Zamknij

Wola, co nigdy nie przemija. Z zakamarków warszawskiej pamięci

21:30, 05.09.2018 Redakcja Haloursynow.pl Aktualizacja: 21:37, 05.09.2018
Skomentuj mat. prasowe mat. prasowe

Warszawska Wola. Dzielnica, o której istnieniu wie chyba każdy Polak – zwłaszcza ten, który choćby raz w roku, przy okazji rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, słyszy powstańczą piosenkę rozpoczynającą się od słów „Pałacyk Michla, Żytnia, Wola…”. I choć wspomniany pałacyk, usytuowany przy ul. Wolskiej 40, nie przetrwał do dnia dzisiejszego, jednak jego obrona zapisała się w świadomości narodowej złotymi zgłoskami. Dobrze, że pamięć o ważnych historycznych momentach trwa i że poznają ją kolejne pokolenia nie tylko mieszkańców Warszawy, ale i całej Polski.

Ten, kto zdecyduje się na spacer po tej stołecznej dzielnicy na każdym kroku może odkrywać większe i mniejsze ciekawostki, których warszawska Wola kryje naprawdę wiele. To o życiu codziennym mieszkańców tej właśnie dzielnicy opowiadały bardzo różne piosenki warszawskich kapeli podwórkowych; to obiekty Woli pojawiały się bardzo często w filmach (żeby wspomnieć chociażby „Czterdziestolatek”, „Poszukiwany, poszukiwana”, „Dom”, „Miodowe lata” czy „Na Wspólnej”).

W końcu to na Woli – a dokładnie na Cmentarzu Powązkowskim – znalazło swoje miejsce wiecznego spoczynku wiele wybitnych i cenionych osób. Należą do nich pisarze, artyści, aktorzy, architekci, politycy, działacze niepodległościowi… Lista tych nazwisk jest długa. Wymienić można chociażby Władysława Reymonta, Leopolda Staffa, Marię Dąbrowską, Ignacego Mościckiego, Bolesława Prusa, Zbigniewa Herberta czy Stanisława Moniuszkę.

Kondukt żałobny odprowadzający do grobu znanych i lubianych przechodził nieraz i w XXI wieku przez Cmentarz na Powązkach. To tu żegnani byli Krzysztof Kieślowski (1996 r.), a w ostatnim czasie Czesław Niemen (2006 r.), Hanka Bielicka (2006 r.), Marek Perepeczko (2005 r.), Gustaw Holoubek (2008 r.) czy też Andrzej Stelmachowski (2009 r.) Kolejne miesiące i lata dopisują kolejne żałobne karty w księgach Powązek...

Nie ma chyba bardziej znanego cmentarza w Polsce, jak Cmentarz Powązkowski. Choć na co dzień odwiedzany jest on przez „zwykłe” osoby, które przychodzą na groby swoich bliskich, jednak w pierwsze dni listopadowej zadumy a także przy okazji kolejnych pogrzebów pojawiają się tam prawdziwe tłumy, by zastanowić się nad przemijaniem…

Takie właśnie myśli o kruchości ludzkiego życia nie są obce pracownikom zakładów pogrzebowych. Wśród nich jest i Tren - zakład pogrzebowy organizujący pogrzeby na Woli. W ciągu wielu lat istnienia Tren zorganizował ceremonie ostatniego pożegnania różnych osób – i znanych, i nieznanych – nie czyniąc jednak żadnej różnicy między zaangażowaniem zarówno w samo przygotowanie, jak i przebieg uroczystości żałobnej. To, o czym bowiem przeciętny człowiek przypomina sobie rzadko – czyli fakt, że wobec śmierci wszyscy jesteśmy równi – dla pracowników zakładu pogrzebowego jest codziennością. Kto wie? Może, gdyby tak wśród zmagań szarych dni o tej prawdzie częściej pamiętać, wszystkim żyłoby się lepiej?...

Śmierć każdego człowieka zaskakuje i zasmuca. Jeśli umiera ktoś znany i lubiany wiele osób ma wrażenie, że odszedł ktoś z rodziny - nawet jeśli w życiu nigdy się tej osoby osobiście nie spotkało. To swoisty paradoks: często te dalekie osoby stają się jakby bliższe od tych, którzy dzielą z nami życie dzień po dniu. Czy to znak czasów, w których świat stał się "globalną wioską" z ulicami nie szerszymi od ekranu smartfona i laptopa? Warto się o tym przekonać i powędrować powoli alejami Cmentarza Powązkowskiego na warszawskiej Woli... W tym miejscu, pełnym wspomnień, w sposób niemal magiczny może się zmienić niejedna perspektywa...

(REKLAMA)
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

CzytelnikCzytelnik

1 0

Ciekawy artykuł, możne by więcej pisać o cmentarzu na Powązkach i opisać kto tam leży ? 14:45, 12.09.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%