Jechał po pijaku zdezelowanym bmw. 43-latek miał prawie 4 promile alkoholu w organizmie. Gdy dotarli do niego policjanci, ledwo mówił. Za to bez problemu szarpał się z mundurowymi i ich wyzywał. Dzień zakończył w policyjnym areszcie.
Do policjantów drogówki patrolujących ulice podjechał mężczyzna. Powiadomił ich o stojącym na przystanku przy ul. Poleczki uszkodzonym bmw. Jego kierowca niebezpiecznie wyjechał z ul. Tango. Prawdopodobnie był pijany.
Mundurowi pojechali na miejsce i tam zastali siedzącego w samochodzie 43-latka. Czuć było od niego alkohol. Ledwo był w stanie mówić, a na pytania policjantów odpowiadał nielogicznie. Był również agresywny i nie chciał wysiąść z samochodu. Musieli mu w tym pomóc policjanci.
- Kiedy wydobyli go zza kierownicy, szarpał się z nimi, machał rękami, wyzywał, naruszał ich nietykalność cielesną, próbował uciekać - relacjonuje rzecznik mokotowskiej komendy policji podkom. Robert Koniuszy.
Pijany kierowca został obezwładniony i umieszczony w radiowozie. Dalej jednak wierzgał nogami i pluł na policjantów. Mężczyzna miał otarcia i krwawił z głowy. Dlatego na miejsce wezwano także ratowników.
- Również zostali przez niego znieważani. Podczas przewożenia do placówki medycznej podejrzany naruszał ich nietykalność cielesną i wyzywał ich - dodaje podkom. Koniuszy.
Badanie trzeźwości wykazało, że 43-latek miał w organizmie blisko 4 promile alkoholu. Po opatrzeniu trafił do policyjnego aresztu. Teraz odpowie za kierowanie w stanie nietrzeźwości oraz spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym, a także naruszenie nietykalności cielesnej i znieważenie funkcjonariuszy. Mężczyźnie grozi do 3 lat więzienia oraz wysoka grzywna. Już stracił prawo jazdy, które sąd może mu zabrać na wiele lat.
Filmik ze zdarzenia zamieścił profil "Miejski Reporter" na Facebooku:
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz