51-letni pracownik jednej z ursynowskich uczelni przez kilka miesięcy okradał wykładowców. Podbierał im z portfeli pieniądze, szukał ich też w kieszeniach rzeczy zostawionych w szatni.
Uśmiechnięty, dowcipny, schludnie ubrany – nic dziwnego, że wykładowcy jednej z ursynowskich uczelni ufali 51-letniemu pracownikowi administracyjnemu. Przez lata powierzali mu swoje płaszcze, torby i inne rzeczy, a wraz z nimi swoje portfele. Z czasem mężczyzna doszedł do wniosku, że jego pensja jest nieadekwatna do wykonywanej pracy. Postanowił dorobić, żerując na nic niepodejrzewających naukowcach.
- W jego głowie zrodził się chytry plan podbierania „drobnych kwot” pieniędzy ich właścicielom – mówi mł.asp. Iwona Kijowska z ursynowskiego komisariatu policji.
Pewny swego 51-latek przez kilka miesięcy podkradał po 100, 200 złotych. Wszystko szło jak z płatka, nikt niczego się nie domyślał. Do czasu. W końcu mężczyzna trafił na kogoś, kto zauważył, że jego portfel stracił na wadze. 44-letni pokrzywdzony pracownik szkoły wyższej nie miał zamiaru odpuścić złodziejowi.
- W pokoju socjalnym ukrył kamerę monitoringu, która zarejestrowała moment wykradania. Dysponując niepodważalnym dowodem w sprawie, przyszedł na komisariat przy ul. Janowskiego zgłosić przestępstwo – dodaje Kijowska.
Do akcji wkroczyli ursynowscy dzielnicowi, którzy szybko zatrzymali mężczyznę. Podejrzany 51-latek od marca do września przywłaszczył sobie 2900 złotych. Teraz sąd może go skazać nawet na 5 lat więzienia.
Wuj Dobra Rada13:56, 13.09.2021
W tym kraju nie zostawia się portfela ani telefonu, ani paszportu, ani płaszcza w żadnej szatni.
Tego nauczył mnie film "Miś" ;)
Niemniej dobrze, że ktoś skojarzył fakty i dopadł dziada. 13:56, 13.09.2021
Antek23:46, 13.09.2021
Ciekawe o którą uczelnię wyższą na Ursynowie chodzi... :D 23:46, 13.09.2021
gs11:27, 14.09.2021
ciekawe czy nielegalnie zdobyty dowód posluży w sprawie 11:27, 14.09.2021
Rycho 15:20, 15.09.2021
Nie ma tu nic nielegalnego na złodzieja zastawiono pułapkę 15:20, 15.09.2021
Klient3911:33, 14.09.2021
W jednym miejscu w szatni szatniarz podbierał drobne monety. Raz ginęła jedna a raz kilka. Zauważyłem to, upewniłem się i gdy ponownie zginęły mi pieniądze z kieszeni, poinformowałem mailowo kierownictwo. Zaproszono mnie do eksperymentu. Dostałem znaczone monety. Jak zwykle oddałem kurtkę, wypiliśmy kawę i porozmawialiśmy. Udałem się po kurtkę z powrotem, byłem dyskretnie obserwowany też przez ochroniarza. Przyznaję, że poczułem ulgę jak wkładając rękę do kieszeni nie poczułem już tych monet. Szatniarz od razu został zwolniony (czekał już jego zmiennik, by przejąć szatnię). Firma okazała się bardzo fair, poprosiła o dyskrecję. Ja dostałem kartę do wykorzystania na ich obiektach. A kierownik przyznał mi się, że było mu to bardzo na rękę, bo musiał zwolnić jedną osobę z obsługi. 11:33, 14.09.2021
Tatuś4611:46, 14.09.2021
Biedny człowiek nie miał na jedzenie na dzieci. Teraz pewnie umrą z głodu na ulicy. 11:46, 14.09.2021
Olaf12:32, 14.09.2021
Drobne kwoty 100,200zł, ja tyle na 3dni życia wydaję, na Ursynowie to sama burżuazja mieszka, dla których 100 czy 200 zł to drobne. 12:32, 14.09.2021
nick_znik12:29, 14.09.2021
0 0
dla jednych dziada, la innych gówniarza :-D 12:29, 14.09.2021
Mara12:42, 14.09.2021
1 2
W żadnym kraju nie zostawia się cennych rzeczy w kurtce czy płaszczu. 12:42, 14.09.2021