Zamknij

Rowerem przez historię Ursynowa! Udana wycieczka na pożegnanie lata FOTO

06:34, 05.09.2022 Redakcja Haloursynow.pl Aktualizacja: 10:52, 16.09.2022
Skomentuj AR AR

Kto był właścicielem terenów ursynowskich i wilanowskich przed wojną, gdzie planowano tzw. Korso Jagiellońskie, jak początkowo miały się nazywać projektowane stacje metra na Ursynowie? Odpowiedzi na te pytania można było uzyskać podczas pierwszej wrześniowej wycieczki rowerowej z przewodnikiem. Frekwencja była imponująca!

Ursynów od lat słynie z organizacji ciekawych wycieczek krajoznawczych. W niedzielę odbyły się aż trzy takie wycieczki. Pierwsza - piesza z Lidią Pańków, która opowiedziała o kulisach projektowania wnętrz stacji metra przez Jasnę Strzałkowską-Ryszkę. Druga poświęcona była jeziorkom i stawom na tzw. pojezierzu ursynowskim, a na trzeciej - rowerowej wycieczce - można było poznać pradawną historię Ursynowa.

Imprezę prowadził znany przewodnik warszawski, właściciel Klubokawiarni KEN 54 Mariusz Prządak - autor książki "Sekrety Ursynowa". I tych sekretów poznaliśmy całkiem sporo! W wyciecze wzięło udział prawie 200 uczestników. To świadczy o tym, że ursynowianie są spragnieni ciekawostek historycznych ze swojej dzielnicy. 

Przez Gucin Gaj do Ursinowa

Swój 15 kilometrowy szlak rowerzyści rozpoczęli przy kościele św. Katarzyny - siedzibie najstarszej parafii w Warszawie.

- Pierwsze zapiski z 1065 roku mówią o osadzie misyjnej Benedyktynów. Powstaje wieś Służew, a w 1238 roku powstaje najstarsza parafia w Warszawie. Z badań archeologicznych wynika, że są tu pokłady, świadczące o tym, że przez wieleset lat płonęły tu ogniska. Są więc przypuszczenia, że kościół powstał w miejscu wcześniejszych świątyń pogańskich - mówił Mariusz Prządak.

Później uczestnicy wycieczki odwiedzili zapuszczony i zapomniany Gucin Gaj - kiedyś perełkę stolicy. 

- Stanisław Kostka Potocki stworzył tu sobie letnią rezydencję - tu odpoczywał, pracował, spotykał się z przyjaciółmi. Jeszcze do lat 50. XX wieku istniał tu drewniany dworek. Potocki był wolnomularzem, więc postanowił, że skoro na górze jest kościół, to na dole dla równowagi zbuduje świątynię antyczną - takie były plany - opowiadał przewodnik.

Potocki popadł zresztą w konflikt z Episkopatem z powodu publikacji książki "Powrót do ciemnogrodu", w której opisuje współczesny sobie kraj i kościół jako siedlisko zacofania, wstecznictwa i ogłupiania ludzi.

Po śmierci jego żona Aleksandra Lubomirska wpadła na pomysł wybudowania gaju imienia męża oraz jego brata Ignacego.

- Była więc akcja sadzenia drzew w wykonaniu ówczesnych celebrytów. Zygmunt Vogel, Stanisław Staszic, Julian Ursyn Niemcewicz sadzili dęby, orzechy, brzozy, topole i modrzewie. Pojawiły się też niewielkie pomniki, np. lwy egipskie - mówił prowadzący.

Teren Gucina popadał w zapomnienie. Ostatnim jego właścicielem, podobnie jak całego Wilanowa czy Ursynowa, był hrabia Adam Branicki, który przed wojną potwornie się zadłużył. By spłacić długi rozparcelowywał działki i sprzedawał. Ta trafiła w ręce przedsiębiorcy, który hodował tu karpie wigilijne. Więcej o historii i teraźniejszości Gucin Gaju można przeczytać w naszym obszernym artykule na jego temat.

Uczestnicy odwiedzili także pałacyk ursynowski - dzisiejszy rektorat SGGW. To w tym miejscu Julian Ursyn Niemcewicz miał majątek, zakupiony w 1821 roku.

- Chciał go nazwać "Ameryką", ale wówczas Polski nie było na mapie, była pod zaborem rosyjskim. Przyjaciele odradzili mu tę nazwę, sugerując, że władze rosyjskie odebrałyby to za prowokację. Ostatecznie Niemcewicza nazwał posiadłość "Ursinowem" - mówił przewodnik.

Wg tradycji Niemcewicz z podróży po Stanach Zjednoczonych przywiózł filiżankę, którą mu podarowała żona Tomasza Jeffersona, z kolei George Waszyngton dał mu nasiona różnych roślin, w tym orzecha czarnego. Ursyn posadził drzewo obok swojego dworku. Wg legendy jest to ten sam orzech, który rośnie obok pałacyku ursynowskiego do dziś.

