Zamknij

Ursynów na końcu świata. "Szliśmy nad przepaściami" WYWIAD

11:33, 24.07.2019 Kuba Turowicz Aktualizacja: 11:46, 24.07.2019
Skomentuj AG AG

Ursynowski podróżnik, Artur Gorzelak, nie traci tempa. Jeszcze kilka tygodni temu uczestniczyliśmy w promocji jego tajwańskiego reportażu, a dziś rozmawiamy o wrażeniach z kolejnej podróży. Dzielnicowy obieżyświat i jego dziewczyna Judyta tym razem wybrali Azję Centralną. Torby jeszcze nie są rozpakowane, ale Artur znalazł chwilę, żeby porozmawiać o przygodach z Uzbekistanu, Kirgistanu i Kazachstanu.

Skąd wracacie tym razem?

To była wyprawa do stanów... ale nie tych ze stolicą w Waszyngtonie. Odwiedziliśmy Uzbekistan, Kirgistan i Kazachstan. Mieliśmy tylko dwa tygodnie urlopu, ale zrealizowaliśmy ambitne plany. Zaczęliśmy w Uzbekistanie, odwiedziliśmy miejsca znane z tego, że były zlokalizowane na trasie Jedwabnego Szlaku. Potem samolotem do Kirgistanu, w którym zrealizowaliśmy wspaniały, kilkudniowy trekking po górach Tien-szan. Wspinaliśmy się na wysokość prawie czterech tysięcy metrów nad poziomem morza. Na samym końcu naszej wyprawy odwiedziliśmy Kazachstan. Tam zobaczyliśmy najciekawsze miejsca w południowo-wschodniej części kraju. Przez dwa tygodnie przejechaliśmy ponad trzy tysiące kilometrów - to jak odległość z Warszawy do Rejkiawiku. Korzystaliśmy z pociągów, marszurek, taksówek, podróżowaliśmy konno i pieszo.

Dlaczego wybraliście właśnie te kraje?

Azja Centralna ma bardzo wiele do zaoferowania aktywnym turystom. To wciąż nieodkryte jeszcze przez turystów miejsce, ale myślę, że wkrótce będzie cieszyć się podobną popularnością jak Gruzja czy Armenia. Dodatkowo zależało nam na szlakach gór Tien-szan.

Opowiedz więc o tych... stanach.

Każdy z tych krajów ma coś innego do zaoferowania turystom. Uzbekistan to przede wszystkim wspaniała architektura i zabytki będące pozostałością Jedwabnego Szlaku. To wspaniałe meczety, minarety i medresy. Między miastami w Uzbekistanie poruszaliśmy się kolejami szybkich prędkości, które sunęły po torach zdecydowanie szybciej niż nasze rodzime Pendolino! Kirgistan zaś to wspaniałe krajobrazy górskie. Okolice miejscowości Karakol są znane wszystkim miłośnikom samotnego trekkingu. Ałamaty w Kazachstanie to chyba miasto najbardziej przypominające skupiska z naszej części Europy, ale znajdziemy tam także kanion Szaryński albo malowniczo położone jeziora górskie - jak słynne jezioro Kajyngdy.

A ludzie, ich obyczaje i kultura?

Islam to dominująca religia we wszystkich tych krajach. To ewidentnie mężczyzna negocjuje cenę taksówki, zakupów na bazarze i tego typu sprawy. Wszędzie spotkaliśmy się z niezwykłą życzliwością mieszkańców, ale rozśmieszyło nas, gdy jeden ze sprzedawców nie przyjął pieniędzy od Judyty, tylko zasugerował, że to ja powinienem zapłacić.

Czy po tej wyprawie można spodziewać się książki?

Minęło dopiero siedem tygodni od premiery ostatniej książki o Tajwanie ("Made it in Taiwan, czyli rowerem przez kraj rowerów"). Obecnie skupiam się na jej promocji. Mamy ostatnio sporo na głowie - zawodowo i prywatnie. Chciałbym podsumować nasz wyjazd w formie reportażu, ale za wcześnie na rozmowę o szczegółach. Myślę, że ostateczna decyzja zapadnie pod koniec roku. W ciągu ostatnich osiemnastu miesięcy napisałem i wydałem trzy książki. Potrzebuję trochę odpoczyku od działalności wydawnicznej.

Jak wyglądały przygotowania do podróży po Azji?

