Zamknij

Slalom pomiędzy samochodami, czyli codzienna droga do szkoły

17:41, 30.01.2014 Agnieszka Pająk-Czech Aktualizacja: 07:30, 31.01.2014
Skomentuj Apacz Apacz

Dzieci przeciskające się między samochodami, ciągłe korki i utyskiwania. Tak wygląda każdy poranek przed szkołą podstawową przy ulicy Dembowskiego. 

Zarówno mieszkańcy ulicy, jak i rodzice odprowadzający do szkoły swoje pociechy mają dość tej sytuacji. Codziennie muszą przeciskać się pomiędzy jadącymi samochodami, żeby dojść do budynku. Chcą z tym skończyć raz na zawsze, bo jak mówią, stwarza to niebezpieczeństwo dla ich dzieci. 

Oto film, który do naszej redakcji przesłała pani Anna Więckowska. 

Temat został poruszony na ostatnim spotkaniu burmistrza Piotra Guziała z mieszkańcami. Ludzie prosili o zajęcie się sprawą. Guział obiecał, że postara się znaleźć jakieś wyjście z sytuacji.

- Nie chcemy czekać, aż w końcu któreś z dzieci zostanie potrącone przez samochód. To jest horror. Proszę przyjechać rano i samemu przekonać się co tu się dzieje – grzmieli mieszkańcy.

W dyskusji zabrał głos dyrektor szkoły Tomasz Górski, który potwierdził, że problem faktycznie istnieje.

- Co roku proszę rodziców o zachowanie rozsądku i apeluję, żeby nie podjeżdżać samochodami z dziećmi prosto pod drzwi szkoły. Niestety dorosłego trudniej jest wychować niż dziecko – komentował Górski.

Mieszkańcy też narzekają, bo nie chcą mieć autostrady pod oknami. Żądają konkretnych rozwiązań, ale sprawa nie jest prosta. Droga, która prowadzi do szkoły przebiega przez tereny należące do spółdzielni Jary. I to właśnie spółdzielnia powinna zająć się problemem. Aktualnie nie można liczyć na żadne działania z jej strony, bo spółdzielnia chwilowo nie ma prezesa. Dopiero po wyborze władz będzie można próbować coś załatwić.

Padła nawet propozycja, żeby zamknąć osiedle za pomocą szlabanów. Dostęp na teren mieli by tylko ci, którzy posiadaliby karty wjazdowe. Innym pomysłem była budowa chodnika, którego obecnie w tym miejscu nie ma. Teraz uliczką poruszają się zarówno piesi jak i samochody.

Dzielnica obiecuje, że nie zostawi tak tej sprawy, ale na to potrzeba czasu.

- Wysłuchaliśmy mieszkańców i obiecaliśmy pomóc. Nie możemy szukać rozwiązania tymczasowego. Najpierw powinniśmy wysłuchać każdej ze stron. Zdanie mieszkańców już znamy. Teraz warto poznać opinię rodziców dzieci ze szkoły i oczywiście spółdzielni mieszkaniowej – tłumaczy rzecznik dzielnicy, Bartosz Dominiak.

Z rozwiązaniem problemu trzeba się spieszyć. Dzieci powinny mieć zapewnioną bezpieczną drogę do szkoły. Ale winę za taki stan rzeczy w sporej części ponoszą sami rodzice. W konkretnie ci z nich, którzy z uporem maniaka, codziennie podwożą swoje pociechy aż pod same drzwi szkoły.

(Agnieszka Pająk-Czech)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

ennnnnennnnn

0 0

A ciekawi mnie czy jakieś kroki wreszcie będą ku temu podjęte. Chodzę o tej porze do metra i przedstawiona sytuacja powtarza się każdego dnia, najważniejsze by dziecko było podwiezione pod same drzwi, to nie są dzieci niepełnosprawne !!! Nóż się w kieszeni otwiera kiedy rankiem mija się to miejsce. 14:09, 11.02.2014

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%