“Przedsiębiorcza” para z kradzieży zrobiła biznes. Swoją działalność prowadziła na Ursynowie i w Wilanowie. Łupem padały hulajnogi i rowery.

Trzymanie rowerów i hulajnóg na klatkach schodowych nie jest najlepszym pomysłem. Przekonali się o tym mieszkańcy Ursynowa i Wilanowa, gdy ich pojazdy zaczęły znikać. Za kradzieżami stała 23-latka wraz z 33-letnim partnerem. 

Para uczyniła sobie z kradzieży cudzego mienia cały biznes. Celowała w sprzęt warty kilka tysięcy złotych. Skradzione rowery i hulajnogi sprzedawała w komisach i lombardach. I tak sobie żyła do czasu, aż na ich trop wpadli wilanowscy mundurowi. Mężczyzna już wcześniej był znany policjantom za tego typu kradzieże. Jednak prym w ich wspólnym biznesie wiodła 23-latka.  

- Przedsiębiorcza para kradła na zmianę. Ona miała na swoim koncie pięć rowerów i trzy hulajnogi. On dwa rowery i jedną hulajnogę, którą ukradli razem - mówi podkom. Robert Koniuszy, rzecznik mokotowskiej komendy policji.

Niezapowiedziane odwiedziny

Wilanowscy kryminalni zaczęli zbierać dowody przeciwko parze. Gdy już uzbierali, odwiedzili podejrzewanych w ich mieszkaniu na Mokotowie. 23-latka i 33-latek nie kryli zdziwienia, widząc policjantów w swoich progach. Rozmawiać jednak z mundurowymi nie chcieli.

- Kobieta nieco się rozgadała, kiedy funkcjonariusze znaleźli w ich mieszkaniu hulajnogę skradzioną dzień wcześniej na Ursynowie oraz pochodzący z przestępstwa rower o wartości około 6 tys. złotych - relacjonuje podkom. Koniuszy.

23-latka próbowała jeszcze się ratować. Tłumaczyła policjantom, że jej partner oba pojazdy kupił. Mężczyzna nie miał jednak nic do dodania. Oboje zostali zatrzymani i trafili do policyjnego aresztu.

Kryminalni znaleźli jeszcze jeden rower i jedną hulajnogę, które sprzedano w lombardzie. Oba jednoślady udało się odzyskać. Natomiast para usłyszała zarzuty kradzieży, a 33-latek dodatkowo paserstwa. Kobieta przyznała się do przestępstw. Obojgu grozi do 5 lat więzienia.