Krzyki, wrzaski, szczekanie psów i głośna muzyka towarzyszą na co dzień mieszkańcom ulicy Polinezyjskiej. O swojej prawie dwuletniej gehennie z uciążliwym sąsiadem powiadomili już kilka instytucji, ale żadna im do tej pory nie pomogła. Mężczyzna oskarżany o utrudnianie życia innym, twierdzi, że nic nie wie o zarzutach.
Lokatorzy bloku przy ul. Polinezyjskiej 3 mają nie lada problem. Od kilkunastu miesięcy jedno z mieszkań zajmuje samotny mężczyzna w średnim wieku, który swoim zachowaniem - jak mówią sąsiedzi - terroryzuje innych.
- Mocno hałasuje, puszcza bardzo głośno muzykę, krzyczy, wrzeszczy i wyje na cały głos, jego psy głośno szczekąją. Te zachowania występują permanentnie, zarówno w porze dziennej, jak również nocnej. Mężczyzna cały czas przebywa w domu, prawdopodobnie nie pracuje i urządził mojej rodzinie piekło - opisuje jeden z sąsiadów, ojciec dwójki kilkuletnich dzieci.
Inni dorzucają prawdziwą litanię zarzutów. Wśród nich niestandardowe zachowania.
- Potrafi wystawić śmieci na klatkę, w tym odchody psów, kórych chyba nie wyprowadza na dwór. Nieczystości wyrzuca czasami przez balkon na trawę. Przychodzi do niego bardzo różne towarzystwo, często bardzo młode, czuć z mieszkania zapach marihuany, do tego donośne odgłosy uprawianego seksu - skarżą się mieszkańcy Polinezyjskiej 3.
Obwiniany lokator twierdzi, że jest zaskoczony "zamieszaniem" wokół siebie. - To bardzo dziwne, pierwsze słyszę, że robię jakieś problemy. Mogli do mnie przyjść i powiedzieć. To byłoby super. Niech przyjedzie policja, bo ja bym się z chęcią dowiedział o co chodzi. A czy u mnie są jakieś krzyki? To zależy, co kto uznaje za krzyki - broni się mężczyzna.
Sąsiedzi zapewniają, że ciągu ostatnich miesięcy policję około 20 razy. Interwencje miały być jednak nieskuteczne, bo mężczyzna nie otwierał drzwi. W rezultacie do sądu wpłynęły trzy wnioski o ukaranie hałaśliwego sąsiada. Dotyczą one zakłócania ciszy i łamania regulaminu dotyczącego należytej opieki nad zwierzętami. Informowane było też Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.
- I nic się nie dzieje. Dotychczasowe działania nie odnoszą żadnego skutku. Kilka razy prosiliśmy naszą spółdzielnię "Na Skraju" o interwencję z wykorzystaniem wszystkich możliwych środków będących w ich dyspozycji, włącznie z procedurą określoną w art. 16 ustawy o własności lokali, czyli eksmisji za uciążliwe zachowanie. Skończyło się tym, że spółdzielnia wysłała temu panu regulamin obowiązujący na osiedlu - twierdzi jeden z mieszkańców.
Spółdzielnia "Na Skraju" sprawę wielokrotnie zgłaszała policji. - Ostatnio mam wrażenie, że się trochę sytuacja upokoiła, bo jest zimno i przy zamkniętych oknach nie słychać tak bardzo hałasu z mieszkania. Jeśli będzie potrzeba interwencji, podejmiemy wszystkie przewidziane prawem kroki - zapowiada Anna Karsz, administratorka bloków przy Polinezyjskiej.
Mieszkańcy bloku nr 3 nie wierzą już w zapewnienia spółdzielni i szukają pomocy m.in. w ratuszu. Czekają na odpowiedź burmistrza, do którego napisali list z prośbą o interwencję.
- Jak się wydarzy jakaś tragedia, to potem wszyscy się tłumaczą i zastanawiają jak do tego doszło. A trzeba działać przed, a nie po. Ale najwyraźniej u nas wciąż nie dotarło to do urzędników - skarży się jeden z lokatorów.
Niedawno z podobnym problemem borykali się mieszkańcy bloku przy Dunikowskiego, którzy skarżyli się na studentów zatruwających życie sąsiadom swoim wiecznym imprezowaniem. Wówczas tak doradzał im wiceszef komisariatu policji na Ursynowie.
- Policja może sporządzić wniosek do sądu o ukaranie takiej osoby za zakłócanie spokoju i porządku. Ale musi być osoba zgłaszająca. Trzeba też zapisać sobie terminy takich zakłóceń, dobrze też mieć świadków - doradzał podinspektor Dariusz Zęgota.
