Ursynowski odcinek Puławskiej jak tor wyścigowy. To tu kierowcy jeżdżą najszybciej!

Kierowcy jeżdżący ul. Puławską na ursynowskim odcinku najmocniej wciskają pedał gazu - wynika z pomiarów prędkości aut przeprowadzonych przez Zarząd Dróg Miejskich. Ma to swoje odzwierciedlenie w liczbie wypadków.

ZDM przeprowadził pod koniec 2020 roku coroczny pomiar prędkości samochodów poruszających się warszawskimi ulicami. Okazało się, że to na Ursynowie jeździ się najszybciej w stolicy. Na odcinku ul. Puławskiej, między węzłem Wyścigi a ul. Pileckiego, kierowcy zapominają, że w tym miejscu mogą jechać do 50 km/h.

- Średnia prędkość pojazdów w tym miejscu wyniosła 76,6 km/h – przekazuje Zarząd Dróg Miejskich.

Jak dodają drogowcy tylko 1,5% wszystkich jeżdżących tamtędy kierowców przestrzega przepisów.

- Aż 98,5 proc. zarejestrowanych w trakcie badania samochodów poruszało się z prędkością większą niż dopuszczalna! 91,1 proc. aut przekroczyło tam prędkość o ponad 10 km/h, a niemal 15 proc. jechało ponad 90 km/h – wynika z danych zebranych przez drogowców.

Dlaczego akurat tutaj?

Kierowców kusi długi kawałek prostej drogi. Do tego na tym odcinku nie ma świateł ani przejść. Nie oznacza to jednak, że nie ma tam żadnych zagrożeń. Jadąc w stronę Piaseczna, obecny jest pozbawiony sygnalizacji lewoskręt w ul. Romera. Do tego zmieniające pas samochody, które wjeżdżają na Puławską z ul. Rzymowskiego. Jeśli dodamy do tego zbyt wysoką prędkość, chwila nieuwagi i mamy zderzenie.

- W ciągu 6 lat odnotowano tam 12 wypadków i co najmniej kilkanaście kolizji – podaje ZDM. Dodaje również, że nie wszystkie kolizje są rejestrowane w jego systemie, więc mogło być ich znacznie więcej.

Drugim miejscem, w którym kierowcy jeżdżą najszybciej w Warszawie jest ul. Płochocińska w pobliżu centrum handlowego „Marywilska 44”. Trzecim zaś odcinek ul. Jagiellońskiej pomiędzy przystankami „Dyrekcja FSO” i „Budzińska-Tylicka”. Nie są to jednak jedyne miejsca, gdzie kierowcy dodają gazu. Zbyt szybka jazda jest obserwowana w całej Warszawie. A z roku na rok jest coraz gorzej.

W 2017 roku zmierzono prędkość 3,3 mln samochodów. 56 proc. z nich jechało szybciej niż powinno. Rok później - już 61%, a w 2020 roku - 62 proc.

Mniej wypadków, więcej śmierci

Jest także coraz więcej kierowców, którzy powinni prawo jazdy stracić. Z zeszłorocznych pomiarów ZDM wynika, że 0,59% prowadzących zmierzone pojazdy powinno się z nim pożegnać. W 2019 roku było to 0,47%. Jednak rekordowy pod tym względem był 2018 rok – wtedy odsetek ten wyniósł 0,81%.

Zbyt szybka jazda ma swoje odzwierciedlenie w wypadkach. W 2020 roku w Warszawie było ich 664. Zginęły w nich 44 osoby, a 732 zostały ranne. Co prawda rok wcześniej wypadków było więcej, bo 905. Mniej jednak było ofiar śmiertelnych – 35. Rannych zaś zostało 1031 osób.

- Można więc wnioskować, że mniej samochodów przełożyło się na niższą liczbę zdarzeń drogowych, jednak większa prędkość kierowców przyczyniła się do wzrostu zabitych – podsumowuje Zarząd Dróg Miejskich.