Nie będzie masowej wycinki w Sadku Natolińskim? Spółdzielnia Mieszkaniowa „Wyżyny” zgłosiła dzielnicy do wycinki tylko jedną jabłonkę. O wniosku spółdzielni poinformował burmistrz Robert Kempa.
Sprawa Sadku Natolińskiego ciągnie się już od blisko dwóch miesięcy. W połowie lipca SM „Wyżyny” ogłosiła, że wystąpi do urzędu z wnioskiem o wycinkę kilkunastu drzew, w tym 12 jabłonek. Powodem ma być zły stan drzew.
Mieszkańcy od razu wyrazili swój sprzeciw. Ruszyła petycja przeciwko wycince, którą pod koniec sierpnia złożono w siedzibie „Wyżyn”. Podpisało się pod nią około 1000 osób. Sąsiadom udało się zaprosić do sadku eksperta od drzew owocowych - Ryszarda Rawskiego z Ogrodu Botanicznego PAN. Jednoznacznie stwierdził, że większość drzew jest w dobrym stanie.
W ratowanie sadku zaangażowali się też ursynowscy radni. Z mieszkańcami spotkać się miał radny PiS Mateusz Rojewski. Natomiast we wtorek na posiedzeniu rady dzielnicy o przyszłość drzew dopytywał radny KO - Tomasz Sieradz.
- Otrzymałem informację od mieszkańców, że spółdzielnia podjęła już jakieś działania. Jak ta sprawa będzie teraz procedowana dalej? - dopytywał radny Sieradz.
Na to pytanie odpowiedział burmistrz Ursynowa Robert Kempa. Do ursynowskiego ratusza rzeczywiście wpłynął już wniosek o wycinkę w Sadku Natolińskim. Szef zarządu dzielnicy z zadowoleniem przyznał, że dotyczy ona… tylko jednej jabłonki.
- To duży progres. Nie ukrywam, że cieszę się z tego powodu. Nie oznacza to jednak, że wydział ochrony środowiska nie przeprowadzi wizji w terenie i nie zleci wykonania badań tego drzewa - mówił burmistrz Kempa.
Czyżby działania mieszkańców przyniosły skutek i spółdzielnia zmieniła zdanie? Nic bardziej mylnego. Wniosek dotyczy jabłonki, której jeden z dwóch pni zawalił się pod koniec lipca. Na miejscu pojawili się ursynowscy urzędnicy. Wydali wówczas konkretne zalecenia.
- Powiedzieli, że trzeba je zabezpieczyć i jak najszybciej zgłosić do wycinki. Dlatego zgłosiliśmy je oddzielnie. Resztę będziemy składać w późniejszym terminie - wyjaśnia członek zarządu SM „Wyżyny” Andrzej Grad.
Władze spółdzielni tłumaczą, że uwagi mieszkańców nie wpłyną na jej decyzję. Zwłaszcza że - jak mówi Grad - wśród przesłanych skarg "nie ma żadnych merytorycznych", takich, które zwracają uwagę na kwestie bezpieczeństwa.
- Jedynie ekspert, który sprawdził drzewa na prośbę stowarzyszenia "Miasto Jest Nasze", mówił o bezpieczeństwie i przyznał, że drzewa stanowią lub mogą stanowić zagrożenie - stwierdza przedstawiciel zarządu SM „Wyżyny”.
Na razie spółdzielnia przygotowuje się do zgłoszenia pozostałych drzew do wycinki. Nastąpi to - jak zapowiada Andrzej Grad - nie wcześniej niż za miesiąc lub dwa. Wówczas o ich losie zadecydują ursynowscy urzędnicy.
- Nie chcemy ich wycinać, chcemy je sprawdzić. Jeśli dane drzewo nie będzie nikomu zagrażać, to będziemy się nim zajmować - kwituje członek zarządu SM „Wyżyny”.
obywatel budżetowy16:02, 07.09.2022
8 3
Spółdzielnia postępuje prawidłowo - jeżeli są uzasadnione podejrzenia, że drzewa mogą zagrażać to sprawdzi to Urząd Dzielnicy i wtedy nie powinno być wątpliwości. Dużo hałasu o nic. 16:02, 07.09.2022
Ur syn17:06, 13.09.2022
1 1
Większość starych drzew stanowi potencjalne ryzyko. Czy to znaczy, że mamy je wszystkie usunąć. A może lepiej wydać trochę grosza i zaprosić profesjonalnego ogrodnika, który tymi drzewami się zaopiekuję.
Chyba, że wolimy sadek bez drzew. Fajna działka można by coś wybudować. Tak jak robi SM Imielin. 17:06, 13.09.2022