Zamknij

SZEF RADY DZIELNICY: Zlikwidujmy rady - są zbędne! WYWIAD

15:15, 29.12.2013 Sławek Kińczyk Aktualizacja: 23:42, 08.01.2014
Skomentuj SJ SJ

Przewodniczący Rady Dzielnicy Ursynów mówi wprost: Jeśli uprawnienia dzielnic się nie zmienią, to zlikwidujmy rady i burmistrzów - są niepotrzebni! M.in. o tym prof. Lech Królikowski mówi w wywiadzie dla Haloursynow.pl

WYWIAD Z PROF. LECHEM KRÓLIKOWSKIM, PRZEWODNICZĄCYM RADY DZIELNICY URSYNÓW M.ST. WARSZAWY

Koniec roku przed nami. Jaki był ten rok dla ursynowskiego samorządu?

W mojej ocenie ten rok był analogiczny do lat poprzednich, bez szczególnych wydarzeń. Toczyło się normalne życie urzędu, zarządu, rady. Z tym że od 2010 r. od czasu, gdy władzę na Ursynowie przejął lokalny komitet „Nasz Ursynów”, mamy skomplikowaną relację z władzami centralnymi miasta. Pewne nasze inicjatywy i zamierzenia nie dochodzą do skutku. To widać szczególnie w nowym budżecie. 12 grudnia został uchwalony budżet na przyszły rok. (…) Są tam szykany ze strony miasta. Nadchodzący rok będzie zatem trudniejszy.

Budżet miasta jest bardzo skąpy dla dzielnic. Wynika to z różnych przyczyn - przede wszyskim władze miasta starają się totalnie scentralizować miasto. Tak, aby wszystko zależało od ratusza przy pl. Bankowym. Dzielnice otrzymują niewielkie kwoty do dyspozycji. Przykład? W 2010 r. (ostatni rok sprawowania władzy przez PO na Ursynowie) budżet dzielnicy oscylował w okolicach 100 mln zł na inwestycje. My na rok przyszły mamy 15 mln! Od tych trzech lat z roku na rok jest mniej. Te 15 milionów wystarczy na łatanie dziur w jezdniach i na nic więcej!

Ursynów jest nową dzielnicą. Znaczna część są to tereny rolne i porolne. Wymagane są duże nakłady na uzbrojenie, doprowadzenie infrastruktury, budowę szkół. Bez tego ta dzielnica nie będzie się rozwijać. Kwestia środków w dzielnicowym budżecie - to najważniejsza sprawa dla rozwoju dzielnicy. Brakuje nie tylko na inwestycje, ale i na oświatę. Tych pieniędzy jest mniej niż wskazywały kalkulacje z początku roku…

Ratusz stołeczny twierdzi, że to nie szykany tylko efekt kryzysu gospodarczego. Że wszystkie dzielnice dostają mniej. Poza tym czy nie uważa Pan, że Piotr Guział walcząc z Hanną Gronkiewicz-Waltz sam prosił się o tę trudną sytuację?

Jeżeli burmistrz dzielnicy nie podoba się prezydentowi miasta, to jest kwestia relacji między tymi osobami. Ja dziwię się, że prezydent odgrywa się nie na burmistrzu, tylko na mieszkańcach. To jest w mojej ocenie sytuacja niedopuszczalna. Skoro burmistrz miał śmiałość podważyć sposób rządzenia miastem przez prezydenta, to mieszkańcy są wrogami ratusza? Przecież to bzdura!

To jest świadoma polityka wobec dzielnic! To jest zachwianie proporcji. Konstytucja mówi wyraźnie o decentralizacji zarządzania. Natomiast w Warszawie w ostatnich latach postępuje centralizacja władzy. Dzielnice są ubezwłasnowolnione. Coraz rzadziej się wymienia dzielnice jako podmiot, są one jednostkami pomocniczymi, Ursynów który ma 150 tysięcy mieszkańców jest traktowany przez miasto jak sołectwo! To niedopuszczalne.

Rada Miasta Warszawy zbiera się często. Jej porządki obrad mają po 80 punktów. Czy ci ludzie, którzy tam siedzą po kilkanaście godzin są w stanie świadomie decydować o setkach milionów czy miliardach złotych? Moim zdaniem Rada Miasta powinna zajmować się sprawami najważniejszymi. Decydować o kierunkach rozwoju. Natomiast przesunięcie tysiąca złotych między przedszkolem "A" a przedszkolem "B" powinno należeć do władz dzielnicowych. Teraz radni nie wiedzą już o czym decydują. To błąd w organizacji pracy. To rady dzielnic powinny być obciążone tymi zajęciami. Władze centralne miasta nie powinny być obciążanie obowiązkami, które nawet im nie przystoją...