[ZT]15979[/ZT]
[ZT]16385[/ZT]
smerf_maruda08:09, 08.01.2020
Serio - caly blok nie potrafi sie zemscic na jednym debilu?! Wpiszcie w google jak sie pozbyc uciazliwego sasiada i po klopocie. 08:09, 08.01.2020
Stein09:46, 08.01.2020
A może gość jest z jakiejś mniejszości ( rasowej, etnicznej, religijnej, seksualnej) i z tego policja boi się podjecia bardziej zdecydowanych działań ? 09:46, 08.01.2020
Ursynowianka09:52, 08.01.2020
Moja koleżanka przez takiego pasożyta właśnie sprzedała mieszkania. Niestety nie wiedziała, że mieszkanie pod nią to mieszkanie socjalne z degeneratem społecznym. Skutecznie jej zatruwał życie, także szukała pomocy w spółdzielni, zgłaszała gdzie się da i nie dało się nic zrobić. Zdecydowała się sprzedać mieszkanie. Przykre jest, że prawo chroni i nie może nic zrobić z takimi pasożytami. 09:52, 08.01.2020
del11:09, 08.01.2020
Bydlak myśli ze to jego prywatny folwark. Wysiedlić do baraków odizolować skoro nie umie żyć w społeczności zbiorowej 11:09, 08.01.2020
Simon11:45, 08.01.2020
Ma dostać list o eksmisji za hałasowanie i wyrzucony do wsi. 11:45, 08.01.2020
znowu nie da się...12:35, 08.01.2020
A kto jest gospodarzem dzielnicy? No właśnie, burmistrz. I nic nie wie? A czy policja 20 razy powiadomiła burmistrza o swoich interwencjach w tym jednym mieszkaniu? Nie powiadomiła? Jak długo jeszcze mieszkańcy mają się bezsilnie miotać? Kiedy wreszcie do urzędników dotrze, że to jest ich praca, praca urzędników, którzy mają rozwiązywać takie problemy dla dobra mieszkańców! Podpowiadam - kiedy burmistrz usiądzie z ursynowskim komendantem policji, z szefową ursynowskiej opieki społecznej, z radcą prawnym urzędu dzielnicy i rozwiążą ta żenującą sytuację udawanej niemocy? Czy urzędnicy wiedzą, że biorą pieniądze za pomoc mieszkańcom Ursynowa, a nie za nicnierobienie? Trzeba to im jak najczęściej przypominać i egzekwować prawidłowe wywiązywanie się z obowiązków służbowych. Jeśli są bezsilni to zwolnić i zatrudnić silnych! 12:35, 08.01.2020
Dobra rada12:49, 08.01.2020
Idzie się z policją pod drzwi i dzwoni, wali i kopie aż otworzy 12:49, 08.01.2020
;)01:24, 19.08.2020
Wtedy to Ciebie oskarżą o zakłócanie ciszy nocnej. 01:24, 19.08.2020
Koszałkikocopałkikie15:15, 08.01.2020
Jak zwykle w wypadku SM Na Skraju i Dzielnicy Ursynów: #NIEDASIE 15:15, 08.01.2020
Dzięki ustawodawcy09:47, 10.01.2020
Jak wiesz jak się da to doradź. 09:47, 10.01.2020
MrFrosty21:45, 08.01.2020
Na klatce schodowej pewnie jest skrzynka gdzie można odciąć prąd gnojowi. Bezpiecznik. Powodzenia ;) 21:45, 08.01.2020
Sadysta10:09, 09.01.2020
"donośne odgłosy uprawianego seksu".
Łomatko, to teraz trzeba dziewczynę kneblować, bo sąsiedzi nasłuchują? 10:09, 09.01.2020
higi01:22, 19.08.2020
Przecież one to lubią ;) 01:22, 19.08.2020
bbbb13:45, 09.01.2020
I nikt Wam nie pomoże. Ani policja, ani spółdzielnia ani żadne inne instytucje. Możecie liczyć na siebie. Dopiero jak dojdzie do nieszczęścia to będzie lament. To samo było na Dembego na Kabatach. Kryminalista przez kilka urządzał piekło. Darcie mordy, krzyki, imprezy, disco polo przez cały weekend, pobicia, groźby, śmieci, zniszczona klatka schodowa. Policja przyjeżdżała kilka razy w tygodniu. Dopiero jak podpalił mieszkanie i spalił klatkę to się wszyscy zdziwili że jak to? O co chodzi? Spółdzielnia rżnęła głupa, policja to samo. Aha! samo zadzwonienie na policję nawet po raz 10000 nie jest zgłoszeniem zakłócania porządku. Trzeba iść osobiście i dokonać zgłoszenia. 13:45, 09.01.2020
Typowy sąsiad11:53, 19.01.2020
Może nie w takich ekstremalnych przypadkach ale w sporadycznych hałasach lepiej zainwestować w jakieś wyciszenie ścian, teraz jest popularny np. korek byle tylko dobrać odpowiednią grubość materiału, żeby jak najlepiej wyizolować swoje mieszkanie od hałasów. 11:53, 19.01.2020
Lokator21:07, 18.07.2020
Czy to na pewno na ulicy polinezyjskjej 3 . Mieszkam w tym bloku nie słyszałem o którego pana chodzi . 21:07, 18.07.2020
Otto18:48, 08.01.2020
14 2
Ludzie się boją, zwłaszcza ci z dziećmi. Nie wiesz czy potem taki debil nie zastraszy ci dziecka na klatce. Tak naprawdę kilku sąsiadów-facetów powinno się zgadać i pójść z panem "porozmawiać". Tylko najgorsze, że zastraszanie i groźby grożą większym wyrokiem niż zatruwanie ludziom życia miesiącami... I wtedy pytanie czy warto? 18:48, 08.01.2020