Zamknij

Brak pracy dla nauczycieli w Warszawie

13:23, 22.10.2017 Redakcja Haloursynow.pl Aktualizacja: 13:29, 22.10.2017
Skomentuj pixabay.com pixabay.com

Likwidacja gimnazjów przez rząd Prawa i Sprawiedliwości była jednym z czołowych pomysłów na reformę polskiej oświaty. Zgodnie z planem od roku szkolnego 2017/2018 przywrócono ośmioletnią podstawówkę i czteroletnie liceum. Stopniowo mają być wygaszane szkoły gimnazjalne, w których pozostały już tylko dwa poziomy nauczania – klasy drugie i trzecie. Minister edukacji narodowej Anna Zalewska zapewniała, że w wyniku reformy nauczyciele nie stracą pracy. Stało się jednak inaczej, co wyraźnie widać m.in. w Warszawie.

Ponad 500 nauczycieli bez pracy w Warszawie

W związku z likwidacją gimnazjów w stolicy pracę straciło dokładnie 513 pracowników oświaty. Z tej puli większość, bo 402 osoby, to nauczyciele, zaś 111 osób to pracownicy administracji oraz obsługi. Odeszli z zawodu lub nie znaleźli pracy, a co najważniejsze – nie znaleźli zatrudnienia zgodnego z ich wykształceniem i dotychczas wykonywaną pracą zawodową w żadnej innej publicznej placówce oświatowej. Przeczy to gwarancjom minister Zalewskiej, że w wyniku wygaszania gimnazjów żaden nauczyciel nie straci pracy.

Jednocześnie, jak wynika z danych zgromadzonych przez urzędy dzielnic i przekazanych warszawskiemu ratuszowi, aż 2484 nauczycieli pracuje w dwóch lub więcej szkołach, aby uzupełnić etat i móc liczyć na godne wynagrodzenie. Jednocześnie w Warszawie jest praca dla nauczycieli wychowania przedszkolnego (edukacji wczesnoszkolnej) oraz pracowników w świetlicach szkolnych, ponieważ wiele dzieci uczęszcza na zajęcia do takich placówek. Problem deficytu pracowników oświaty dotyczy także przedmiotów wymagających nowych kwalifikacji.

Co dalej ze zwolnionymi nauczycielami?

W Warszawie pracę w publicznych szkołach i przedszkolach w roku szkolnym 2017/2018 wykonuje ponad 26 500 nauczycieli, w tym 10 824 dyplomowanych, 7453 mianowanych, 6557 kontraktowych i 1694 stażystów. Najwięcej, bo 16 000, pracuje w szkołach podstawowych.

Sytuacja pracowników oświaty w Warszawie nie jest najlepsza, choć ratusz podaje, że i tak zakładano, że bezrobocie w tej grupie zawodowej będzie większe. Bez pracy mogło pozostać nawet dwa razy tyle nauczycieli, co obecnie. Miasto zaznacza, że dysponuje wysokimi dodatkami motywacyjnymi dla wychowawców i najmłodszych nauczycieli. Wynoszą one średnio 600 zł na etat, podczas gdy w kilku innych dużych miastach to tylko od 140 zł do 300 zł na etat. Zwolnionym nauczycielom nie pozostaje nic innego, jak szukać pracy w warszawskich szkołach prywatnych lub w placówkach w okolicznych miejscowościach, albo też zdobyć kwalifikacje obecnie pożądane w tym zawodzie.

