12-letni Julek, który wyszedł w niedzielę rano z domu na ul. Kazury odnalazł się w Siedlcach. Dziecka z zespołem Downa poszukiwała rodzina, policja i wielu mieszkańców dzielnicy.
12-latek wyszedł z domu ok. godz. 8:00 podczas nieobecności rodziców, którzy wyszli na zakupy. Natychmiast po powrocie rodzice rozpoczęli poszukiwania i powiadomili policję. Z pomocą rodziny przeszukiwali miejsca, które chłopiec odwiedza. Podejrzewali, że dziecko mogło pojechać nawet do warszawskiego ogrodu zoologicznego, który lubi. Po kilku godzinach okazało się, że ani na Ursynowie, ani w innych częściach Warszawy po Julku nie ma śladu.
Późnym popołudniem policja powiadomiła o odnalezieniu chłopca. - Był w Siedlcach - opowiada pani Monika, matka Julka. - Jechał do ZOO, ale tam nie został wpuszczony. Wsiadł do tramwaju i pojechał na dworzec, chciał pojechać do babci w Białej Podlaskiej.
Julek wsiadł do pociągu i wysiadł w Siedlcach. Tam zainteresowali się nim ochroniarze kolei, którzy powiadomili policję. Teraz jest pod opieką babci, która przyjechał po wnuka z Białej Podlaskiej.
Rodzice 12-latka za naszym pośrednictwem dziękują wszystkim mieszkańcom Ursynowa zaangażowanym w poszukiwania syna. - Dziękujemy za udostępnienie informacji na Facebooku, na portalu oraz życzliwość - mówi mama chłopca. - Bardzo się bałam, że syn nie odnajdzie się przed nocą, to byłoby straszne - dodaje.
[ZT]6015[/ZT]
Joanna21:55, 08.05.2016
Dziwi mnie obojętność pracowników ZOO. Zobaczyli niepełnosprawnego chłopca bez opieki i tak po prostu dali mu odejść? Nie zareagowali? 21:55, 08.05.2016
dd22:52, 08.05.2016
4 0
A mnie nie dziwi - bylem tam dzis, pelno ludzi ale 3 z 6 kas otwarte, stan klatek dla zwierzat i mentalnosc pracownikow to jeszcze lata 80te. 22:52, 08.05.2016