Czytaliśmy reportaże innych podróżników, rozmawialiśmy z osobami, które odwiedziły Azję Centralną, pytaliśmy o opinie i wskazówki. Wyjazd nie był wymagający pod kątem fizycznym. Największym wyzwaniem była logistyka - zaplanowanie przejazdów, kupno blietów, rezerwacja noclegów, poukładanie wycieczek.

Wiem, że przeżyliście wielką przygodę konną. Opowiedz o niej!

Było super! Półtora dnia spędzliiśmy w siodle. To było pierwsza jazda konno, na początku podchodziłem do niej sceptycznie. Mówi się, że Kirgizowie najpierw uczą się jazdy na koniu, a dopiero potem stawiają pierwsze kroki. Możemy to potwierdzić po naszej wizycie. Jazda konno w tym kraju to jedna z głównych atrakcji. Konie były niezwykle łagodne, a kilknaście godzin w siodle upłynęło przyjemnie. Z drugiej strony trasa, którą poznaliśmy, była bardzo ambitna. Według mnie przejażdżka na koniu w Kirgistanie wyglądała tak, jakby początkujący narciarz rozpoczął swoją naukę od czarnej trasy narciarskiej! W siodle dostaliśmy się na wysokość tysiąca metrów nad poziomem morza, pokonaliśmy rwące rzeki, chodzliśmy graniami gór, szliśmy tuż nad przepaściami wyżłobionymi przez rzekę Karakol. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło!

Czego nauczył Was ten wyjazd?

Dowiedzieliśmy się mnóstwa rzeczy o kulturze i środowisku naturalnym Azji Centralnej. Poznaliśmy też lokalną kuchnię. Spotkaliśmy wielu turystów z całego świata, a rozmowy z nimi dały nam śweiże spojrzenie na wiele spraw, nabraliśmy dystansu. Wiemy też, które miejsca powinniśmy wybrać podczas kolejnej wyprawy w te rejony Azji. To nie był pierwszy raz, kiedy pojechaliśmy w rosyjskojęzyczny region świata. Bez znajomości choćby podstaw języka podróżowanie tam jest bardzo utrudnione. Na szczęście Judyta je ma, ja po rosyjsku mówię ze zmiennym szczęściem.

Jak jest z finansami? Taki wyjazd jest kosztowny?

Najdroższe są oczywiście bilety lotnicze. Ceny w Azji Centralnej dla Polaków są raczej atrakcyjne. Należy jednak pamiętać, że praktycznie wszędzie trzeba się targować - jeśli ktoś tego nie lubi, może być nieprzyjemnie. Sprzedawcy wykorzystują fakt, że na towarach nie ma podanych cen i czasem zawyżają ich wartość. Inne ceny dostają lokalsi, a inne usłyszą turyści.

Na czym można zaoszczędzić, a na co lepiej wydać więcej?

Sądzę, że sporo można zaplanować we własnym zakresie - zwłaszcza zwiedzanie miast. Wielu turystów na miejscu przyjmuje dosyć wygodny sposób podróżowania: wynajmują taksówki i przewodników, którzy "przejmują" kontrolę nad wyjazdem. Myślę, że to zbędne i na tym z pewością można zaoszczędzić. Dobrze jednak było wydać pieniądze na wynajęcie górskiego przewodnika znającego szlak i bieżące warunki pogodowe. Bez jego pomocy w żadnym wypadku nie zrealizowalibyśmy zaplanowanej wycieczki po górach Tien-szan. "Szlaki" w górach nie są znaczone - co chwila można mieć wrażenie, że zgubiło się trasę. Na tym nie ma sensu oszczędzać.

Wiem, że dopiero wróciliście, ale czy myślicie już o kolejnej podróży?

Musimy chwilę odsapnąć! Mamy mnóstwo planów. Jest jeszcze tyle ciekawych miejsc, które musimy zobaczyć. Są też takie, które chętnie zobaczylibyśmy ponownie. Kolejną długą podróż zrealizujemy zimą - wstępne plany już mamy, ale nie będziemy zapeszać. Prawdopodobnie będzie to również jakiś kraj azjatycki. Gdy już zapadnie decyzja, damy znać!

Wielkie dzięki za rozmowę!

(Kuba Turowicz)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

Paweł89Paweł89

1 0

super zdjęcia! 12:35, 24.07.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

Znajoma.Znajoma.

0 0

Niesamowita opowiesc. 11:58, 25.07.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%