Zamknij

35 lat serialu. Striptizerka i sekretarka z "Alternatywy 4": Bareja dał nam popularność!

13:23, 14.11.2021 Sławek Kińczyk Aktualizacja: 11:36, 15.11.2021

Minęło 35 lat od premiery najbardziej ursynowskiego serialu telewizyjnego w historii. Z tej okazji w UCK ruszył cykl spotkań z twórcami serialu "Alternatywy 4". W sobotę swój udział w filmach Barei wspominały Tatiana Sosna-Sarno i Hanna Bieniuszewicz.

UCK "Alternatywy" zaprosiło ursynowian na wieczór pełen wspomnień i anegdot! We wrześniu minęło 35 lat, odkąd kultowy serial Stanisława Barei pojawił się w telewizji. Zadebiutował wiele lat po zakończeniu produkcji. Jak opowiadał Rafał Dajbor, autor książki "Jak u Barei, czyli kto to powiedział", emisja serialu ruszyła w ramach "porozumienia".

- Już przy upadającym PRL-u doszło do takiego targu, że za cenę niepuszczenia "Przesłuchania" Bugajskiego puszczą wszystko inne. Rzeczywiście puścili wszystko inne, tylko że to był rok 1987, za chwilę wszystko upadło i "Przesłuchanie" też weszło na ekrany, więc nic na tym nie ugrali - mówił prowadzący sobotnie spotkanie w UCK.

"Ja się nie rozbieram, musi być dublerka!"

Gośćmi spotkania były aktorki, które grały w "Alternatywach 4". Tatiana Sosna-Sarno - sekretarka ze spółdzielni mieszkaniowej, pojawiająca się w 5 odcinkach - oraz Hanna Bieniuszewicz - serialowa Ewa, córka Majewskich, narzeczona Manca, striptizerka, która zarabiała na wkład mieszkaniowy.

- Podczas spotkania z Bareją była jakaś dziwna atmosfera. Jak ze mną rozmawiał, dwóch jego przystojnych drugich reżyserów bardzo mi się przyglądało. Bareja mówił: "Wiesz, to jest taka postać, taka dziewczyna tajemnicza, ona tak znika wieczorami... A potem okazuje się, że ona jest striptizerką." Ja na to odpowiedziałam: "Ja się nie rozbieram, musi być dublerka". Wszyscy zamarli i myślałam, że to będzie już "cześć" - opowiadała Bieniuszewicz.

Ostatecznie aktorka dostała tę rolę oraz dublerkę, która odgrywała rozbierane sceny ze striptizem. 

- To jeszcze były czasy, gdy aktorki nie latały tak lekko bez odzienia po ekranie. Teraz się trochę zmieniło - dodawała serialowa Ewa.

foto: spotkanie w UCK "Alternatywy" - źródło: UCK

W środowisku filmowym do dziś żywa jest legenda, że Bareja miał specjalne pozwolenie na kręcenie serialu podczas stanu wojennego i bojkotu TVP przez aktorów. Aktorki dementowały tę informację.

- Myśmy miały już podpisane umowy, sądy by nas pożarły, gdybyśmy nie zagrały - mówiły Tatiana Sosna-Sarno i Hanna Bieniuszewicz.

- Kończyliśmy kręcenie, w telewizji korytarze były zupełnie puste. Wszędzie biegało wojsko. Ja miałam wtedy próby z moją dublerką-striptizerką i tam ćwiczyłyśmy. Jak się chciało zadzwonić, to szło do automatu, a zomowcy mieli broń - też automaty. Myśmy podchodziły do nich i pytałyśmy: Czy można skorzystać z automatu? Nie wiedzieli, co odpowiadać - wspominała Bieniuszewicz.

Bareja miał epizod opozycjonisty - pomagał ukrywającemu się Zbigniewowi Bujakowi. Ale - jak mówił Rafał Dajbor - nieprawdą jest, że był niezłomnym działaczem antyreżimowym. Miał znajomości w cenzurze, prowadził  z nią swoistą grę. Scenariusze często miały sceny dużo bardziej krytyczne wobec władzy, tylko po to, by cenzorzy odwrócili uwagę od tych, na których zależało reżyserowi. Bareja nie tylko uderzał satyrą w PRL, ale też wyśmiewał wady Polaków w ogóle. Pracował też z aktorami partyjnymi, jak np. Tadeusz Jastrzębowski.

