Zamknij

Ursynów ma... 200 lat! O mało co nie zostaliśmy Ameryką [HISTORIA]

12:24, 23.10.2022 Agnieszka Marianowicz-Szczygieł Aktualizacja: 12:43, 23.10.2022

Ziemia była kiepska - pół gliny, pół piasku. Posiadłość miała 17 hektarów, a willa właścicieli nazywała się Rozkosz. Równo 200 lat temu Julian Ursyn Niemcewicz po powrocie z USA kupił posiadłość pod Warszawą, dając początki dzisiejszemu Ursynowowi!

Tak Niemcewicz wspomina obraz świeżo zakupionych włości:

Udałem się na miejsce. Żywe i nowe dla mnie uczułem poruszenie, widząc się dziedzicem tego kawałka ziemi i lubo lata i stargane siły, smutnie upominały, że niedługo cieszyć się tem będę, przecież postanowiłem ile zdolność moja pozwoli, spustoszone domy, odłogiem leżące pólka, zarosły ogród przyprowadzić do porządku i przystojnego stanu

 - to wspomnienie pochodzi z „Dziennika z czynności moich w Ursinowie 1822-1831".

23 października 1822 roku, Niemcewicz - znany pisarz-celebryta, polityk i patriota, po powrocie z USA, mając już 65 lat, nabywa za ówczesną równowartość 6.292 gramów złota, około 17 ha dość kiepskiej ziemi oraz willę Rozkosz, która do roku 1799 należała do hrabiego Stanisława Kostki Potockiego, właściciela pałacu w Wilanowie.

Siedlisko nazwane Ursinowem

Parterowy pierwotnie dworek został zbudowany około roku 1777 przez Izabelę Lubomirską, matkę żony Potockiego – Aleksandry. Potem znajdował się krótko w rękach Józefa de Maisonneuve - prawdopodobnego kochanka Izabeli Lubomirskiej i został odsprzedany Sapiehom.

W latach 1785-1786, kiedy odkupiony przez Lubomirską, przeszedł na ręce Aleksandry Potockiej, rozbudowano go i nadano neoklasycystyczną formę, z czterokolumnowym portykiem i oficynami. Nazwa Rozkosz została nadana na cześć upojnych chwil, które mieli spędzać tutaj albo młodzi małżonkowie Potoccy albo Izabela Lubomirska i jej francuski pułkownik. Majątek w 1795 roku sprzedano kiepsko gospodarującemu Grzegorzowi Wyhowskiemu, a potem spekulantowi ziemskiemu Ignacemu Kochanowskiemu, którego karciane długi i kwaterunki wojskowe doprowadziły do ruiny.

Wiadomo jak wyglądała posiadłość w 1784 r. Opisał ją bowiem znakomity architekt Szymon Bogumił Zug, który projektował też pałac w Natolinie.

Miejsce to zwane Rozkosz oddziela tylko dolina od lasu, składa się z ładnego domku z dwoma skrzydłami odosobnionymi, pięknego sadu i dzikiej przechadzki, przebiegającej doliną aż do głębi jej, gdzie znajduje się grota kształtnie zbudowana, ozdobiona kilkoma pokojami; u stóp jej wytryska źródło, którego otwór jest wyłożony kamieniem. Bliskość małego lasku domowego, wiele jest dla tego miejsca korzystne, bez niego bowiem byłoby za nadto szczupłe.

W 1822 roku, kiedy Julian Ursyn Niemcewicz zakupił te dobra, były zdewastowane, co go jednak nie zraziło. Pierwszy raz do Ursinowa, bo tak nazwał swój majątek, sprowadza się 22 maja 1823 roku. Używa go jako mieszkania letniego: od maja do listopada, wynajmując poza sezonem pokój w jednym z pałaców w Warszawie lub pomieszkuje u Potockich w Wilanowie.

Ursinów leży przecież daleko za miastem, bo Warszawa sięga wówczas do Królikarni, o czym sam w „Pamiętnikach" wspomina. Ale to właśnie Ursinów stał się jego ukochaną przystanią, azylem, w którym nie rządziły prawa polityki, a jedynie prawa przyrody, których kontemplacji bez reszty się poświęcał, dobra te przypominały mu szczęśliwe chwile z dzieciństwa w rodzinnym folwarku w Skokach (dziś Białoruś).

Początkowo chciał nazwać posiadłość Ameryką albo wprost Waszyngtonem, od nazwiska jego przyjaciela z czasów pobytu w USA - prezydenta Stanów Zjednoczonych. Za radą przyjaciół stanęło na nazwie Ursinów od przydomka nowego właściciela. Ameryka byłaby nazwą zbyt konfrontacyjną wobec rosyjskiego zaborcy.

Nowatorskie gospodarstwo

W zapiskach Ursinowa widać, jak Niemcewicz bardzo się angażował w tutejsze rolnicze bądź co bądź zajęcia. Było to ewidentnie miejsce relaksu i odreagowania. Prowadził tu przede wszystkim wszechstronne i nowatorskie gospodarstwo rolne i ogrodnicze.

