Zamknij

Wygand Ciołek - Grunwaldczyk z Powsina

10:28, 19.07.2017 Adam Hohendorff Aktualizacja: 10:54, 19.07.2017
Skomentuj AH AH

Przyjęło się głosić, że w naszych  dziejach czcimy głównie nie zwycięstwa, a klęski, zadowalając się jedynie moralną słusznością walki. Przeczą tej opinii coroczne obchody uroczystości na polach Grunwaldu, z imponującą rekonstrukcją  bitwy, świętem rycerskich tradycji i obyczajów, poczuciem dumy ze spektakularnego, militarnego sukcesu sprzed wielu wieków. Bo Grunwald jest dla nas dumą, a zarazem wciąż odkrywaną zagadką.

Do dziś badacze archeologiczni spierają się o lokalizację miejsca bitwy. Intrygujące jest to, że  swoich badaniach sugerują się też jakże mglistym i niepewnym opisem z „Roczników” Jana Długosza, podobnie jak kiedyś znany niemiecki archeolog szukał i odnalazł ślady Troi, obierając za drogowskaz wersy Homerowej „Iliady”. Wciąż odkopywane siekiery, miecze, groty strzał rodzą nowe hipotezy. Jednak Grunwald to przecież nie tylko historia miejsca. To także przecięcie się bojowych szlaków wielu wojowników z całego kraju, mających szansę tu zdobyć lub umocnić swoją rycerską pozycję.

W ubiegłym roku pisałem o panu dóbr kabackich Andrzeju Ciołku, grunwaldzkim dowódcy chorągwi królewskiej, rozsławionym przez Długosza i  Sienkiewicza. W bitwie grunwaldzkiej uczestniczył również jego brat Wygand Ciołek - wcześniejszy właściciel Powsina, potem sprzedanego księciu mazowieckiemu Januszowi. Ale chwalebny epizod bitewny to nie jedyna zasługa powsińskiego dziedzica. 

Jego matka  jeszcze w XIV wieku zainicjowała tam budowę Kościoła św.  Elżbiety Turyńskiej, a on stał się fundatorem. Akt zatwierdzenia parafii wydano akurat w roku bitwy. W 600 lat później w obrębie ogrodzenia świątyni,  po lewej stronie Kościoła stanął pomnik dziedzica powsińskiego - ukazanego oczywiście w rycerskiej zbroi i z tarczą,  a także z miniaturą kościoła w ręku, więc jako symboliczny obrońca miejscowej społeczności i opiekun parafii. 

Wobec obchodzonej kilka dni temu rocznicy bitwy warto przypomnieć sobie o tej ciekawej postaci. Bo historia grunwaldzka to „złota żyła” inspiracji dla pielęgnowania tradycji lokalnej. Nie tylko samego Grunwaldu, ale i  Maszkowic Zyndrama, Garbowa Zawiszy, Wrocimowic  Marcina czy Powsina Wyganda… Bo moc państwa jest tak naprawdę mierzona mocą „ojczyzn małych” po całym jego terytorium rozproszonych.  

I jeśli z różnych powodów nie możemy sobie pozwolić na obejrzenie inscenizacji bitwy na polach Grunwaldu, warto choć odwiedzić głaz poświęcony Andrzejowi Ciołkowi na rogu alei Komisji Edukacji Narodowej i alei Kasztanowej, a potem wybrać się do Powsina, gdzie przywita nas w kamiennej postaci jego brat Wygand. 

Wprawdzie wyprawa nie zastąpi okazałego grunwaldzkiego widowiska, ale  przypomnienie historii dwóch bohaterów akurat w okolicach rocznicy stanie się interesującą kabacko-powsińską namiastką.

[ZT]6371[/ZT]

(Adam Hohendorff)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(3)

prawda prawda

0 10

Najemnik, rabuś i bezwzględny bandyta mafioso oto kim był naprawdę wasz bohater z którego jesteście dumni. Za pieniadze i niewolników oraz łupy był na usługach capo di tutti capo Władka "rzeźnika" Jagiełły. Za swoje zasługi dostał niewolników na własne potrzeby i teren do terroryzowania i rabowania w imię szefa i niejakiego papieża z Rzymu jego szefa szefa. 16:40, 20.07.2017

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

liudosza@02.pl[email protected]

5 0

Nie pytam ile... ale coś ty chlał? 08:51, 07.09.2017


reo

tohamawktohamawk

0 3

I takiemu pomnik, a Wielki Lech z Kaczygrodu przewyższający go zasługami ma tylko marną uliczkę gdzieś w Warszawie, a i to niepewne... 19:12, 20.07.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%