(REKLAMA)
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(10)

TeodorTeodor

6 4

Gdzie te dodatki motywacyjne tak wysokie? Mój kolega w nowej szkole ma kolejny rok najniższy dodatek 200 zł. I większość dodatków tam taka. Niech minister sprawdzi wysokości tych dodatków zanim poda je do publicznej wiadomości. 14:37, 22.10.2017

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

JaJa

0 2

to jest prawda, że jest średnio po 600 zł dla nauczyciela. z tej samej puli ma też płacone dyrektor. Jeśli on dostanie trzy razy po 600 to dla innych zostaje już tylko po 400, a jak jeszcze ma swoich pupilków, to może dla reszty po 200. Pozdrawiam. Miłej pracy. 14:54, 26.10.2017


reo

nienawidzębudynienawidzębudy

7 15

I bardzo dobrze. Nauczyciele to najgorszy sort urzędasów. Ciągłę roszczenia, ciągłe pretensję. Było się wziąc do roboty na studiach i iść do uczciwej pracy po nich a nie palić jointy i walić browary a potem iśc do szkoły. Im więcej zarabiają im mniej pracują tym z roku na rok coraz gorsze debile trafiają na rynek pracy. Jak to się dzieję? Tyle nowych narzędzi dydkatycznych tyle nowych pomocy naukowych a absolwenci mają problem z zawiązaniem butów już. PASZOŁ WON 15:09, 22.10.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

NikitaaNikitaa

11 4

Dziwne. W szkole mojego dziecka w Warszawie na początku tego roku brakowało 7 nauczycieli i były ogromne trudności z ich znalezieniem. Podobnie w innych znanych mi szkołach. Niepracują ci nauczyciele, którzy nie chcą, bo praca to na nich czeka. 01:48, 23.10.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Robert5Robert5

4 2

To ciekawe. Bo jak likwidowano podstawówki i tworzono gimnazja to nauczyciele też tracili pracę. Ciekawe...
A może to nie sprawa reformy oświaty a niż demograficzny ? Moja córka chodzi do tej samej podstawówki do której chodziłem ja. Gdy ja chodziłem w murach szkoły uczyło się 1500 uczniów. Dziś uczy się 500 uczniów. W budynku jest gimnazjum i podstawówka. 14:44, 23.10.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

BbbbBbbb

1 1

Gdzie te 600 zł po 14 latach w szkole 250 i tak prawie wszyscy nauczyciele 18:44, 23.10.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

PlPl

6 3

Po czym poznać intiligetne osoby po tym ze potrafią się dostosować do danej sytuacji na budowach jes duże zapotrzebowanie to wszystko w temacie 20:51, 23.10.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

toytatoyta

8 3

bzdura, córka chodzi do gimnazjum w Warszawie i nauczycieli brakuje bo... się pozwalniali i to to samo u syna w szkole podstawowej. Sztuczny problem, najpierw się zwalniają a później będą pleść jak to zostali zwolnieni 16:20, 24.10.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

renifernikoreniferniko

11 5

ta pseudo reforma to tragedia polskiej szkoły, zdolne dzieci po 6 latach szkoły miały szansę zmienić środowisko i uczyć się w szkole odpowiedniej do ich oczekiwań czyli wybranym gimnazjum teraz muszą wegetować do 8 klasy w podstawówce, gdzie poziom dostosowuje się do najmniej chętnych do nauki uczniów, w 6 klasie były koła matematyczne, zajęcia przygotowujące do egzaminu -6 klasisty, teraz jest wielkie nic, 2 godziny wyrównująca dla najmniej zdolnych, a pozostali niech się martwią 07:59, 25.10.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

dodododo

0 0

W szkole mojego dziecka brakuje nauczycieli... rano widzę te same twarze, co 9 godzin później i tak jest codziennie. Nauczycieli od przedmiotów brakuje, w świetlicy kilka wakatów, dochodzą zwolnienia lekarskie, bo grypa, angina, oskrzela... tak naprawdę to współczuję tym ludziom, bo ja wchodzę na chwilę, a wystarczy że trafię na większą grupę dzieci na korytarzu czy w szatni i w uszach aż dzwoni od dziecięcych sopraników. Ale może z drugiej strony - nie chce się narzekającym na brak pracy pracować? Przedmiotowym robić studia czy "degradować się" do bycia nauczycielką świetliczanką? 20:33, 29.10.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%