Zamknij

JUTRZENKA NADAJE! Czyli niesamowite radio na Ursynowie

19:32, 15.03.2014 Agnieszka Marianowicz-Szczygieł Aktualizacja: 16:16, 22.03.2014
Skomentuj

Od 33 lat na Ursynowie nadaje rozgłośnia radiowa "Jutrzenka". Radio mogłoby być metaforą polskich losów - powstało tuż przed stanem wojennym. Zostało założone przez uczestnika powstania warszawskiego, żołnierza Armii Krajowej, w czasach stalinizmu - torturowanego. Pan Andrzej Cielecki jest niezłomny także dziś - gdy bez żadnych funduszy utrzymuje ciągle nadającą rozgłośnię.

Próbuję „złapać” Jutrzenkę na swoim kuchennym radioodbiorniku... Jest! Najpierw słyszę wiersz Norwida, potem zdaje się piosenkę Edyty Geppert (szum, trochę utrudnia rozpoznanie, czy to aby nie Anna German), następnie słyszę zachętę do odwiedzenia nowej wystawy fotografii przedwojennej w Domu Spotkań z Historią i wreszcie reportaż o Dniu Żołnierzy Wyklętych. Jestem zdumiona profesjonalizmem.

Na Ursynowie mamy bowiem rozgłośnię radiową! To kombatanckie Radio Armii Krajowej - Radio "Jutrzenka", którego biało-czerwona flaga ze znakiem Polski Walczącej dumnie powiewa nad 11. piętrem jednego z bloków na Imielinie. Radio nosi imię gen. "Grota" Stefana Roweckiego. W redakcji przy Dereniowej 4 oprócz założyciela pracuje jeszcze kilka osób.

Nie może nadawać reklam, ani audycji sponsorowanych. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wykazała się brakiem realizmu i skazała - jak się wydawało radio - na wegetację. Ale nic z tego - w eter biegnie od prawie 33 lat spora dawka patriotyzmu i to codziennie! Nic dziwnego, założyciele są wyjątkowymi osobami..

Radio miało swój ważny udział w wydarzeniach stanu wojennego. Rozpoczęło nadawanie 14 grudnia 1981 roku, czyli dzień po ogłoszeniu stanu wojennego. Z ulicy Polnej poszedł wówczas w świat sygnał SOS alfabetem Morse'a oraz komunikat o wprowadzeniu stanu wojennego w jęz. angielskim. Założycielem radia był Andrzej Cielecki, emerytowany elektronik. 

Nadajniki zbudowano w ciągu 24 godzin, ten sam zespół naukowo-techniczny budował jeszcze inne, dla "Radia Solidarność". Ponad 2000 tych nadajników: wielkości pudełka od zapałek, każdy o zasięgu około kilkuset metrów, rozmieszczono równomiernie na terenie całego Ursynowa. Były małe, ale dzięki temu niewykrywalne dla SB. „Zazule” pojawiały się w szybach wentylacyjnych i windach.

Sygnał S.O.S. oraz pierwsze informacje podała pani Ewa Strzelecka. Potem pani Jadwiga Augustyńska-Latoszyńska, żołnierz Armii Krajowej, prowadziła kilkunastominutowe pogadanki o historii Polski.

Radio startowało początkowo z wizją stacji edukacyjnej. Powstało pierwszych 40 audycji. Później program nadawano już kilka razy w tygodniu - od 11 listopada 1990 przez 9 lat na częstotliwości 98,1 MHz.

W 2001 roku przyznano w końcu koncesję i potwierdzono darowaną 2 lata wcześniej częstotliwość: 99,5 MHz. Radio mogło emitować sygnał w godz. od 12:00 do 24:00. Wcześniej właściwie nadawało nielegalnie, a właścicieli nazywano spolegliwie "piratami z Ursynowa". 

Andrzej Cielecki sprzedał mieszkanie na ulicy Polnej, poświęcił wszystkie pieniądze, aby kupić nadajnik o zasięgu 60 km. Żona specjalnie w tym celu pojechała do USA. Tak, nawet nadajnik został zakupiony za własne pieniądze! Dzięki niemu "Jutrzenkę" dobrze słychać na Ursynowie, ale sygnały od słuchaczy dostaje również z Pragi czy Piaseczna. Prawie wszystkie inne warszawskie stacje radiowe korzystają z nadajnika na Pałacu Kultury i Nauki i zarabiają na reklamach.

