Zamknij

Białe kruki i perełki. Co znaleźli uczestnicy niedzielnej garażówki?

16:19, 24.07.2022 Kamil Witek Aktualizacja: 18:03, 24.07.2022
Skomentuj KW KW

Ubrania, zabawki i inne bibeloty. To i wiele więcej mogli w niedzielę pod ursynowskich ratuszem znaleźć uczestnicy garażówki. Sąsiedzka wyprzedaż znów przyciągnęła tłumy. Dzięki niej mnóstwo przeróżnych przedmiotów trafiło do nowych domów. 

Ursynowskie garażówki można porównać do wielkiego jarmarku. Setki stanowisk z wieloma przeróżnymi starociami - nieraz i nowościami - i gwar przechadzających się między nimi kupujących. Tak też było w niedzielę na parkingu

Dominowały ubrania - koszulki, sukienki, buty. W końcu garażówki to idealna okazja na porządki w szafach. Często jednak sprzedawcy wyciągają z nich coś więcej niż tylko ciuchy. 

Sztuka, rękodzieło i historia

Przechadzając się między straganami, można było natknąć się na niezwykłe i niespotykane przedmioty. Tu sprzęty rodem z PRL-u, które dziś można uznać za oldschoolowe. Tam kultowe komiksy jak „Kajko i Kokosz”. Nie zabrakło też sztuki - co i rusz można było natknąć się na fantastyczne obrazy - w tym użytkowej.

- Lampki robię od dwóch lat. Miałem w domu stary aparat i przerobiłem go dla żony. Spodobało się jej, spodobało się jej koleżankom i zacząłem robić ich więcej. Wszystko robię na sprzedaż, ale traktuję to jako hobby, dodatkowe zajęcie - opowiada pan Jarek.

Można także powiedzieć, że ursynowskie garażówki to kawał historii. Nie tylko dlatego, że odbywają się od kilku lat. W końcu za każdym ze sprzedawanych przedmiotów kryje się jakaś opowieść. Tak było w przypadku niezwykłych tablic z nazwami łódzkich ulic.

- Kupiliśmy je na aukcji Jurka Owsiaka. Tablice na pewno są „okołowojenne”. Nie pamiętam dokładnie, kto jest sprzedawał, czy urząd, czy ktoś inny, ale na pewno z Łodzi. Wtedy był też jakiś pan, który mówił, że tablice są przedwojenne. Część zostawiliśmy sobie, a z resztą teraz trzeba coś zrobić - opowiada pani Alicja. 

Każdy coś dla siebie znajdzie

Garażówek by nie było, gdyby nie kupujący. Wielu przychodzi w poszukiwaniu konkretnych rzeczy. Bo na przykład potłukł się talerz z odświętnej zastawy. Albo do kolekcji ulubionych figurek brakuje kilku postaci. Nie zawsze uda się jednak wszystko znaleźć. Trudno jednak wyjść z pustymi rękoma.

- Spodziewałem się więcej mebli, jakichś peerelowskich kredensów. Może miałem trochę takich amerykańskich wyobrażeń, co do garażówki. Ale kupiłem puzzle dla babci. I są naprawdę fajne, bo świecą w ciemności - stwierdza Jasiek, który na ursynowskiej wyprzedaży był po raz pierwszy.

Inni z kolei na nic się nie nastawiają. Przychodzą z czystej ciekawości, spędzić miło czas. A nuż trafi się jakaś perełka. Na przykład magazyn o grach komputerowych z lat 90. Tak było w przypadku Krzyśka. Nieco więcej białych kruków dorwał jego kolega Robert.

- Szukaliśmy, co się dzieje dzisiaj w Warszawie, i tak trafiliśmy tutaj. Kolega jest z Ursynowa i nam powiedział, że takie rzeczy się dzisiaj dzieją. Udało mi się zdobyć trzy winyle, dwa Fleetwood Mac i jeden Maanam. U pani przed chwilą kupiłem koszulkę, a jeszcze trochę i kupiłbym od niej samochód - opowiada Robert. 

Jeśli o sprzedawcach już mowa. To nie tak, że tylko siedzą i czekają aż ktoś podejdzie. Zachęcają, by przyjrzeć się ich ciekawym kolekcjom. A gdy czyjeś oko już zawiśnie na jakiejś interesującej rzeczy, szybko podchodzą odpowiedzieć na nurtujące kupujących pytania.

Będzie można się o tym przekonać również podczas kolejnych garażówek. Ursynowska Wyprzedaż Garażowa powróci w tym roku jeszcze czterokrotnie. Najbliższa we wrześniu. Kolejne w październiku, listopadzie i grudniu.

(Kamil Witek)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%