- Ja byłam "młoda siksa", nie wchodziłam w politykę, po prostu pracowałam, byłam szczęśliwa, że mogę pracować wtedy, kiedy inni byli uziemieni - dodawała Sosna-Sarno.

foto: kadr z serialu "Alternatywy 4" - Tatiana Sosna-Sarno jako sekretarka w spółdzielni mieszkaniowej - reż. S. Bareja, prod. TVP

Obu aktorkom serial "Alternatywy 4" przyniósł sławę, choć mają na swoim koncie wiele innych, bardziej znaczących ról. Bareja wykreował w serialu również aktorki wyjątkowo epizodyczne.

- W scenie wywieszania listy z przydziałami mieszkań zagrała dziewczyna z ekipy statystów. Ja wówczas grałam w innym serialu w Katowicach i nie mogłam być w obu miejscach naraz. Po latach tę panią zapraszają na spotkania, dziękowała mi kiedyś, że dzięki mnie zaistniała - opowiadała serialowa pani Jadzia, sekretarka ze spółdzielni mieszkaniowej.

Bareja... pogardzany

Stanisław Bareja - twórca seriali "Alternatywy 4", "Zmienników" czy filmów "Poszukiwany, poszukiwana", "Brunet wieczorową porą", "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" oraz kultowego "Misia" - do końca życia był uznawany przez środowisko za reżysera gorszego, niechlujnego, bez perspektyw, był wręcz pogardzany. Wielu aktorów nie chciało u niego grać. Do dziś wielu tego żałuje.

- Stanisława Celińska wprost mówi, że się do dziś wstydzi, że odmówiła roli żony Rochowicza w "Poszukiwanym, poszukiwanej". Barbara Bursztynowicz mówiła, że ona na początku swej kariery radziła się u swojej profesor Aleksandry Śląskiej, która stwierdziła, że "Bareja, moje dziecko, nie zbuduje Cię artystycznie" - mówił Rafał Dajbor.

foto: kadr z serialu "Alternatywy 4" - Stanisław Bareja w roli dzielnicowego z Romanem Wilhelmim - reż. S. Bareja, prod. TVP

Po śmierci reżyser był mieszany z błotem przez dziennikarzy reżimowych gazet za jedną ze scen w serialu "Zmiennicy", w której zagrała Hanna Bieniuszewicz.

- Grałam nauczycielkę, która wzięła dzieci na wycieczkę do lasu, i w tym czasie samolot zrzucał paliwo, przygotowując się do awaryjnego lądowania - wspominała aktorka.

- Zaatakowano "Zmienników" za drwinę z katastrofy w Lesie Kabackim. Nie bacząc na to, że serial był kręcony przed katastrofą, a tylko premiera była po katastrofie. Sytuacja jest perfidna, bo Bareja nie mógł się bronić, przed premierą - w czerwcu 1987 - reżyser zmarł - dodawał prowadzący spotkanie.

"Idę na cmentarz, chociaż strach mnie przeleci"

Aktorki wspominały Zofię Czerwińską, niezapomnianą Balcerkową z "Alternatywy 4", aktorkę epizodyczną. Serialowa Ewa mieszkała z nią w jednej kamienicy, przyjaźniły się.

- Ja byłam ostatnią osobą, która spotkała się z Zosią dzień przed jej odejściem. Już prawie nie mówiła, powiedziała tylko "Ja umieram". To dla mnie bardzo bolesne, ponieważ Zosia mogła dłużej żyć, tylko ona nie chciała, nie chciała być kaleką, miała ryzykowną operację, organizm niestety nie podniósł się. Bardzo mi jej brakuje, często o niej myślę - mówiła Hanna Bieniuszewicz.

