Zamknij

Wilcza Górka. Tu nic się nie dzieje. 30 tysięcy wyrzucone w błoto?

12:02, 15.08.2018 Sławek Kińczyk Aktualizacja: 12:05, 15.08.2018
Skomentuj SK SK

- Tyle pieniędzy wydano na tę Wilczą Górkę, a nic się tu nie dzieje! - mówią mieszkańcy Kabat o oddanym niedawno do użytku "Ogrodzie do zabawy" zorganizowanym przez miejski Zarząd Zieleni. - To niewypał - krytykują sąsiedzi tej inwestycji.

Trzy tygodnie temu, przy stacji techniczno-postojowej warszawskiego metra, na skwerku pomiędzy ul. Polnej Róży a ul. Mielczarskiego powstawały pierwsze elementy pierwszego na Ursynowie ogrodu do zabawy - miejsca, w którym latem i jesienią dzieci będą miały miło spędzać czas.

Fundacja "Jak działa miasto" na zlecenie Zarządu Zieleni M. St. Warszawy, za szacunkową kwotę 30 tys. złotych (obejmującą nie tylko budowę, ale także zajęcia i prowadzenie projektu), zaaranżowała mini ogród z naturalnych elementów. W kępie drzew powstały trzy wilcze legowiska, do których prowadzą ślady łap odbite na kamieniach. Jest też miniaturowa ścieżka sensoryczna z szyszej, kory, kamieni i patyków. Na niewielkim wzniesieniu są pieńki do siadania lub skakania oraz maszt z flagą. Całość ma pobudzać wyobraźnię dzieci, inspirować je do twórczej zabawy.

Tyle teoria. W praktyce, na co dzień, na Wilczej Górce niewiele się dzieje. Rzadko kto z niej korzysta. Czyżby w okolicy brakowało ciekawskich dzieci z wybujałą wyobraźnią? Zapytaliśmy o to sąsiadów Wilczej Górki.

- To zmarnowanie publicznych pieniędzy - mówi pani Monika, matka 6-latka, którą spotkaliśmy na spacerze wzdłuż stacji postojowej warszawskiego metra. Jej zdaniem dzieci są rozczarowane, po pierwsze małą liczbą elementów Wilczej Górki, po drugie - brakiem kompanów do zabawy.

Krytycznych komentarzy nie brakuje także pod naszym artykułem, w którym opisujemy nasz test gotowego ogrodu.

- Teren ogrodu do zabawy nawet nie jest ogrodzony, co sprawia, że pełno tam psich kup. Dla mojego chwiejnie chodzącego malucha, niestety nie nadaje się do użytku. Nawet koca nie ma tam jak rozłożyć. A wystarczyłoby naprawdę kawałek ładnie utrzymanej, ogrodzonej zieleni, może z domkiem na drzewie, drabinką, sensoryczną ścieżką, zabawkami z naturalnych materiałów itd. Artystom chyba też zabrakło weny - komentuje z kolei mama Olafa.

- Pomysł wydawał się kreatywnym spełnieniem marzeń z dzieciństwa - szałas, domek na drzewie, zwodzony mostek czy inne konstrukcje rodem z wakacyjnych zabaw na wsi. Co to właściwie jest i jak się tym bawić? - pyta jeden z naszych czytelników.

Fundacja broni się przed zarzutami. Ogrody do zabawy to nowy projekt, który dopiero się rozwija. Inicjatorzy twierdzą, że czas na podsumowania przyjdzie później - we wrześniu, a na Wilczej Górce będzie się jeszcze dużo działo.

- We wrześniu rusza program edukacyjny w poszczególnych ogrodach. Teraz, w szczycie wakacji, trudno jest prowadzić działania, bo wiele osób wyjechało z miasta, szczególnie ci z dziećmi - mówi Katarzyna Iwińska z "Jak działa miasto".

ZOBACZ WILCZĄ GÓRKĘ NA KABATACH:

[ZT]10068[/ZT]

[ZT]19144[/ZT]

[ZT]10051[/ZT]

(Sławek Kińczyk)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(8)

J.M.K.J.M.K.