Stąd odkrywasz Warszawę, błyszczące jej szczyty (...) 

Wszystkich nadziei naszych, pobielony grobie, Szczęśliwy, kto okryty w wiejskiej swej zaciszy

Twych bębnów, twoich kotłów, twych plotek nie słyszy. A pragnąc znikające cicho spędzić lata

Kryje się między drzewa przed głupstwami świata”

Wolał mieszkać nadzwyczaj skromnie:

„Na wzgórku, co świeży cień zewsząd spływa,

Stoi mieszkanie moje, na dochody małe

Na okrutne żądze nazbyt okazałe.

Co mnie po pałacyku, po oknach weneckich,

Po tych rzezanych gzymsach, kolumnach greckich, 

Wolałbym mieszkać, jak za Piastów mieszkiwano, 

Mieć dom czysty z modrzewia, pod strzechą słomianą,

I w nim przyjmować ludzi wolnych i cnotliwych,

Lecz inna była wola losów nieżyczliwych,

Dały mi smutne gruzy pańskich niegdyś gmachów, bez pułapu, bez okien, bez podłóg bez dachów”

- te słowa pochodzą z książki J. U. Niemcewicza „Ursinów dumania” - s.18-19

Prowadził regularny tryb dnia. Wstawał około 4-5 rano i w kapeluszu słomianym, przechadzając się po majątku, rozdzielał służbie zadania. Pisał do południa, potem jadł niewyszukany obiad, popołudnia były zarezerwowane na wizyty towarzyskie. Pomimo że na stałe właściwie oprócz służby nikt z nim nie mieszkał (czasem pomieszkiwał u niego bratanek, którego zresztą w pobliżu zeswatał), nie odczuwał jednak samotności.

11 lipca 1828 r.: „Ja chodzę, doglądam, czytam, piszę”. Odwiedzało go mnóstwo przyjaciół, często obdarowujących go sadzonkami czy inwentarzem.

10 czerwca 1823 r.: „Co wieczór mam odwiedziny i niewiast i mężczyzn. Onegdaj była księżna Dominikowa Radziwiłłowa, Józefa Lubomirska, księżna miecz. Jabłonowska, wczoraj wojewoda Badeni i ks. Radziwiłł, St. Staszyc".

9 lipca 1830 r.: „Parobki i ogrodnik podcinają drzewa tłumiące widok na Gucin i Warszawę”.

Nawiązał też dobrosąsiedzkie stosunki. Do Wolicy posyłał po siano i owies, na Pragę po gonty i tarcice, do Wyczółek i Wilanowa jeździł z wizytą, do Piaseczny (Piaseczna?) kazał parobkom wozić warzywa na targ. Bliskie relacje łączyły go z księżmi z pobliskiej parafii na Służewiu, gdzie bywał na mszy, przyjaźnił się z Żydówką Berkową z tamtejszej karczmy. Składał także wizyty w Oborach u Potulickich.

17 lipca 1823 r.: „Jeździłem rano do Wilanowa, jest to prawdziwie królewski pobyt, co za ogrody, co za gmachy! Lecz i tam troski mieszkają. Powrócił ogrodnik z miasta, dwie beczki gruszek przedał za 4 floreny. Pierwszy to mój dochód na Ursinowie”.

zdjęcie: pałac Krasińskich ok. 1865 roku, Cyfrowa Biblioteka Narodowa Polona, autor: Karol Beyer

Na Służewiu kwaterowało się także wojsko, które stało się jego okresowym utrapieniem z powodu procederu złodziejstwa (np. jabłek). Jako rolnik i ogrodnik ciągle zresztą musiał się zmagać z wieloma problemami, w odróżnieniu od panów, którzy prowadzili wg niego wygodnickie życie w warszawskich restauracjach. A to wróble zjadały owies, a to kaczka zdusiła kaczęta, a to kuny grasowały w kurniku, myszy zjadły ogórki w inspektach, ogrodnicy byli pijani i leniwi, brali zaliczkę i więcej się nie pojawiali.

Ciągle w Ursinowie trwały jakieś remonty i budowy, a majstrowie bywali często niestaranni i nieuczciwi.

18 sierpnia 1823 r.: „Przez cały dzień wczorajszy włóczyli się po Ursinowie trębacze od pułku stojącego w Służewiu, zbierając orzechy i łamiąc leszczynę, dziś nowe postrzeżono, ze kaczki jednej nie dostawało, drugiej kijem potrącono nogę. Takie są czyny obrońców naszych”.

18 lipca1823 r.: „Dziś w nocy obudzony byłem przez szczekanie psów, obudziłem stróża, rano dopiero poznałem po śladach co to była wizyta nieproszonego wilka i znać chciał co ułowić dla szczeniąt. Drugie wilki na pieniądze, to jest mularz i cieśla przybyli także względem robót koło lodowni, pokrowce do pompy i pomalowanie dwóch oficyn. Ileż znowu kłopotów z wapnem, drzewem, gliną, piaskiem etc”.