Polska podpisała Europejską Kartę Samorządu Terytorialnego. Tam się cały czas podkreśla, że uprawnienia powinny być przekazywane na najniższy stopień administracji samorządowej! A przecież w dzielnicach, które dopiero co były gminami jest aparat, który może wykonywać te zadania. One tego nie robią, bo tak skonstruowano statut Warszawy i statuty dzielnic, że te ostatnie są ubezwłasnowolnione! Czy w tej sytuacji jest sens, aby istniały rady dzielnic, zarządy, burmistrzowie? Te organy nic nie mogą, a świecą oczami przed mieszkańcami…

Mam doświadczenie w pracy w samorządzie. Byłem burmistrzem Mokotowa, po raz czwarty jestem radnym. Oceniam, że w tym kształcie statutu miasta, rady dzielnic są zbędne! Ich uprawnienia są tak śmiesznie małe, że szkoda czasu tych ludzi, by przychodzili i tracili czas. Jestem przekonany, że na podstawie tej ustawy, która jest (ustawy o ustroju miasta stołecznego Warszawy - dop. red.) można tak skonstruować statut miasta i dzielnic, że te dzielnice mogłyby być w dużej mierze realizatorami polityki kształtowanej przez władze centralne miasta. W sposób świadomy, odpowiedzialny i gospodarny. Dzielnice są do tego przygotowane. Sa tu doświadczeni ludzie... Jest tylko kwestia uprawnień stanowionych przez miasto, przez Radę Miasta.

W państwach demokratycznych decentralizacja administracji to podstawa. W Warszawie wszystko idzie w kierunku centralizacji. Ja stawiam tezę, że to co się dzieje jest niezgodne z Konstytucją!

Jak Pan ocenia działalność burmistrza Piotra Guziała?

On jest skuteczny. Na początku patrzyłem dość krytycznie na jego możliwości. Ale on się szybko uczy, jest zdolnym człowiekiem. Nie wstydzi się zapytać o to jak jest. Z dnia na dzień staje się osobą coraz bardziej kompetenetną. Stał się dobrym administratorem.

Wiele osób wskazuje na duże ambicje polityczne burmistrza. Ambicje, które przeszkadzają mu w zarządzaniu Ursynowem…

Każdy ma ambicje. Ja go podziwiam za to, że potrafi sobie postawić zadanie, ale nie boi się też tego wyjawić. Nie boi się powiedzieć: „ja chciałbym być tym i tym”. Mój szacunek i uznanie budzi fakt, że osiąga to co zaplanował. Oczywiście referendum było nie do wygrania, ale w zasadzie to co postanowi to realizuje. Jeśli byłby kiedyś prezydentem miasta, to byłby w stanie stworzyć ambitny plan rozwoju dla Warszawy.

Niewątpliwie przykładem skuteczności Piotra Guziała było doprowadzenie do referendum. Ale z punktu widzenia mieszkańców Ursynowa - w czym burmistrz był skuteczny?

Na przykład w tym, że zrealizował program w zakresie oświaty - nie mają na to pieniędzy. W budżecie dzielnicy brakowało na wydatki bieżące w szkołach. Burmistrz znalazł pieniądze. Nie było sytuacji, że nauczyciele nie otrzymali pensji. Tu widzę skuteczność. Guział potrafi rozmawiac z ludźmi i „po gospodarsku” podejść do zagadnienia.

Co Pan widzi w najbliższych latach jako najważniejszą sprawę do załatwienia na Ursynowie?

Nie ma spraw typu „być albo nie być”. Będzie to kolejny normalny rok. Chodzi o to by urząd był czynny, by nic złego się nie działo.

Są natomiast sprawy związane z przyszłymi inwestycjami. Na przykład wykupy terenów pod nowe drogi. Niestety Rada Warszawy odmówiła nam w końcówce roku pieniędzy na wykupy. Może to skutkować tym, że te drogi nie powstaną. Budowa szkoły, przedszkola i kolejnych dróg - to najważniejsze inwestycje na przyszły rok. Pamiętajmy jednak - mamy 15 mln zł. Przy takich pieniądzach nie ma mowy np. o budowie domu kultury na Zielonym Ursynowie, którego budowę planujemy od wielu lat. Nie będzie mowy o innych inwestycjach, o których mówiliśmy kilka lat temu w czasach, gdy budżet był na poziomie setek milionów a nie kilkunastu jak teraz…

Jeśli doprowadzimy do tego, że uruchomimy nowe przedszkole - to będzie sukces!

Dziękujemy za rozmowę!

(wywiad przeprowadzony 19 grudnia w urzędzie dzielnicy)

[ZT]1453[/ZT]

[ZT]329[/ZT]

[ZT]2298[/ZT]

(Sławek Kińczyk)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

gazelagazela

0 0

Ten Królikowski ma racje, niedopuszczlne jest traktowanie rad dzielnic w taki sposób, jak robi to HGW. Jest to zresztą sprzeczne z jej obietnicami wyborczymi o decentralizacji. 17:10, 29.12.2013

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%