020 roku, decyzją radnych, firmy zostały wyłączone z miejskiego systemu wywozu śmieci, a więc - teoretycznie - same muszą zadbać o ich usuwanie. Na przykład, zawierając umowę z firmą, która zajmuje się gospodarką odpadami. Ratusz wprowadził tę zmianę, bo okazało się, że firmy ponosiły, dzięki niskim stawkom zagwarantowanym im w ustawie śmieciowej, zaledwie 12 proc. kosztów systemu, a ich śmieci stanowiły nawet 30 proc. odpadów wytwarzanych w mieście. W efekcie zwykli mieszkańcy dorzucali się do rachunków firmy. W skali całej Warszawy były to koszty rzędu 220-300 mln złotych.

Ale przy Nugat sytuacja jest inna. Sklep Warus, pizzeria i catering wynajmują lokale od spółdzielni "Na Skraju".

- W umowie mamy zagwarantowany odbiór odpadów przez spółdzielnię "Na Skraju". Nasze skargi, prośby, e-maile, telefony pozostają bez konkretnych działań z jej strony. Kazano nam czekać na decyzję urzędu miasta i zarządu spółdzielni w tej sprawie. Bardzo bym chciała, aby spółdzielnia jak najszybciej sprzątnęła zaistniały bałagan. Bałagan, do którego nie powinna dopuścić - mówi nam Agnieszka Kozieł, dyrektor ds. handlowych w
Warus sp. z o.o.

W przypadku budynków i gruntów, które są wynajmowane przez kilka firm umowę na wywóz śmieci powinien zawrzeć wynajmujący. I większość ursynowskich spółdzielni wywiązała się z tego obowiązku. W ostatnich tygodniach na lokalach użytkowych informacje o odrębnych pojemnikach na odpady dla działalności gospodarczych umieściła np. największa z nich SMB "Jary".

Góra śmieci wkrótce zniknie?

Ale spółdzielnia "Na Skraju", która wynajmuje Warusowi pawilon przy ul. Nugat, jeszcze nie zdążyła zawrzeć swojej umowy. Jak powiedział nam jej prezes Robert Poszwiński wszystko przez nieścisłości w interpretacji uchwały radnych. Spółdzielnia miała się dowiedzieć od miasta o tym jak postępować w przypadku wielu najemców już po wejściu w życie nowego prawa.

- Okazało się, że to my musimy podpisać umowę dla całej nieruchomości, a nie każdy podmiot osobno dla siebie - słyszymy w "Na Skraju".

Spółdzielnia negocjuje jeszcze warunki wywozu z dwiema firmami i - jak zapowiada prezes Poszwiński - do końca przyszłego tygodnia problem ze śmieciami powinien zostać rozwiązany. A po zawarciu z miastem obiecanej przez samorząd jeszcze na wrzesień umowy dzierżawy gruntu w rejonie ul. Nugat, być może powstaną osobne altanki dla najemców.