Walne spółdzielni pod bronią i z tajniakami? "Boją się, że ich odwołamy"

Na walnym zgromadzeniu spółdzielni "Stokłosy" mogą się pojawić ochroniarze z ostrą bronią i "tajniacy". Mają czuwać nad bezpieczeństwem zgromadzenia i "tonować przejawy słownej agresji". Tak wynika z oferty firmy ochroniarskiej, która wyciekła ze spółdzielni. Lokatorzy są oburzeni.

Walne zgromadzenie SBM "Stokłosy" - jednej z największych ursynowskich spółdzielni - zaplanowano na środę. Odbędzie się ono w uczelni Vistula. Atmosfera przed dorocznym zebraniem robi się coraz bardziej gorąca, bo w ręce spółdzielców wpadła właśnie oferta jednej z firm ochroniarskich, która będzie dbała o bezpieczeństwo środowego spotkania.

Zgromadzenia, na zlecenie SBM "Stokłosy", ma pilnować trzech ochroniarzy - dwóch bez licencji oraz jeden z licencją. W ofercie firma zaznacza, że ten drugi (koszt 36 zł netto za godzinę pracy) jest pracownkiem posiadającm licencję II stopnia stopnia ochrony i nadzoru, ma też pozwolenie na służbową broń palną bojową oraz stosowanie środków przymusu bezpośredniego wobec osób zakłócających porządek obrad.

- Boją się, że ich odwołamy - mówią wprost lokatorzy, którzy nie chcą się wypowiadać pod imieniem i nazwiskiem. - Po co komu broń na walnym? Będą do nas strzelać, gdy powiemy coś, co nie spodoba się władzom spółdzielni? - pytają.

Tajniacy na walnym. Mają "tonować"

Ale spółdzielców jeszcze bardziej oburza druga część oferty. Firma ochroniarska Nurnik Bis z ul. A. Romockiego "Morro", wprost proponuje spółdzielni ulokowanie na walnym... "tajnych agentów".

Dla wzmocnienia bezpieczeństwa spółka zaangażuje na własny koszt kilku nie umunudurowanych i nieoznaczkowanych pracowników ochrony. Obecność tychże pracowników nie będzie budziła podejrzeń, ponieważ są oni członkami spółdzielni "Stokłosy", a dodatkowo również będą tonowali przejawy słownej agresji, jak również wypowiedzi zmierzających do negatywnych emocji i podsycania atmosfery wśród zgromadzonych na sali obrad 

- czytamy w ofercie, którą przyjęły władze SBM "Stokłosy".

Wśród spółdzielców zawrzało. - Po co nam tajni agenci, którzy będą blokowali dyskusję? To jawna ingerencja w walne zgromadzenie. Wynajęci agenci będą przecież robili to co chce zarząd, który ich wynajął - mówi jeden ze spółdzielniców.

- Co? Jeśli coś takiego by było to zupełny szok! - komentuje sekretarz Rady Nadzorczej SBM "Stokłosy" Stanisław Werner, które pytamy o zdanie. - Jakbyśmy byli na Dzikim Zachodzie, albo w Kolumbii. Do mnie żadne takie informacje nie dotarły - dodaje.

Tymczasem prezes spółdzielni nie widzi w wynajmowaniu ochrony pod bronią niczego dziwnego. 

- Nie jest to żadne nowe postanowienie, czy moje zarządzenie. Z dokumentów do jakich dotarłem wynika, że już od IV Walnego Zgromadzenia Członków zorganizowanego w 2011 roku, cyklicznie rok po roku na czas obrad zapewniona była ochrona. Ochrona zgodnie z ofertą ma być sprawowana przez licencjonowanych pracowników, zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie przepisami, część załogi firmy ochroniarskiej posiada pozwolenia na broń - przekonuje prezes Krzysztof Berliński.

Władze spółdzielni uważają również, że zarzuty o wpływanie ochrony i "tajnych agentów" na przebieg walnego zgromadzenia są bezpodstawne.

- W walnym zgromadzeniu członków mają prawo brać udział wszyscy członkowie SBM "Stokłosy" bez względu na to czym się zajmują zawodowo bądź prywatnie, dla spółdzielni jedynym mandatem dającym prawo udziału w walnym jest legitymowanie się spółdzielczym prawem do lokalu - odpowiada Berliński.

Jak to jest w innych spółdzielniach?

Inne ursynowskie spółdzielnie również praktykują zatrudnianie ochroniarzy w czasie walnych zgromadzeń. Na ostatnim spotkaniu spółdzielni "Jary" było ich czterech. Chodzi głównie o kontrolę przy wejściu, by do sali obrad nie wchodziły osoby nieuprawnione - czyli nie spółdzielcy.

Dzwonimy do jednego z prezesów spółdzielni z prośbą o komentarz do tego co dzieje się na "Stokłosach". - Ochrona musi być, i często jest na wniosek samych mieszkańców. Wśród spółdzielców są także ludzie, którzy wzywają policję, bo im każemy czynsz płacić. Moim zdaniem ktoś podłożył prezesowi Berlińskiemu świnię - mówi.

Lokatorzy ze "Stokłosów", z którymi rozmawiała nasza redakcja, obawiają się jednak "cudów" na walnym ze strony zwolenników obecnego zarządu spółdzielni.

- Wszyscy wiemy, że obecne władze są powiązane politycznie z PiS-em. Zrobią wszystko, by nie dopuścić do odwołania zarządu. Mogą użyć do tego zamówionych "tajniaków", którzy w odpowiednim momencie wstaną i zrobią co mają zrobić - mówią mieszkańcy, którzy pragną zachować anonimowość.

W porządku obrad walnego znajduje m.in. sprawa nowej inwestycji w miejscu pawilonu przy Jastrzębowskiego 22 (siedziba spółdzielni). Zarząd chce od walnego upoważnienia do zaciągnięcia kredytu w maksymalnej wysokości 10 mln złotych, aby wykupić udziały SIM Ursynów w tej nieruchomości.

Kolejne władze SBM "Stokłosy" od lat mają plan, aby wyburzyć rozlatujący się pawilon i postawić tam kompleks mieszkaniowo-usługowy. Żadnemu prezesowi do tej pory nie udało się zmierzyć z tym tematem, m.in. ze względu na strach przed reakcją spółdzielców.

[ZT]9912[/ZT]