Były prezydencki doradca Henryk W. uniewinniony ws. spowodowania wypadku u zbiegu Pileckiego i Gandhi. Współpracownik prezydenta Bronisława Komorowskiego w 2014 roku potrącił na przejściu dla pieszych pijanego mężczyznę. Wyrok nie jest prawomocny.
Do wypadku doszło 12 lutego 2014 roku około godz. 18:00, na skrzyżowaniu ulic rtm. Witolda Pileckiego i Indiry Gandhi. Kierujący toyotą Henryk W. - wówczas doradca prezydenta RP Bronisława Komorowskiego - potrącił przechodzącego przez pasy mężczyznę, który doznał urazu głowy i spędził w szpitalu kilka tygodni. Henryk W. był trzeźwy. Usłyszał zarzut potrącenia pieszego, groziło mu za to do trzech lat więzienia.
Sąd jednak uniewinnił Henryka W., zasądził na jego rzecz 2016 zł na pokrycie kosztów adwokata, a kosztami procesu obciążył Skarb Państwa. Postępowanie w tej sprawie trwało niecałe dwa lata.
Uzasadniając wyrok, sędzia Konrad Mielcarek powiedział, że w trakcie procesu udało się zebrać "bogaty materiał dowodowy". - Stan faktyczny w tej sprawie, można powiedzieć, jest dość typowy na warunki warszawskie - dodał.
Jak wyjaśnił sędzia, Henryk W. w momencie wkroczenia pieszego na jezdnię kierował samochodem, który poruszał się z prędkością 45 km/h, czyli - jak stwierdził sędzia - zgodną z przepisami i znajdował się ok. 16,2 m od pieszego. Sędzia poinformował, że biegły z zakresu toksykologii stwierdził u pokrzywdzonego stan nietrzeźwości i zawartość do 2,5 promila alkoholu w organizmie.
Sędzia przywołał także opinie biegłego z zakresu ruchu drogowego, która - jak podkreślił - ma "istotne znacznie w tej sprawie". Biegły stwierdził, że zachowanie się pieszego było "jednoznacznie nieprawidłowe już w momencie, kiedy pieszy wkroczył na jezdnię". - W momencie wkroczenia na jezdnię było wiadomo, że do tego wypadku dojść musi - dodał sędzia, powołując się na opinię biegłego.
Jak powiedział sędzia Mielcarek, biegły stwierdził, że sposób przechodzenia pokrzywdzonego był nieprawidłowy, bo nie zachował on szczególnej ostrożności podczas wkraczania na pasy, prawidłowej oceny odległości i prędkości zbliżającego się samochodu.
- Biegły dosadniej określił zachowanie pieszego, stwierdzając, że można określić, iż pieszy wszedł pod nadjeżdżający samochód - powiedział sędzia Mielcarek.
- W ocenie biegło, zachowanie oskarżonego od momentu, kiedy pieszy znalazł się na przejściu było prawidłowe. Oskarżony nie miał innego wyjścia, jak rozpocząć gwałtowne hamowanie - dodał.
Sędzia zaznaczył, że w opinii biegłego Henryk W. nie miał jednak możliwości zatrzymania samochodu przed pieszym. - W ocenie sądu, to pieszy spowodował stan zagrożenia przede wszystkim dla siebie. Jedynym sposobem uniknięcia tego wypadku było nie przechodzić przez jezdnię. W tej sytuacji, zdaniem sądu, zarzut postawiony oskarżonemu nie może się ostać – powiedział sędzia.
Na skrzyżowaniu, na którym doszło do wypadku, w 2014 roku nie było sygnalizacji świetlnej (ta powstała dopiero po przebudowie ulicy w 2015 r.). Oznacza to, że pieszy na przejściu miał bezwzględne pierwszeństwo.
Polak23:20, 13.04.2017
Napewno obecna władza robiła wszystko aby doradca Bronka siedział za kratami a mimo to został uniewinniony. Dowód na to ze jeszcze mamy apolityczne sądy
23:20, 13.04.2017
buntLUDU08:16, 14.04.2017
Gosc był nawalony ale czy to znaczy, że można go zabić? Szedł po przejsciu dla pieszych! To jest zło w najczystszej postaci, bezprawie i terror! 08:16, 14.04.2017
Beata09:53, 14.04.2017
To jest dowód na to, że są równi i równiejsi! Ale Pan Ziobro już zrobi z Wami porządek! 09:53, 14.04.2017
Ursynowianin11:01, 14.04.2017
Uniewinniony za potrącenie na przejściu dla pieszych ????
W takim razie co oznacza bezwzględne pierwszeństwo pieszego ?
11:01, 14.04.2017
Befsztyk07:56, 16.04.2017
Pieszy byl pijany. Nie jest to zatem pieszy tylko pijak wlazacy pod kola. 07:56, 16.04.2017
Marta14:08, 15.04.2017
Ludzie 45km/h to jest 12,5m/s! Jezeli był 16,2m od przejścia to miał 1,3s na zatrzymanie auta. Przeważnie reakcja na zagrożenie to 1s więc zostało mu 0,3 na hamowanie.
Kierowca nie miał szans na uniknięcie zderzenia :(
Szkoda i pieszego i kierowcy, polityczne darujcie sobie polityczne przepychanki. 14:08, 15.04.2017
kocur10:01, 24.04.2017
W każdym zdarzeniu drogowym pijany uczestnik takiego zdarzenia jest automatycznie winny - i tu nie powinno być inaczej. Pijak wlazł pod samochód - sam sobie jest winien. 10:01, 24.04.2017
Befsztyk07:57, 16.04.2017
0 0
Bylo nie chlac... 07:57, 16.04.2017