Zamknij

STRAGANIARZE: Codziennie gnębi nas straż miejska!

08:47, 31.05.2014 Agnieszka Pająk-Czech Aktualizacja: 17:12, 31.05.2014
Skomentuj Apacz Apacz

Handel warzywami i owocami kwitnie w dzielnicy na całego. Przy każdej stacji metra oraz większych skrzyżowaniach, od rana stoją przenośne stragany. Osoby, które na nich handlują skarżą się na straż miejską. Mają już dość codziennych kontroli!

To już tradycja. Kiedy tylko zaczyna robić sie ciepło, na ursynowskich ulicach pojawiaja się stragany z warzywami. Mieszkańcy chętnie z nich korzystają. Dlaczego? Bo jest blisko i wygodnie. Jednak samym handlujacy na wygodę liczyć nie mogą. Codziennie muszą się tłumaczyć patrolom straży miejskiej i przyznają, że mają dość takiego traktowania. 

- Codziennie trzeba wstać o godzinie 3:00 i jechać na giełdę warzywną. Później trzeba przyjechać z towarem, rozłożyć pawilon, poukładać warzywa i owoce. Zajmuje to jakąś godzinę. A praca dopiero się zaczyna. Zazwyczaj handluję do godziny 20:00 – opowiada J. jedna z handlujących przy metrze Stokłosy.

- Niestety łatwo nie jest. Codziennie ktoś nasyła na nas patrole straży miejskiej. Sprawdzają czy mamy zarejestrowaną działalność, czy mamy zezwolenie na zajęcie pasa drogowego... Zanim zaczęłam tu handlować, od zimy starałam się o zezwolenia. Nawet musiałam do ZDM złożyć projekt organizacji ruchu. Załatwianie spraw papierkowych zajęło mi kilka miesięcy. Wreszcie dostałam wszystkie zezwolenia i mogłam zacząć handlować...

- Myślałam, że najgorsze za mną. Okazało się, że jest inaczej. Już pierwszego dnia przyjechał patrol straży miejskiej, żeby skontrolować legalność mojego interesu. Nikt mnie nie uprzedził, że powinnam mieć ze sobą wszystkie dokumenty i zezwolenia. Trzeba było szybko biec do domu. Inaczej dostałabym mandat już na samym początku. A co byłoby gdybym zatrudniała pracownika? Przecież takiej osobie nie zostawiłabym wszystkich dokumentów związanych z moją działalnością! A wiem, że i do takich sytuacji dochodzi– opowiada nasza rozmówczyni.

Pani J. nie pozwoliła na przedstawienie siebie, bo boi się, że jak opublikujemy jej wizerunek lub podamy chociażby jej imię, zostanie zlinczowana przez konkurencję.

- Tu nie ma życia. Często jest tak, że handlarze sami wzywają patrole straży miejskiej, żeby pozbyć się konkurencji – opowiada.

Jak działania wobec handlujących tłumaczy straż miejska?

- Jeżeli jesteśmy wzywani, musimy sprawdzić sygnał. Strażnik nie wie czy działalność prowadzona jest legalnie i ma obowiązek to sprawdzić. Dlatego handlujący powinien mieć przy sobie całą dokumentację – tłumaczy pracownik zespołu prasowego straży miejskiej.

Innego zdania jest nasza rozmówczyni.

- Przecież nikt z nas tu handlujących nie przenosi się ze swoimi stoiskami. Zawsze handlujemy w tym samym miejscu. Po co codziennie sprawdzać te same stoiska i tych samych ludzi? Straż chyba nie ma nic do roboty! Czy nie mogą oni jakoś tego odznaczać, że ten i ten handlujący, jest ok i nie trzeba przeprowadzać kolejnej kontroli? To jest naprawdę uciążliwe. A jak klienci widzą, że stoi patrol straży to idą do innego stoiska. Nikt za straconego klienta mi nie zwróci – twierdzi pani J.

A co Wy sądzicie na temat handlu warzywami i kontrolach straży miejskiej? Piszcie, komentujcie, czekamy na Wasze opinie.

(Agnieszka Pająk-Czech)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(3)

MarekMarek

1 0

Pytanie czy to straganiarze czy "mafia straganiarska"... 21:41, 31.05.2014

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

RadekRadek

0 0

To to się dzieje na Ursynowie to jakaś porażka. Przy każdej stacji metra stragany. Jak to wygląda? Władze Ursynowa powinny tego zakazać! Nie bronię nikomu handlu, ale powinno to się odbywać w wyznaczonych miejscach czyli na targach. W Lublinie na przykład władze zakazały handlu poza wyznaczonymi miejscami. Może prezydent Trzaskowski zadzwoni do prezydenta Żuka i dowie się jak to rozwiązać. 20:31, 08.09.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Robert straganiarzRobert straganiarz

0 0

U mnie jeden taki rozłożył się na terenie wspólnoty pod samym oknem. Ma zgodę zarządu. Szczyt bezczelności. Codziennie hałas przy rozładunku i załadunku. Nie wspominając o ciągłych głośnych rozmowach klientów. Jak to na targowisku. Zarząd twierdzi, że cała wspólnota ma z tego opłaty. Niby tak, ale tylko pod moim oknem jest hałas. Klienci twierdzą, że to dobra lokalizacja straganu. Niby tak, ale żaden z tych klientów nie chciałby straganu pod swoim oknem. Może ktoś doradzi jak spowodować żeby straganiarz przeniósł się w inne miejsce? 20:39, 08.09.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%