Pomimo tych rozlicznych przeszkód prowadził wszechstronne gospodarstwo rolne, wprowadzając szereg nowinek: tłoczył olej z maku i leszczyny, sam nastawiał ocet (np. z nasturcją), wyciskał sok jabłkowy przy pomocy oryginalnej prasy, którą sam polecił skonstruować, hodował pszczoły i ryby (karpie, karasie, okonie). Sprowadzał egzotyczny drób (hodował m.in.kaczki indyjskie, ozdobne koguty z piórami przy nogach, kuropatwy, pardwy, pawie), hodował także gołębie, krowy potyrolskie, przetwarzał mleko i len. Produkował piwo i topił wosk, piekł chleb, kisił kapustę i ogórki.

W zarządzaniu Ursinowem starał się układać dobre stosunki z chłopstwem, nie miał chłopów pańszczyźnianych, a jedynie wolnych ludzi, czym się szczycił. Dbał o nich, opłacał lekarzy. Jeden z jego „wiernych sług” Ludwik Foigt (Voigt), pozostawiając w kraju żonę i dwójkę dzieci udał się z nim na emigrację, w testamencie każe zabezpieczyć jego powrót oraz przekazać środki na utrzymanie jego dzieci Wiktosi i Ludwisi.

W 1831 na stałe opuszcza Ursinów po klęsce powstania listopadowego. Podróżuje, osiada w Paryżu.

Dalsze dzieje Ursinowa

Po emigracji Niemcewicza, Ursinów został skonfiskowany przez władze rosyjskie w 1834 roku, ale do dziś pozostała nazwa majątku. W latach 1832-1840 dzierżawił go przyjaciel i lekarz Niemcewicza - Wilhelm Wałcz.

Majątek wrócił ostatecznie do Potockich, potem do Branickich i Krasińskich (przez żonę wieszcza Zygmunta). Kiedy w 1857 roku właścicielką została Eliza Krasińska z Branickich, podjęła decyzję o jego przebudowie do współczesnej neorenesansowej postaci (1858-1860 pod okiem Zygmunta Rospendowskiego).

Nowatorskim rozwiązaniem było zastosowanie żeliwnej konstrukcji wsparcia tarasu. W tympanonie umieszczono herb Ślepowron Krasińskich oraz rzeźby dzieci symbolizujące pory roku. W elewacji ogrodowej stworzonej na podobieństwo głównej fasady znalazły się podobizny: Wandy, Dąbrówki, Jadwigi i Barbary. Eliza nigdy nie zamieszkała tu jednak z Zygmuntem Krasińskim, który wkrótce umarł.

Do dziś pałac, pozostałość po dworku Ursinów J. U. Niemcewicza nazywany jest Pałacem Krasińskich. Adam Krasiński, wnuk wieszcza, w 1906 roku przekazał pałac i 120-hektarowy folwark na użytkowanie Towarzystwu Seminariów dla Nauczycieli Ludowych. Jednocześnie utworzono komitet Macierzy Szkolnej w skład którego weszli: Henryk Sienkiewicz, Bolesław Prus, Władysław Krasiński, Maurycy Zamoyski i wielu innych. Komitet ten opiekował się seminarium do 1920 r.

W czasie I wojny światowej pałac mocno ucierpiał, zniszczono między innymi wiekową aleję lip prowadząca do niego. Edward Raczyński w 1921 roku przekazał majątek Ministerstwu Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego - powstało tu wówczas Państwowe Liceum Ogrodnicze i Państwowe Gimnazjum Ogrodnicze.

Na szczęście podczas II wojny światowej pałac nie ucierpiał. Po wojnie mieściła się tutaj Szkoła Państwowych Ośrodków Maszynowych i Spółdzielni Produkcyjnych. W latach 1950-1954 wg projektu Stefana Tworkowskiego dodano wzdłuż alei prowadzącej do frontonu pałacu, 4 pawilony socrealistyczne dobrze wpasowujące się w charakter tej przestrzeni. Zaprojektowano także park (1954 r.) wg projektu Alfonsa Zielonki. W 1956 roku powiększony znacznie majątek otrzymała Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego. Ogrodnicze, botaniczne i zoologiczno-hodowlane zainteresowania Juliana Ursyna Niemcewicza znalazły swojego godnego kontynuatora. Dziś zabytkowy pałac przy ulicy Nowoursynowskiej 166 mieści rektorat SGGW.

(Agnieszka Marianowicz-Szczygieł)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

baczny obserwatorbaczny obserwator

3 0

Wreszcie coś nowego, a nie tylko odgrzewane kotlety. 19:17, 23.10.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

WujoWujo

1 0

Super miejsce na spacery. Dodatkowo jeszcze skarpa ursynowska, szlakiem do Natolina. A swoją drogą fragment powyższego tekstu: "(...) ogrodnicy byli pijani i leniwi, brali zaliczkę i więcej się nie pojawiali. Ciągle w Ursinowie trwały jakieś remonty i budowy, a majstrowie bywali często niestaranni i nieuczciwi (...)".))))) 11:54, 25.10.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%