10 1

Bez przesady! Dzisiejsze dzieciaki muszą mieć place zabaw z atestowanymi huśtawkami, zjeżdżalniami, itp. Nawet piaskownice powinny być zadaszone!
Wpuszczę dziecko na taki plac jak ten na zdjęciach i jeżeli się przewróci i podrapie kolana, to będę odpowiadał za "narażenie".
To nie te czasy, gdy biegałem z kolegami po lesie i sami budowaliśmy sobie szałasy. 12:59, 15.08.2018

Odpowiedzi:3
Odpowiedz

zły porucznik zły porucznik

5 1

Polecam zadać sobie odrobinę trudu i udać się na miejsce w celu dokonania oględzin tegoż cudu za 30 tyś PLN. Nie chodzi tu przecież o żadne atestowane huśtawki itp, ale o to, na co i jak są wydawane PUBLICZNE pieniądze. Takich dzieł powstało bodajże 5 - jeśli się nie mylę. Czyli około 150 tyś zł poszło na nic - na kilka - dosłownie - patyków i pieńków ,no i oczywiście artystów, promocję , projekty, zarządzania projektami i tak dalej. Szumu było sporo, a skończyło się kompromitacją. Doskonały przykład na to, jak komuś jeszcze wcisnąć trochę kasy przed końcem kadencji, 21:31, 15.08.2018


J.M.K.J.M.K.

0 0

Bardzo "zły poruczniku"!
Musisz być bardzo zły, bo nie dostrzegasz pewnej ironii w moim komentarzu. Kwota 30 tys. zł wydana na stworzenie całkiem (dla mnie) fajnego miejsca do zabawy dla dzieciaków, nie jest aż tak horrendalna. Rzeczywiście przykro, że nic tam się nie dzieje, ale nie martwmy się na zapas. Myślę, że dzieciaki przyjdą. Dzieciaki mają to do siebie, a myślę, że Ty też to miałeś, że znajdują sobie ciekawe miejsca. 10:17, 16.08.2018


zły porucznik zły porucznik

2 0

Ale to jest kompletnie nieciekawe miejsce, tego nawet nie można nazwać miejscem! Tam nic nie ma, dosłownie nic. Dzieci tam nie przyjdą, bo po co? 30 tyś zł za kije i gałęzie? Chyba najdroższe patyki na świecie. Każde ogarnięte dziecko jest w stanie coś takie sobie samo zorganizować w pobliskim lesie za darmo. Jako ojciec liczyłem na coś ciekawego, a tu taka wtopa. I do tego tak kosztowna. 11:32, 16.08.2018


reo

OkoliczniakOkoliczniak

5 0

Nie jest winą braku ogrodzenia, że właściciele po swoich pupilkach nie sprzątają. 17:39, 15.08.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

issaissa

3 0

a co tam ma się dziać, skoro tam niczego nie ma?
dzień "po" podjechałam rowerem w okolice ale placu nie znalazłam. Dopiero po publikacjach w prasie co nieco zobaczyłam na zdjęciach więc wiedziałam czego szukać- flagi!
Znalazłam!
Flagę na kiju i kilka metrów poukladanych szyszek, kamieni - o przyniesienie których prosili organizatorzy budowli więc nawet szyszki były "za darmo".
I jeszcze troche gałęzi oplecionych dookoła drzewa....
Nie wiem, co tam miałyby dzieci robić...chyba rzucać w siebie tymi szyszkami...kamieniami lepiej nie.
Dookoła klepisko lub chaszcze więc nawet poskakać na skakance nie mozna, nie ma na czym narysować sobie klasy, czy w co tam dzieciaki teraz grają.
To, co widac na zdjęciach, to jest dokladnie wszystko, co mieści ten "plac zabaw".
To juz u mnie na podwórku dzieciaki mają lepiej bo na ładnym trawniku (a nie na klepisku) rozłożą sobie kocyk, na chodniku rysuja obrazki, klasy, rowerem pojeżdżą
Ktos chyba powinien zajac się sprawdzeniem, na co poszło 30 tys zł.. 23:53, 15.08.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

WafWaf

1 4

Jest znak o zakazie wprowadzania psów. Skąd zatem kupy? Czyżby pochodziły od piesków właścicieli ze Słoikowa, aktualny adres zamieszkania: Wańkowicza ? 09:16, 16.08.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

SlawekSlawek

3 0

Wydano 30 tysięcy na coś, co dzieciaki kiedyś robiły z okolicznych kamieni i patyków w jedno czy dwa popołudnia. Wtedy w wyobraźni dzieci powstawały zamki, bazy i inne konstrukcje, a co tu powstało nie wie nikt. 09:55, 16.08.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%