Zamknij

"To był wybitny twórca". 19. rocznica śmierci Grzegorza Nawrockiego

12:17, 14.01.2017 Redakcja haloursynow.pl Aktualizacja: 10:48, 17.01.2017
Skomentuj nieznany nieznany

Był wybitnym dramaturgiem, autorem głośnych i społecznie ważnych sztuk. Świetny dziennikarz, reportażysta. Działacz podziemia lat 80. XX wieku. A mimo to postać szerzej nieznana. 19 lat temu przedwcześnie zmarł Grzegorz Nawrocki, twórca z ursynowskich "Jarów".

Internet niewiele nam o nim powie. Wyszukiwarka naprowadza na zły trop - współczesnego dziennikarza, który otrzymał Hienę Roku. A przecież TEN Grzegorz Nawrocki był wzorem dziennikarstwa.

Rzetelny, prawy i szlachetny niczym westernowy Indianin, którego zresztą - ze względu na wygląd - mógłby z powodzeniem zagrać. Orli nos, smagła cera, chuda sylwetka i długie czarne włosy (Opisałem, bo próżno szukać jego podobizny w Internecie). Od Winnetou różniło go niestety zamiłowanie do „wody ognistej” – nie jego jednego zresztą - ale i tak był doń najbardziej z całego dziennikarskiego towarzystwa tamtych czasów podobny…

- pisze o nim na swoim blogu Paweł Tomczyk, publicysta i scenarzysta.

Urodził się w 1949 roku, przez całe lata mieszkał i tworzył w bloku przy Cybisa 3. Z wykształcenia był prawnikiem. W latach siedemdziesiątych rozpoczynał pracę jako dziennikarz. Został wówczas reporterem tygodnika studenckiego "itd".

Bardzo szybko odkryto jego talent i rozpoczął współpracę z poważnymi pismami: "Polityką", "Literaturą" i "Kulturą". Jako reporter sięgał po tematy kontrowersyjne i trudne. U schyłku lat siedemdziesiątych związał się z demokratyczną opozycją. Był jednym z założycieli i ważnym autorem podziemnego pisma "Robotnik". Po ogłoszeniu w Polsce stanu wojennego został zwolniony z "itd". Wówczas jego teksty zaczęły się ukazywać w tzw. drugim obiegu i na Zachodzie. Publikował opowiadania na łamach londyńskiego "Pulsu" i w wydawanych w Berlinie Zachodnim "Przekazach" i "Archipelagu" pod pseudonimem Marcin Step. Do odbiorców w kraju docierały dzięki temu, że były czytywane w audycjach Radia Wolna Europa. 

- czytamy w biogramie Encyklopedii Teatru Polskiego.

W stanie wojennym założył podziemne pismo i oficynę "Słowo", w której wydał ok. 40 książek. Jako pierwszy wydrukował zbiór kazań ks. Jerzego Popiełuszki. Pisał teksty do m.in. londyńskiego "Pulsu", paryskich: "Kultury" i "Kontaktu", współpracował z Radiem "Wolna Europa".

Jesienią 1980 roku zasłynął z reportażu o strajku w Stoczni Gdańskiej im. Lenina, zamieszczonego w „Głosie" a jedna z jego fotografii wykonana na początku stanu wojennego w 1981 r. obiegła całą Europę. Historia tego zdjęcia jest bardzo ciekawa. Przedstawia kino "Moskwa" - jest niemal kopią słynnego zdjęcia Chrisa Niedenthala, tyle że zrobioną nie z ukrycia, a z poziomu chodnika. Nawrocki dużo ryzykował - zrobił ją swoją "Smieną" wprost sprzed kina.

Już po zmianie systemu wydał książkę "Polak z Polakiem", w której opisywał historię Wolnych Związków Zawodowych i krytycznie opisał działalność Lecha Wałęsy, szykującego się wtedy do objęcia prezydentury. Publikacja wywołała głośne protesty. Nawrocki po raz drugi trafił wtedy do "drugiego obiegu" a książka stała się białym krukiem. 

Jak pisze Paweł Tomczyk, Nawrocki miał też inny przykry epizod w swoim życiu. Padł ofiarą oskarżenia o przestępstwo.

Aresztowanie i przesłuchiwanie go jako seryjnego zabójcy kobiet - opisane przezeń i opublikowane, dzięki staraniom Grzegorza Sieczkowskiego, w "Rzeczpospolitej" w 1998 roku - z dzisiejszej perspektywy zaczyna się jawić jako działanie "polityczno-prewencyjne". 

W ostatnich latach przed śmiercią, Nawrocki pisał dramaty. Debiutancką sztukę "Młoda śmierć" stworzył zainspirowany doniesieniami prasowymi o zabójstwach dokonywanych przez coraz młodszych ludzi. W ankiecie miesięcznika "Teatr" uznano ją za najważniejsze wydarzenie sezonu 1995/96 w polskiej dramaturgii współczesnej. Śmierć przerwała jego pracę nad scenariuszem filmowym na podstawie "Młodej śmierci". Odszedł 14 stycznia 1998 roku.

​Sąsiedzi: wielki człowiek, o którym wiedzą nieliczni

Do dziś Nawrockiego wspominają sąsiedzi - mieszkańcy bloków w enkawie Cybisa. Mieszkał na 4-tym piętrze, z balkonu obserwował górkę saneczkową i dzisiejszy skwerek.

- To niesamowite, ale nigdy go nie poznałam! - wyznaje Danuta Frączek, była dziennikarka, w latach 80. ubiegłego wieku opozycjonistka. - On był w konspiracji i ja byłam w konspiracji. Zawsze mi się kłaniał. Miał smutny wzrok - to zapamiętałam - dodaje pani Danuta.

Historią Nawrockiego zaczęła się interesować, bo mieli wspólnych znajomych. Do dziś jest nim zafascynowana. W ubiegłym roku zaproponowała, aby świeżo urządzony skwer przy Cybisa nazwać jego imieniem. - Mam nadzieję, że w tym roku to się uda. Postawić głaz z tabliczką. Aż się o to prosi - sąsiedzi są dumni ze skwerku i ze swojego sąsiada - mówi Frączek.

Czas, aby o wybitnym mieszkańcu Ursynowa przypomniała sobie nie tylko Warszawa, ale też cały kraj.

[ZT]7242[/ZT]

[ZT]14866[/ZT]

(Redakcja haloursynow.pl)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

ka-maka-ma

6 0

Grzegorz Nawrocki mieszkał w budynku przy Cybisa obok szkoły! 09:45, 15.01.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%