Długo zalegające liście całkowicie przykryły ciąg pieszo-rowerowy wzdłuż muru Toru Wyścigów Konnych. Widok chociaż zjawiskowy, na dłuższą metę może być niebezpieczny. Po naszej interwencji mieszkańcy mogą już chodzić i jeździć po stabilniejszej nawierzchni.
Jeszcze do niedawna wzdłuż muru Toru Wyścigów Konnych przy ul. Puławskiej spacerowicze i rowerzyści zamiast po asfalcie poruszali się po dywanie z liści. Taki widok niewątpliwie robi wrażenie. Nie jest też czymś niespodziewanym – w końcu mamy jesień.
Jednak to, co piękne, może być też niebezpieczne. Zwłaszcza po opadach deszczu, których ostatnio nie brakuje. Namoknięte liście nie są najlepszym podłożem do spacerów czy jazdy na rowerze – są śliskie i łatwo się na nich wywrócić. Dlatego zapytaliśmy Zarząd Oczyszczania Miasta, dlaczego nie zostały od razu uprzątnięte.
- Chodniki w tej dzielnicy sprzątane są z różną częstotliwością, w zależności od lokalizacji i natężenia ruchu – od codziennie, przez 3 razy w tygodniu po sprzątanie interwencyjne. Wskazana lokalizacja jest właśnie porządkowana interwencyjnie - po kontroli stanu czystości prowadzonej przez patrole ZOM, które codziennie monitorują miasto – mówi Zofia Kłyk, rzeczniczka ZOM.
Po naszej interwencji liście z chodnika zostały uprzątnięte i czekały w workach na odbiór.
Ale chodnik to nie wszystko. Mnóstwo liści zalegało również na pasie zieleni wzdłuż muru.
- Ponieważ liście zwiewane są na chodniki także z terenów zieleni przyulicznej, za które odpowiada w tym miejscu Zarząd Zieleni m.st. Warszawy, to przekazaliśmy zgłoszenie o zalegających liściach do tej jednostki. Zsynchronizowanie prac pozwoli osiągnąć trwały efekt czystej ścieżki – przekonuje rzeczniczka ZOM.
Wygląda na to, że kolejnego dywanu z liści wzdłuż muru na Puławskiej mieszkańcy już nie uświadczą. Gdyby jednak było inaczej, sami mogą zgłosić potrzebę ich uprzątnięcia na stronie Miejskiego Centrum Kontaktu 19115.
grabie11:55, 05.11.2021
W serialu "Dom" pokazano jak to powinno wyglądać - był dozorca Popiołek, który miał miotłę i nie wahał się jej użyć. A teraz są ZZ-my, ZOM-y, SR-omy, w ursynowskim urzędzie wiceburmistrz od zieleni, wydział zieleni, ogrodnik dzielnicowy na etacie, urzędnicy lekką rączką przelewają ekipom sprzątającym setki tysięcy złotych z naszych podatków, a na chodniku i ścieżce rowerowej wzdłuż Wyścigów leży sobie kilometrowy dywan z liści. Komu i z którego ratusza trzeba zabrać ciepły stołek i dać miotłę? 11:55, 05.11.2021
Emerytka8914:37, 05.11.2021
Za komuny żyło się lepiej pod każdym względem. A i na arenie międzynarodowej mając za sojuszników Rosjan coś znaczyliśmy. Teraz wyzysk, kapitalizm, degeneracja, wyludnienie, sami emeryci już w tym kraju. Nasza armia nie ma szans w starciu z Białorusią wzmocnioną weteranami ze spenazu Putina. Zachód palcem nie kiwnie jak nas wystrzelają. W PRLu była służba zdrowia, edukacja, wczasy zakładowe, kolonie, praca dla każdego. Kler niestety nie został pokonany i przejoł władzę i teraz ciemnota panuje. Wyjechałbym ale starych I chorych nie chcą za bardzo na zachodzie. Emeryturę mam 1400 - resztę mi zabrali. Myśl o eutanazji. 14:37, 05.11.2021
Boom13:59, 05.11.2021
6 4
A ten dozorca to mieszkał na chodniku i pracował za dobre słowo? Nie, czasy i sytuacja były diametralnie różne. Nikt nie chciałby teraz utrzymywać takiego dozorcy w każdym domu. Poza tym Wyścigi to pustkowie, który dozorca by miał niby ogarniać ten teren, skoro teraz nawet liści nie można spalić, nie mówiąc o używaniu dmuchaw. 13:59, 05.11.2021