Wpadli przebierańcy, którzy kradli paliwo na stacjach. Przez półtora roku byli nieuchwytni

Zakładali peruki i przebierali się, by się nie zostać rozpoznanymi. Aż 250 razy okradli stacje benzynowe w Warszawie i na Mazwoszu - tylko jednej, wybranej sieci. Wreszcie wpadli w ręce policjantów.

Byli prawdziwą zmorą właściciele stacji benzynowych. Mimo wszędobylskich kamer monitoringu i braku zamaskowania twarzy, przez wiele miesięcy pozostawiali nieuchwytni, bo... przebierali się i za każdym razem inaczej wyglądali.

Schemat się powtarzał. Kobieta i mężczyzna podjeżdżali pod stację starym autem na kradzionych numerach rejestracyjnych (dysponowani m.in. fordem, volvo, lancią i oplem), tankowali do pełna (do 500 złotych) i uciekali bez płacenia. "Skok" zawsze był idealnie zaplanowany - sprawcy często zmieniali swój wygląd i ubrania. Mężczyzna raz posiadał zarost, innym razem go nie miał. Kobieta dodatkowo używała różnych peruk oraz dodatków, które zupełnie zmieniały jej wizerunek. Co najmniej raz okradli stację na Ursynowie - w tym Łukoil przy Puławskiej.

- Para prowadziła swoją działalność od co najmniej półtora roku. Jednego dnia potrafili odwiedzić nawet dziesięć stacji, zatankować i odjechać - mówi asp. sztab. Robert Koniuszy z mokotowskiej komendy policji.

Policjanci długo nie mogli ustalić, kim są "mazowieccy Bonnie i Clyde". Pomogło skoordynowanie dochodzenia z innymi jednostkami policji oraz z prokuraturą, która połączyła wszystkie czyny w jeden zarzut o charakterze ciągłym.

- W ramach prowadzonych czynności operacyjni ustalili kim są podejrzani i gdzie mieszkają. Oboje zostali zatrzymani i usłyszeli zarzuty przestępstwa obejmującego 250 przypadków kradzieży na łączną kwotę około 81 tysięcy złotych - mówi Koniuszy.

Para tłumaczyła się, że paliwo pozyskiwała... na własny użytek. Zebrane dowody wskazują jednak coś innego.
Decyzję w ich sprawie podejmie sąd, który może ich skazać nawet na 5 lat więzienia.

na zdjęciach: podejrzewani podczas przesłuchań - źródło: policja