Małe kotki lubią kryć się w ciepłych i bezpiecznych miejscach. Przekonał się o tym pewien ursynowianin, który wracał do domu z działki nad Zegrzem. Po zaparkowaniu auta w garażu podziemnym spod maski zaczął się wydobywać cichy pisk... Interweniował Ekopatrol.
Mieszkaniec Ursynowa wracał z działki koło Nieporętu. Gdy dojechał już do domu i zaparkował samochód na swoim miejscu postojowym, spod maski zaczęły dobiegać ciche popiskiwania. Po otwarciu maski okazało się, że z półki pod silnikiem zerkają dwie pary ślicznych kocich ocząt!
Jak do tego doszło? Ursynowianin jest przekonany, że zwierzątka musiały się wślizgnąć w ciepły zakątek pod maską jeszcze nad Zegrzem. Przejechały tak wiele kilometrów i objawiły światu dopiero po odstawieniu auta.
Najgorsze, że struchlałe kocięta nie chciały opuścić kryjówki. Kierowca wezwał na pomoc Ekopatrol Straży Miejskiej m.st. Warszawy.
- Fachowe metody przybyłych na miejsce strażników miejskich poskutkowały tylko na jednego kociaka. Drugi jednak nie dał wywabić się spod silnika - mówi Jerzy Jabraszko z biura prasowego Straży.
Nie było innego wyjścia - właściciel samochodu zdecydował, że wróci na działkę nad Zegrze, by oddać młode matce, która gdzieś w tym rejonie przebywała. Funkcjonariusze umieścili wydobytego kotka w pudełku transportowym i pomogli zabezpieczyć kryjówkę drugiego.
- Na działce w Nieporęcie matka kotków rzeczywiście czekała na dzieci. Wrażliwy działkowicz wypuścił przy niej kociaka z pudełka. Powitalne miauczenie i zapach matki wywabiły spod silnika drugiego malucha. Tym razem wszystko skończyło się szczęśliwie - opowiada rzecznik strażników miejskich.
Po tym zdarzeniu Ekopatrol ma apel do wszystkich kierowców. Wraz z nadchodzącymi chłodami podobne sytuacje mogą się powtarzać. Pod rozgrzanymi maskami pojazdów lubią szukać ciepła nie tylko koty, ale też inne nieduże dzikie zwierzęta.
- Dlatego kierowcy wsiadający do samochodów w okresie jesienno-zimowym powinni spojrzeć uważniej na swoje pojazdy i zachowywać się głośniej (np. trzasnąć drzwiami, włączyć radio), by sprowokować ewentualnych dzikich lokatorów do opuszczenia kryjówek w samochodzie - apeluje straż miejska.
Jazda z ukrytymi pod maską lub w zakamarkach podwozia pasażerami na gapę może się bowiem skończyć dla nich tragicznie.
ats17:00, 16.09.2022
1 1
Koty jak koty i to raczej wyjątek.
Większość futrzaków to jakieś szczury albo kuny, lubujące się dodatkowo w kablach- choć raz znalazłem pod maską bochenek chleba wielkości sporej pięści.
Najlepiej napchać jakieś szmatki lub chustki nasączone tymi zapachami odstraszającymi lub jak ktoś woli i się nie obawia rozładowania akumulatora, to jakiś dobry ultradźwiękowy, ale to musi być sprawdzone. 17:00, 16.09.2022