Zamknij

Skoty na Puławskiej, mruganie światłami po akcji opozycji. Stan wojenny na Ursynowie

12:51, 13.12.2022 Redakcja Haloursynow.pl Aktualizacja: 12:52, 13.12.2022

Dziś 41. rocznica wprowadzenia stanu wojennego. Rano 13 grudnia 1981 roku Polacy zobaczyli w telewizorze generała Wojciecha Jaruzelskiego ogłaszającego nowe porządki. Co działo się w czasie stanu wojennego na Ursynowie?

Niektórzy z tych lat pamiętają tylko tyle, że tej niedzieli nie było "Teleranka". Ci starsi przerażeni byli wojskiem na ulicach, załamani tym co dzieje się w kraju. Byli też tacy, którzy uważali, że tylko radykalne działania utrzymają porządek - oczywiście w rozumieniu władz komunistycznych. 

Ursynów w tym czasie był nowym, budującym się osiedlem mieszkaniowym stolicy - miejscem zamieszkania inteligencji, ale też sporej liczby funkcjonariuszy ówczesnego reżimu. Relacji z tamtego okresu nie ma zbyt wiele. Jedna z nich pojawiła się kilka lat temu na forum "Gazety Wyborczej".

Byłam już pełnoletnia. Na Ursynowie nie było koksowników, nie pamiętam patroli, tylko było słychać od ul. Puławskiej jak jechały kolumny wozów milicyjnych. Rano 13 grudnia spacerowałam z psem ok. 2 godzin i o stanie wojennym dowiedziałam się od brata kiedy wróciłam do domu.

Ursynów tego ranka był taki sam jak każdego dnia. Sporo patroli był na drogach dojazdowych zwłaszcza na al. Sobieskiego i koło Dworca Południowego. Pamiętam też jak z Centrum dojeżdżało się autobusami Orbisu z placu Defilad 

- wspomina mieszkanka Ursynowa.

Jak opowiadają świadkowie, na terenie dzisiejszej dzielnicy nie było czołgów, ani słynnych koksowników - czyli metalowych koszy, w których spalano węgiel, by ogrzać wojskowych. Obowiązywała za to - jak wszędzie - godzina milicyjna. Po godz. 22 nikt nie miał prawa przebywać na ulicy.

- Ostatnie kursy autobusów na Ursynów z Dworca Południowego (dzisiejszy dworzec Wilanowska) były tuż przed godziną milicyjną. Jeśli ktoś pomylił się i wysiadł nie tam gdzie trzeba, to miał problem - wspomina Wojciech Matyjasiak, wówczas student Politechniki Warszawskiej, mieszkający na Ursynowie od 1980 r. - Raz zostałem zatrzymany przez patrol i przewieziony na komisariat milicji, który znajdował się przy ul. Pięciolinii. Spędziłem w nim noc, bo wyszedłem nie na tym przystanku, przy którym mieszkałem i wpadłem wprost na patrol MO - wspomina Matyjasiak.

Dzień przed wprowadzeniem stanu wojennego tak wspomina, cytowany na stronie ursynow.org.pl, Rafał Włoczewski, operator kamery i muzyk, a wówczas mieszkaniec ulicy Sosnowskiego:

W sobotę zaproszony byłem na prywatkę na Służewiec - w okolice skrzyżowania Modzelewskiego i Alei Lotników. Balowaliśmy prawie do rana. Kiedy zabawa się skończyła, trzeba było jakoś wrócić do domu na Sosnowskiego. Wyszedłem w nadziei, że może uda się złapać taksówkę – czasem stały przy Puławskiej. Na ulicy nie było jednak nikogo. Kompletna cisza. Siarczysty mróz. Słychać tylko, jak pod butami skrzypi śnieg.

Doszedłem do Puławskiej i pomyślałem, że skoro tak cicho i pusto, to się przejdę. Ruszyłem w kierunku wiaduktu na Findera (dziś: Pileckiego – dop. red.). Nagle, gdzieś w okolicach bramy Wyścigów, usłyszałem potężny ryk. Od strony Piaseczna wzbijał się tuman śniegu. Ryk rósł. Tuman również. Przystanąłem pod murem. Patrzę i oczom nie wierzę. Od Piaseczna ulicą w stronę Mokotowa posuwa się kolumna wozów pancernych! Stałem jak wryty. Potężne SKOT-y przejechały obok, obsypując okolicę śniegiem i pozostawiając chmurę spalin.

