Niecodzienny obrazek na ul. Rzekotki. Na wąskiej uliczce łączącej Ursynów z Wilanowem stoją gruchoty, które blokują ruch. I o to właśnie chodziło mieszkańcom, którzy mają już po dziurki w nosie autostrady pod swoimi oknami.
Biały Fiat i bordowy Nissan na poboczu ulicy Rzekotki pojawiły się już kilka tygodni temu. Dla kierowców przejeżdżających wąską drogą są znacznym utrudnieniem. - Nie można wyminąć drugiego auta, powstaje chaos na i tak zakorkowanej ulicy - skarżą się wściekli kierowcy.
Sęk w tym, że... o to właśnie chodziło. Okoliczni mieszkańcy mają już dosyć szpaleru aut, jaki pojawia się tu w godzinach porannego i popołudniowego szczytu. Zdecydowana większość kierowców jeździ tędy z przyzwyczajenia, ignorując fakt, że od dwóch lat można przejechać szeroką i wygodną ul. Rosnowskiego.
- Jeżdżą tak z lenistwa, z głupoty? Z chęci zrobienia sobie lepiej? Nie wiem! Codziennie rano o 8:00 i później o 17:00 jest tu sznur samochodów - mówi nam mieszkaniec jednego z domów przy drodze. Wyjście z jego posesji prowadzi wprost pod koła samochodów, co jest bardzo niebezpieczne. Ale - jak mówi - to nie on sprowadził dwie zawalidrogi.
Na jednym z aut, na szybie "niewidzialna ręka" pozostawiła "przesłanie" do przejeżdżających tu kierowców.
- Stój! Przeczytaj! To jest osiedlowy ciąg pieszo-jezdny, mała wewnętrzna uliczka, a nie trasa na Konstancin. To nawet nie jest droga publiczna. Zachęcamy, wybierz wygodną i bezpieczniejszą ul. Rosnowskiego - czytamy na ogłoszeniach. Na drugim z aut widać żartobliwe usprawiedliwienie parkowania: - Nie każdy ma Porsche albo BMW. Stoi, bo nie jedzie.
.jpg)
Wściekli kierowcy co i rusz mszczą się na gruchotach za swoje trudności z przejazdem. - Ktoś im pourywał lusterka, policja przyjechała i odjechała, bo stoją zgodnie z przepisami ruchu drogowego - mówi sąsiad z Rzekotki.
Mała i bardzo wąska ulica Rzekotki, prowadząca tuż pod oknami domów jednorodzinnych i dalej po skarpie ul. Podgrzybków do ul. Gąsek, przed grudniem 2017 roku była głównym połączeniem między Kabatami a Powsinem. Po otwarciu ul. Rosnowskiego, łączącej dwie części południa stolicy, ruch na Rzekotki powinien ograniczyć się do... ciągników należących do właścicieli gospodarstw rolnych w Wilanowie. Ku zdziwieniu wszystkich wąska i kręta droga prowadząca po skarpie ursynowskiej nadal traktowana jest jak międzydzielnicowa autostrada.
- Jeżdżę tutaj, bo jest szybciej, a po drugie muszę jakoś dojechać do domu. Od ul. Korbońskiego nie ma wjazdów we wszystkie miejsca, np. do ul. Gąsek - tłumaczy nam jeden z kierowców.
Cel tych, którzy mają dość potoku aut pod oknami, na razie nie został osiągnięty - samochodów nie ubyło. Kierowcy cierpliwie znoszą utrudnienia. Zgłaszają też sprawę na policję i do straży miejskiej. Służby są jednak bezradne.
- Mieliśmy kilka interwencji związanych z tymi samochodami, ale ponieważ nie stwierdziliśmy złamania prawa, nie podjęliśmy żadnych działań - mówi sierż. sztab. Karol Gruda z mokotowskiej komendy poliicji.
- Nie widzimy powodu do interwencji. Auta zostały zaparkowane zgodnie z przepisami, stoją na poboczu, nie ma tam zakazu - przyznaje Sławomir Smyk ze stołecznej Straży Miejskiej.
Gruchoty mogą zniknąć z pobocza dopiero wówczas, gdy administrator drogi - w tym przypadku dzielnica - wprowadzi nową organizację ruchu, czyli np. postawi znaki zakazu zatrzymywania się. Ale dzielnica wcale nie jest do tego skora. Uliczka ma marginalne znaczenie dla ruchu w skali całego Ursynowa i są pilniejsze potrzeby. Poza tym niejasne są kwestie własnościowe. Część pobocza prawdopodobnie leży na prywatnym kawałku gruntu.
Najlepszą decyzją byłoby zamknięcie przejazdu dla większości samochodów, albo nawet całkowite wyeliminowanie ruchu. - Nie jest to wykluczone, ale musimy to uzgodnić z Ursynowem - mówi nam Ludwik Rakowski, burmistrz dzielnicy Wilanów, która jest administratorem uliczki od szczytu skarpy do ul. Gąsek. Ten odcinek ma status ulicy wewnętrznej.
Po 19 dniach dopytywania o lokalną "autostradę" ursynowski ratusz odpowiada, że myśli nad rozwiązaniem.
- Urząd przeprowadzi analizę zapisów w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego (dawna wieś Kabaty – dokument z 29.12.1999 r.) i sprawdzi w tym kontekście własność gruntów. Jakiekolwiek decyzje dotyczące przyszłości ulicy zostaną podjęte po przeprowadzeniu tej analizy i konsultacji z Dzielnicą Wilanów - informuje Jakub Fiałek z dzielnicy.
Do czasu decyzji urzędników sąsiedzi z Rzekotki, by mieć choć trochę spokoju od aut muszą uciekać się do niekonwencjonalnych, acz legalnych metod ograniczania ruchu. - Na razie obserwujemy sytuację. Mam nadzieję, że "niewidzialna ręka" ma jakiś pomysł na to co dalej - mówi nam mieszkaniec.
Dolina Służewiecka: Będzie nowe przejście oraz światła
Kładka, po co tamować ruch!
X
00:31, 2025-11-21
Miliony wizyt „przepadają”. A inni walczą o termin
Żeby to można było się dodzwonić to by odwołać można
emeryt
23:47, 2025-11-20
„Komando kanarów w metrze?”. Gorąca debata o zakazie
Ciekaw jestem kiedy to Warszawa wprowadzi darmową komunikację. Mniej będzie dymu , spalin w mieście, a kto dalej zechce jeździć do centrum autem to niech płaci krocie. Mniej spalin , to czystsze powietrze i o tym nam wszystkim chodzi. Nie zapominajmy że na utrzymanie biletomatów, czy biletów, bramki itp. nie zapominając o kontrolerach to też są koszty. Nic nie stoi na przeszkodzie aby stolica dała przykład dla innych. pomimo że są w Polsce gminy w których jest darmowa komunikacja. Płacimy podatki i co z tego mamy, ano nic. a tak było by chociaż czystsze powietrze Kiedyś np. radny to był prestiż i fucha społeczna, dzisiaj za kasę, doradcy tacy czy inni za kasę itp.
emeryt
23:45, 2025-11-20
Chodnik przy Gandhi rozgrzebany od miesiąca!
To nie takie proste, nie dysponujemy takimi technologiami, nie da się w tym budżecie, musimy się zastanowić jak to rozwiązać, czekamy na decyzje naczelnego dendrologa miasta.
ZDM
21:14, 2025-11-20