Tereny SGGW kryją niejedną tajemnicę. Wycieczka zajrzała także w głąb osiedla pracowniczego tej uczelni. 

- Każda rodzina dostała 2,5 tys. mkw. To był poligon doświadczalny budownictwa jednorodzinnego. Pracownicy musieli uprawiać różne rośliny w celach naukowych. Żadnych papierów nie mieli na te domy. W latach 90. SGGW chciało im odebrać te tereny, ostatecznie doszło do porozumienia, że nie będzie tu nowych zameldowań. Uczelnia czeka, aż lokatorzy poumierają lub sami się wyprowadzą - opowiadał Prządak. 

A wśród wycieczkowiczów byli dawni mieszkańcy dawnego osiedla pracowniczego przy Nowoursynowskiej. Była więc okazja do wspomnień i sentymentalnych opowieści. 

Dawny gościniec, który miał stać się Korsem Jagiellońskim

Ulica Nowoursynowska była kiedyś bardzo ważnym traktem handlowym o znaczeniu międzynarodowym z Francji na Ruś Kijowską.

- To był oficjalny gościniec - co najmniej 6 metrów szerokości, tak by dwie karety mogły się minąć. Był drogą królewską, bo tędy jeździło się do Krakowa. Wszyscy hetmani wjeżdżali tutaj po zwycięskich wojnach do stolicy. Do XVIII wieku to była jedna z głównych wylotówek oraz główny trakt pocztowy - wspomniał przewodnik.

Trakt w XIX wieku zaczął tracić na znaczeniu. Powstał bowiem rządowy trakt Puławski (dziś ulica Puławska), z kolei Braniccy zaczęli brukować Przyczółkową, która była wygodniejsza dla ówczesnych pojazdów. Poniżej skarpy pojawiła się też kolejka wilanowska do Konstancina. Mało kto wie jednak, że tuż przed odzyskaniem niepodległości pojawiły się pomysły reaktywacji szlaku.

- To miało być tzw. Korso Jagiellońske, eleganckie osiedle wzdłuż szlaku, budowane dla urzędników, których trzeba było ściągnąć do Warszawy po odzyskaniu niepodległości - mówił Mariusz Prządak.

Tereny wzdłuż Nowoursynowskiej to dawna wieś Wolica oraz Natolin. Na terenie tej pierwszej po wyprowadzce mieszkańców nie miało być zabudowy mieszkaniowej. Planowano tam placówki opiekuńcze, budynki użyteczności publicznej. Stało się inaczej.

- Jeszcze w latach 90. można było tu zobaczyć chałupy i pola na tle bloków Ursynowa. Na żyznych polach mieszkańców wsi Wolica został wybudowany Ursynów. Wartość rynkowa gruntów wynosiła 800 zł, a oni dostali 2,4 złotych za metr kwadratowy. Cukier kosztował wtedy... 10 złotych - opowiadał Prządak.

Mało kto wie, że na Ursynowie - na wysokości dawnej Wolicy - dziś w rejonie skrzyżowania al. KEN z Płaskowickiej, tam gdzie biegnie trasa S2 w tunelu - miała powstać szósta stacja metra w projektach nazwana właśnie "Wolica".

Uczestnicy wycieczki rowerowej zobaczyli także relikty wsi Imielin, Moczydło oraz Kabaty. Trasa zakończyła się pod słynnym Czerwoniakiem, czyli przedwojenną kamienicą przy ul. Barwnej.

Za 2 tygodnie kolejna wycieczka

Pierwsza tegoroczna wycieczka krajoznawcza po Ursynowie udała się znakomicie, o czym świadczyły komentarze i frekwencja. To nie ostatnia tego typu impreza, choć następna będzie dla piechurów.

Druga z wycieczek na pożegnanie lata organizowanych przez dzielnicę odbędzie się za dwa tygodnie, w niedzielę 18 września. Zbiórka i start o godz. 14 przy Domu Sztuki, przy ul. Wiolinowej 14. Trasa liczyć będzie ok. 2 kilometrów. Nie trzeba się wcześniej zapisywać. Hasłem przewodnim będzie „Utopijny Ursynów w realiach PRL-u", a więc zderzenie ambitnych planów projektantów Ursynowa Północnego z ponurą rzeczywistością socjalizmu. Wstęp wolny.

(Redakcja Haloursynow.pl)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

DickDick

3 8

15 km elektrykiem, alesz cut. 11:39, 05.09.2022

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

Uczestnik55Uczestnik55

8 2

Byli ludzie w rożnym wieku. Większość to rowery zwykłe. Kilka starszych osób na elektrykach. Ale wszyscy mieli w tym przyjemność i czegoś chcieli się dowiedzieć. A ty w tym czasie telewizor, komputer czy auto? 11:45, 05.09.2022


reo
0%