O co chodzi? Co to za ćwiczenia? Kiedy przejechali, nieco szybciej ruszyłem do domu. Do mieszkania wpadłem przed świtem, zziajany i mokry. Kiedy obudziłem się rano, w telewizji występował już generał. 

13 grudnia 1981 r. wraz z wprowadzeniem stanu wojennego przestały działać telefony. Mało kto je wówczas miał w domu, korzystało się raczej z budek telefonicznych, których też za wiele nie było.

- Ludzie tego dnia próbowali dzwonić z tych ogólnie dostępnych telefonów, ale w słuchawkach było głucho. Pamiętam, że sam próbowałem gdzieś zadzwonić z budki, która była na Dembowskiego przy aptece. Szedłem do niej ok. 700 metrów, aż z ul. Marco Polo - wspomina Wojciech Matyjasiak.

W czasie stanu wojennego, który zniesiony został dopiero w 1983 roku, Ursynów zasłynął z solidarności z represjonowanymi opozycjonistami. W 1982 roku ludzie spontanicznie zapalali świeczki w oknach na znak poparcia dla działań podziemnej "Solidarności".

Jesienią 1982 "Radio Solidarność" włamało się na częstotliwości telewizyjne, prawdopodobnie podczas "Dziennika Telewizyjnego". - Konspirator po kilku zdaniach mówi: jeżeli państwo nas słyszeli, dajcie znać włączając i wyłączając światła w pokoju. Więc ja szybciutko do szyby, za oknem widok na Koński Jar i Wiolinową - i gruba ponad połowa mieszkań miga! Bałem się, że zaraz wszystkich aresztują. Nie aresztowali - wspomina na forum "GW" Maciej Mazur, autor strony ursynow.org.pl, który wówczas był kilkuletnim chłopcem.

- Cały Ursynów wyglądał wtedy jak jeden wielki stroboskop. Takie akcje pokazywały, że poparcie dla podziemia było ogromne i łączyło bardzo różnych ludzi - mówi "Newsweekowi" Jacek Petrycki, twórca filmu "Moje zapiski z podziemia". 

Na Ursynowie mieszkało wtedy (a raczej ukrywało się przed reżimem) wielu opozycjonistów, m.in. Zbigniew Bujak czy Krzysztof Żmijewski. To na terenie naszej dzielnicy przeprowadzona została akcja "Charakteryzacja", czyli zmiana wyglądu Zbigniewa Bujaka. Tak wspomina ją Tomasz Chlebowski, "bodyguard" Bujaka na łamach "Więzi":

Postanowiono, że Zbyszek musi zacząć nosić okulary oraz zacząć się charakteryzować, bo to go zmieni. W tym celu zorganizowano akcję, którą ja wykonywałem. Ewa Kulik (działaczka opozycji w PRL) znalazła w jednym bloku lub w sąsiednich chyba gdzieś na Ursynowie trzy mieszkania: do jednego miałem zaprowadzić Zbyszka (lokal przesiadkowy), w drugim był charakteryzator, a w trzecim okulista. Po zaprowadzeniu Zbyszka do lokalu przesiadkowego miałem pójść do mieszkania, w którym był charakteryzator, sprawdzić, czy wszystko jest w porządku (np. nie ma kotła), jeśli było OK, wrócić po Zbyszka, przyprowadzić go do mieszkania, w którym czekał charakteryzator, nauczyć się wraz z nim sztuki charakteryzacji, po czym zaprowadzić go powrotem do lokalu przesiadkowego, pójść do lokalu, w którym była okulistka i powtórzyć operację.

