Zamknij

Spektakl w UCK. Aktorka tak fałszowała, że nie dało się jej słuchać!

08:33, 04.04.2022 Sławek Kińczyk Aktualizacja: 16:11, 04.04.2022
Skomentuj SK SK

W niedzielę na scenie teatralnej UCK "Alternatywy" pojawiła się Boska. Komediodramat w wykonaniu zespołu z Krakowa w przekonujący sposób przypomniał nam, czymże jest pragnienie sławy oraz siła pieniądza.

Nowohucki teatr zdecydował się na premierę sztuki Petera Quiltera w czasie pandemii. Spektaklowi to nie zaszkodziło, cieszy się on już swoją sławą, dostaje nagrody na przeglądach teatralnych. Warszawscy widzowie mogą pamiętać "Boską" z kreacji w Teatrze Polonia z Krystyną Jandą w roli głównej z 2007 roku, a większość z nas z filmowej roli Meryl Streep. Trzeba jednak przyznać, że krakowska wersja pokazana w sobotę w UCK "Alternatywy" na jedynym stołecznym pokazie dorównuje obu tym dziełom, a momentami nawet je przerasta. Spektakl wyreżyserował Robert Talarczyk.

Nie dało jej się słuchać!

W roli głównej - ekscentrycznej bogaczki, której wydaje się, że ma talent i jest świetną śpiewaczką - wystąpiła Marta Bizoń. Jej Florence Foster Jenkins jest taka, jaka miała być - trochę rozkapryszona, beztroska, bardzo wrażliwa i łasa na komplementy. W dodatku bardzo pewna swojego głosu. To świetna rola przede wszystkim komediowa - widzowie pewnie nie zdają sobie sprawy, jak trudne jest dla aktora fałszowanie. Bizoń jest w tym świetna! Podczas "występów wokalnych" Jenkins nie dało się jej słuchać, aż zęby zgrzytały. Publiczność podskakiwała na fotelach, i to był... najlepszy wyraz uznania dla aktorki!

Rewelacyjną kreację - także komediową - stworzyła Beata Schimscheiner, wcielająca się w Dorothy, rozpijaczoną przyjaciółkę Florence. Jej charakterystyczne bieganie po scenie i uganianie się za swoim pieskiem wywoływało salwy śmiechu.

Równie dobrą rolę stworzyła Roksana Lewak - meksykańska służąca w apartamencie Jenkins, której nikt nie rozumiał, bo nie mówiła po angielsku. Jak się za to okazało, bohaterka ma obiektywnie talent wokalny większy, niż pewna siebie gospodyni bogaczka... 

W spektaklu przekonujące i nieco bardziej dramatyczne role grają też Tadeusz Łomnicki (St Clair, przyjaciel Jenkins) oraz Robert Ratuszny jako Cosme McMoon, akompaniator "Boskiej". Dwa słabe głosy rozsądku, krytyczne wobec talentu "śpiewaczki", ale tylko w momentach gdy ona nie słyszy. W końcu bardzo potrzebują jej pieniędzy...

O tym, co rządzi światem...

W warstwie dramatycznej spektakl przypomniał nam właśnie o tym, co rządzi światem: siła pieniądza i głębokie pragnienie "bycia kimś". W dobie mediów społecznościowych każdy może być celebrytą, a ten, kto ma pieniądze, dając pracę czy po prostu przekupując ludzi, może zdobyć sobie uznanie czy pseudouwielbienie. Tak było w latach 40. XX wieku, gdy żyła i rozwijała swoją "karierę" prawdziwa Florence Foster Jenkins, tak jest i dziś.

Podczas ursynowskiego spektaklu publiczność została mimowolnie wciągnięta w tę grę, oklaskując obiektywnie nieudane przecież występy pseudogwiazdy. Dla widzów - kiedyś i dziś - takie żenujące występy to czysta rozrywka... Oklaskiwani myślą, że to wyraz uwielbienia dla ich talentu... Korzyści czerpią więc obie strony. Na tym polega - ku zgryzocie krytyków - showbiznes.

Szczególne wrażenie zrobiła końcowa scena po występie Florence w słynnej nowojorskiej Cornegie Hall, która przekonuje, że choć to postać z punktu widzenia widzów zakompleksiona i nieszczęśliwa, to odchodzi na swój sposób spełniona. Miesiąc po koncercie Florence umiera, słysząc swój głos "od środka" - niezwykle czysto, w wersji idealnej śpiewaczki operowej. Aria Królowej Nocy z opery "Czarodziejski Flet" zabrzmiała rzeczywiście niesamowicie. Bohaterce wystarczyły tylko wyobrażenia i marzenia o sobie samej. Za nic miała to, co myślą o niej inni...

Zresztą w jednej z wcześniejszych scen Florence mówi wprost do widzów (i ponoć naprawdę tak było): „Ludzie mogą mówić, że nie umiem śpiewać, ale nikt nigdy nie powie, że nie śpiewałam”. Postawa godna dzisiejszych pseudocelebrytów!

Nowohucki teatr może ten spektakl dodać do listy swoich sukcesów. Ursynowianie docenili grę aktorską, komediowo-dramatyczne przesłanie oraz piękną scenografię "Boskiej". Nagrodzili występ oklaskami na stojąco. Można tylko żałować, że Warszawa nie poznała się na wyjątkowości tego wykonania i nie zapełniła widowni w komplecie. Całkiem sporo miejsc w sali UCK, mimo bardzo atrakcyjnej ceny biletów i szerokiej promocji, pozostało pustych.

zdjęcia w artykule: Teatr Ludowy w Krakowie

(Sławek Kińczyk)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

bearbear

2 0

Gratulacje za tytuł! 07:41, 05.04.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

MoiMoi

0 0

Sztuka była świetna, oby więcej takich wydarzeń było w Alternatywach.
Artykuł też niezły. I ten tytuł... ;) 08:57, 05.04.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%