O 17:00 na Ursynowie zanotowano rekordowo wysoką frekwencję w wyborach - 58,83 procent. To o 4 punkty więcej niż cztery lata temu. Aby zagłosować, trzeba swoje odstać w kolejce, bo w większości komisji chętnych coraz więcej.
Po południu wyborcy jeszcze liczniej ruszyli do urn, niż wcześniej. Mobilizację widać przede wszystkim na Kabatach i na Natolinie. W szkole podstawowej przy Wilczym Dole w trzech komisjach panuje bardzo duży ruch. Po karty do głosowania staje sie w kolejce. Członkowie komisji pomagają trafić do właściwego lokalu.
- Po południu widzimy dużą frekwencję, wyborcy przychodzą falami. Ale teraz jest więcej ludzi niż rano - mówi nam członkini komisji nr 622 na Kabatach.
Prawdopodobnie do kabackich komisji dzielnica będzie musiała dostarczyć dodatkowe karty, i to mimo tego, że dostały ich więcej niż inne obwody, bo dla 80% uprawnionych. To oznacza, że właśnie taka może być frekwencja na południu Ursynowa.
Ale w innych częściach dzielnicy frekwencja jest też wysoka - dużo wyższa niż cztery lata temu. W szkole na Kajakowej, gdzie są dwie komisje, frekwencja na godz. 17:00 przekroczyła 59% i 62%. - Ale teraz są pustki - mówi Katarzyna Książek-Żurek, przewodnicząca komisji nr 627. Rekordowe 72 proc. zanotowała komisja w szkole przy Wokalnej 1.
Sprawnie idzie obsługa wyborców w komisjach na Imielinie. W tamtejszych małych komisjach kolejek praktycznie nie ma, a frekwencja o 17:00 też wyniosła około 62%.
Na całym Ursynowie frekwencja na 17:00 wyniosła 58,83%. Przypomnijmy, w 2015 roku o tej porze zagłosowało 54,39% wyborców. Całkiem realne jest, że przy urnach zjawi się zatem więcej osób niż 4 lata temu, a wówczas padł rekord - 75,2%.
Na ławce przed szkołą przy Wilczym Dole spotykamy panie Bożenę i Agnieszkę, które zajadają się lodami. - To po to, by mieć lepszy humor podczas głosowania - śmieją się.
- Przyszłyśmy dołożyć swój głos, bo jest on bardzo ważny. Myślę, że ludzie coraz bardziej to rozumieją, bo wszyscy nasi znajomi bardzo się interesują wyborami - mówi pani Bożena.
Mobilizację widać także wśród tych, którym najtrudniej dotrzeć do urny - osobom starszym i niepełnosprawnym.
- Dla mnie wybory to rozrywka, która pozwala chociaż na chwilę wyrwać się z domu - mówi pani Janina, mieszkanka Ursynowa jeżdżąca na wózku inwalidzkim. Na wybory przywiózł ją syn.
Sporo osób chciało zagłosować... w ursynowskim ratuszu. Artur Leśko z urzędu dzielnicy przyznaje, że po raz pierwszy spotyka się z taką sytuacją.
- Osoby, które mają zaświadczenie o prawie do głosowania nie znają Ursynowa i błądzą. Było kilka osób, które chciały zagłosować w ratuszu. Odsyłaliśmy je do komisji - mówi urzędnik odpowiedzialny za organizację wyborów.
[ZT]13338[/ZT]
Pytok03:48, 14.10.2019
0 0
Ciekawe czy jest tak samo jak przy ostatnich wyborach, gdy komisje czekały po kilka godzin żeby oddać materiały. 03:48, 14.10.2019