Wykonałem wszystko zgodnie z instrukcją. Charakteryzatorką była osoba od reżysera Jerzego Markuszewskiego, przyszła z całą paletą pudrów, szminek, past, wąsów, bród, itd. Uczyliśmy się ze Zbyszkiem, jak należy malować sobie policzki, żeby zmienić wygląd kształtu twarzy, itd. Wszystko poszło gładko i było przy tym dużo śmiechu. Potem – do okulisty. Pani okulistka też w pełni wyposażona, z walizką pełną szkiełek. Ale w pewnej chwili oświadczyła tak (do Zbyszka): „Ja się domyślam, kim pan jest, a u nas [rozumiem, że w przychodni, w której pracowała] jest ścisła ewidencja wystawionych recept [na okulary] i ja nie odważę się wystawić recepty na fikcyjne nazwisko”.

Chlebowski zdecydował się podać swoje prawdziwe nazwisko, czyli - w razie wpadki - nadstawić pierś za Bujaka.

Jednym z nielicznych świadectw tamtych dni i panującej wówczas atmosfery jest relacja telewizyjna, którą kręcono na Ursynowie. Wyemitował ją 20 grudnia 1981 r. "Dziennik Telewizyjny". Temat? Walka... ze śniegiem. Nowa władza wojskowa chciała się pokazać jako ta, która "dba o obywateli" i dyscyplinuje odpowiedzialnych za zaniedbania. A w tle ursynowskie bloki na Imielinie... przy Malinowskiego, Miklaszewskiego i Marco Polo.

Stan wojenny zawieszono z końcem 1982 r., a zniesiono dekretem z 22 lipca 1983 r. Na upadek komunizmu musieliśmy poczekać jeszcze sześć lat.

ZOBACZ ARCHIWALNY FRAGMENT DZIENNIKA TELEWIZYJNEGO Z 1981 ROKU Z URSYNOWEM W TLE (źródło: TVP Historia)

(Redakcja Haloursynow.pl)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(6)

J23J23

10 2

U nas w bloku w jednym z mieszkań była drukarnia ulotek. Ja byłem wtedy dzieckiem i oczywiście nie wiedziałem o tym. Nagle pewnego dnia pojawił się dzielnicowy, odwiedził kilku sąsiadów i wypytywał o mieszkańców lokalu z drukarnią. ale tam się nie udał. Teraz widać że swój chłop był. Pewnie dostał polecenie z góry, po jakimś donosie kapusia i co miał zrobić? Przecież nie pójdzie do drukarzy. To co by w notatce napisał, że kawkę sobie wypili? Musiałby całą akcję rozkręcić. Chyba chciał mieć święty spokój i jak gentelmen się zachowal, podjął rozpracowanie na swoim terenie, sąsiedzi natychmiast powiadomili tych od ulotek i sprzęt zniknął. O szczegółach dowiedziałem się po latach. 23:49, 13.12.2021

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

Bezrobocie 30 latBezrobocie 30 lat

3 5

Solidarności zniszczyła Polskę! 19:28, 13.12.2022


reo

emerytZGREDzURSYNOWAemerytZGREDzURSYNOWA

11 6

Stan wojenny wspominam o wiele lepiej niż "lokdałny" Kaczafiego. Za Jaruzela mogłem iść po ulicy i oddychać, mogłem iść do kina, teatru, restauracji, lasu, parku. Ale to tylko drobne sprawy. Za tego złego stanu wojennego było mniej ofiar i to o wiele mniej. Brak diagnostyki, brak dostępu do lekarzy zabił tysiące polaków. Brak dostępu do szpitali spowodował ogromny wzrost zgonów. Za Jaruzela dzieci chodziły do szkoły w której się uczyły a nie głupiały w domu. W stanie wojennym było o wiele lepiej normalnym ludziom niż jest teraz. 16:54, 13.12.2022

Odpowiedzi:2
Odpowiedz

anty pisanty pis

5 7

Pewnie byłeś uprzywilejowanym komuchem udającym ,że nie wie o katowanych ludziach w katowniach UB.
21:08, 13.12.2022


MaraMara

3 0

Też nie jestem "fanem" tego (Nie)Rządu, ale takie głupoty wypisywać? Naprawdę? Niczego lepszego już nie umiecie wymyśleć? 14:44, 14.12.2022


polpol

0 0

Trzeba być niezłym jełopem,albo leniem ,żeby na bezrobociu 30 lat 21:09, 13.12.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%