- Czerwińska była zawsze zdziwiona swoją niezwykłą popularnością. - Ona powtarzała, że jest aktorką tylko od epizodów. A paradoks polega na tym, że nie ma grupy wiekowej, która by jej nie rozpoznawała. Najstarsi doskonale ją pamiętają z filmów Szkoły Polskiej z "Eroiki", z Popiołu i diamentu", młodsi z filmów Barei, a najmłodszych jak się powie o pani Malinowskiej z Kiepskich to wszyscy natychmiast wiedzą - mówił Rafał Dajbor.

foto: kadr z serialu "Alternatywy 4" - scena z chórem blokowym w piwnicy - reż. S. Bareja, prod. TVP

- Miała ogromne poczucie humoru. Spotkałam ją na Powiślu, wracałam z pogrzebu. Ona na to: "Na pogrzeb to ja już zaraz chyba pójdę w roli głównej" - dodawała Bieniuszewicz. - Innym razem, jest późny wieczór, a ona mówi: "Idę na cmentarz, no chociaż mnie strach przeleci!" - wspomina aktorka.

Aktorki dzieliły się także wspomnieniami o innej głównej roli w serialu - postaci Stanisława Anioła, granego przez legendarnego Romana Wilhelmiego. Nie miały okazji rozmawiać z nim na planie, aktor był skupiony na roli, zamknięty i niechętny do rozmów. Już wówczas otaczał go nimb wielkiego aktora.

- Walnęłam go w twarz - tak było w scenariuszu. Bałam się tego strasznie, bo wcześniej uderzyłam też Wojciecha Pokorę, który w serialu złapał mnie za piersi. Nie wiedziałam, jako studentka, co mam robić, przecież to profesor z akademii teatralnej! - mówiła Bieniuszewicz.

"Patrzę, a to ja! Znów lecą Alternatywy"

Sceny plenerowe w "Alternatywach 4" były kręcone na budującym się Ursynowie, nie tylko przy bloku na Grzegorzewskiej 3, ale też przy obecnej ulicy Rosoła, czy przy skrzyżowaniu obecnych ulic Gandhi i Dereniowej, gdzie była baza sprzętowa firmy dźwigowego Zygmunta Kotka, którego grał Kazimierz Kaczor.

- To była w ogóle kupa piachu, jakiś tam blok w oddali budowali i tam właśnie mieliśmy plan zdjęciowy, Pamiętam, że osiedle budowano dopiero na wysokości ulicy Zamiany - wspominała Tatiana Sosna-Sarno.

Obie aktorki podkreślały, że serial, z którego zasłynął Ursynów, dał im większą popularność niż inne role. Chętnie też do niego wracają, oglądają odcinki puszczane w telewizji.

- Kiedyś u mamy słyszę w telewizorze jakiś znajomy głos. Patrzę, a to ja! Znów leciały "Alternatywy 4" - śmiała się Hanna Bieniuszewicz.

Pierwsze z dziewięciu spotkanie z okazji 35-lecia premiery serialu zakończyło się projekcją pierwszego odcinka "Alternatywy 4". Mimo iż większość widzów widziała ten film już kolejny raz, w sali co chwilę wybuchały salwy śmiechu. Kolejne spotkanie z twórcami współpracującymi ze Stanisławem Bareją odbędzie się 9 grudnia o godz. 19 w UCK "Alternatywy". Organizatorzy zapowiadają, że wśród kolejnych gości pojawią się: Jerzy Bończak, biograf Romana Wilhelmiego czy Janusz Płoński, jeden ze scenarzystów.

(Sławek Kińczyk)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

DzielnicowyDzielnicowy

7 0

Tak jak kiedys powiedzial moj wykladowca na uczelni: 'Bareja rezyserem dobrym moze i nie byl, ale obserwatorem zycia wysmienitym'. 21:34, 14.11.2021

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

Krzysztof V. Krzysztof V.

2 0

Może i coś w tym jest, ale ja osobiście uważam, że i reżyserem był wyśmienitym... jego filmy są po prostu super i warto czasami do nich wracać 01:05, 17.11.2021


reo
0%