Zamknij

Spleśniałe pomidory w Biedronce - czyli dziwna promocja. INTERWENCJA

07:05, 13.04.2014 Sławek Kińczyk Aktualizacja: 14:54, 15.04.2014
Skomentuj nadełane przez czytelnika nadełane przez czytelnika

Klienci jednej z ursynowskich Biedronek musieli być chyba bardzo zaskoczeni widząc promocję... spleśniałych pomidorów! W piątek zauważyła je nasza czytelniczka, która nie omieszkała wysłać nam zdjęcia "promowanego" towaru...

Ile razy zdarza się Wam spotkać w sklepach super promocję lub obniżkę cen, np. z powodu zbliżającego się terminu spożycia artykułu? Bardzo często takie wyprzedaże organizują duże sieci hipermarketów oraz sieci dyskontowe. 

Wyprzedaże te mają wielu zagorzałych zwolenników. Są ludzie, także na Ursynowie, którzy jeżdżą po dzielnicy, by wyszukać "łakomy kąsek", dla których jest to zabawa, rodzaj sportu. Ale są też i tacy, dla których to po prostu życiowa konieczność...

Zresztą w tanim kupowaniu nie ma niczego złego, dopóty dopóki takie tańsze jedzenie nie wyrządzi nam krzywdy! A nad tym czuwają - przynajmniej teoretycznie - przepisy.

Wg polskich norm prawnych sklepy nie mogą sprzedawać towarów przeterminowanych albo nie nadających się do spożycia. Obowiązuje również zakaz eksponowania takich towarów, bo ich leżakowanie na półce jest przecież ofertą handlową w prawnym tego słowa znaczeniu. 

Jakież było zatem zdziwienie pani Adrianny - naszej czytelniczki - która w sklepie "Biedronka" przy al. KEN napotkała pomidory... z pleśnią! 

- Pomidory leżały spokojnie na półce i czekały na swojego amatora. Sama bym je wzięła, bo z daleka wyglądały dobrze. Uwagę zwracał też napis na opakowaniu - TANIEJ! - pisze Adrianna w mailu do Haloursynow.pl, 

Na półce były dwa opakowania półkilogramowych pomidorów i co ciekawe oba z pleśnią. Owoce były pokryte bieluśkim puchem - widocznym na przesłanych nam zdjęciach. Fotki prezentujemy poniżej.

Oczywiście pomidory mogły znaleźć się na półce przez: roztargnienie, przeoczenie, zmęczenie, niedbalstwo, pomyłkę (niepotrzebne skreślić) personelu sklepu. Fakt faktem, że praca w markecie należy do bardzo ciężkich i nasza czytelniczka nie ma pretensji do załogi sklepu przy KEN. Za to nadzór sklepu - jego kierownik - w pełni odpowiada za to co klientka zobaczyła na półce.

- Przecież mogłam nie zauważyć tej pleśni i wziąć towar do koszyka - mówi pani Adrianna. Najpewniej "Biedronka" zwróciłaby wtedy pieniądze i przeprosiła. Ale fakt jest faktem: takiego towaru sprzedawać nie wolno. Ani w normalnej cenie, ani - tym bardziej - w obniżonej! Polskie prawo konsumenckie jest tutaj wyjątkowo precyzyjne. 

A Wam jak często zdarza się napotkać w ursynowskich sklepach takie "cuda"? Który sklep "króluje" w tego typu procederach? Dajcie znać!

(Sławek Kińczyk)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

grzegorz80grzegorz80

1 0

a co na to biedronka, kierownictwo? w tytule tekstu "interwencja", chociaz zadnej interwencji nie było. 12:18, 13.04.2014

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%