W 2007 roku KRRiT chciała „Jutrzence” koncesję odebrać. Problemów było więcej. Trzeba było zgromadzić zespół współpracowników. Tę samą częstotliwość dostało do południa muzyczne Radio Nostalgia, które bywało, że zagłuszało Jutrzenkę włączając swój program poza wyznaczonymi ramami czasowymi, np. do 15:00. W czasie remontu bloku przy Dereniowej, robotnicy uszkadzali i kradli anteny. Mimo przeszkód radio sprawnie funkcjonowało.

Wśród osób związanych z "Jutrzenką" byli lub są do dziś: Andrzej Podkański - malarz, felietonista, Anna Pietraszek, Jacek Bąk, aktor Mikołaj Miller, Przemysław Korpas, Witold Kalinowski, Ania Łagodzińska, Monika Jadźwińska i Elżbieta Walczyk, która prowadzi sekcję młodzieżową. Radio to rozgłośnia Światowej Federacji Kombatantów Polskich, ma także powiązania z "Radiem Solidarność".

Na antenie Jutrzenki możemy usłyszeć sporo muzyki poważnej, powstańczych piosenek, alfabet piosenki patriotycznej, audycji o sekretach historii, wspomnień wojennych, posłuchać pouczających lektur, reportaży - czasem jak najbardziej współczesnych.

Ramówka jest szczelnie wypełniona, od poniedziałku do niedzieli. Muszę przyznać, że podziwiam tych ludzi, tyle samozaparcia, bez żadnych funduszy z zewnątrz.

Osoba założyciela "Jutrzenki" i jego żony – pani Elżbiety Żełabin-Cieleckiej (również elektronika) - zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Informacja na stronie radia jest dość skromna, historia życia założyciela jest jednak imponująca, to jakże szlachetny człowiek, wręcz nie do zdarcia.

Andrzej Cielecki (rocznik 1928), to emerytowany dr inż. elektronik, odznaczony m.in. Orderem Virtuti Militari, Orderem Odrodzenia Polski, Krzyżem Walecznych. Wspomina muzykowanie w rodzinnym majątku w Ćmielowie, (wciąż pięknie gra na fortepianie!), ostatniego przemówienia Starzyńskiego wysłuchuje przez odbiornik, do którego własnoręcznie wspólnie z siostrą zbudował wzmacniacz. Stryj także zajmował się elektroniką. Od 1943 roku Pan Andrzej należy do AK. Pod pseudonimem „Andrzejek” bierze udział w powstaniu warszawskim w batalionie Zośka, jako najmłodszy oficer, ma przecież 16 lat. Ku zaskoczeniu Niemców konstruuje kątomierz do granatnika, w celu obliczania trajektorii lotu pocisków. Zostaje ranny. Do dziś nosi w sobie pamiątkę z tamtych czasów, w postaci drobnych odłamków w głowie i nodze.

Trzy  razy próbował uciekać z niemieckiego obozu jenieckiego. Kiedy mu się to w końcu udaje, dociera do dywizji Maczka, a nawet uczęszcza do liceum. Jego ojciec zostaje rozstrzelany przez Sowietów w 1945 r., jako uczestnik cudu nad Wisłą. Po powrocie do Warszawy w 1945 roku, najpierw kończy szkołę Wawelberga na wydziale łączności, a potem Politechnikę, gdzie doktoryzuje się z optoelektroniki. W 1949 r. zostaje aresztowany przez UB, jest maltretowany: zdzierano mu paznokcie, był bity metalowymi prętami, torturowany w tzw. studni, chciano od niego wyciągnąć nazwiska współtowarzyszy z AK. Nic jednak nie powiedział. Nieprzytomnego wyrzucono go z ciężarówki na ulicy Chocimskiej. Pomocy udziela mu siostra zakonna.

W ramach nakazu pracy zostaje przydzielony do  Zakładów Telewizyjnych. Kiedy orientuje się, że przydzielono go do budowania zagłuszarek Radia Wolna Europa, sprytnie je uszkadza, by były bardzo zawodne, wreszcie prowokuje wypadek z prądem, aby umknąć UB. W 1969 roku przyznano mu tytuł „Mistrza Techniki”. To wieloletni pracownik PAN, właściciel licznych patentów, w tym zagranicznych.

Dziś Pan Andrzej marzy, by rozgłośnia dostała wreszcie swoją siedzibę (studio znajduje się w prywatnym mieszkaniu).  Wciąż pozostaje wierny nieodwołanym rozkazom gen. Okulickiego jako oficer łączności. Wszak szczęście to wiedza i ciągle działanie. Jego życiową misją jest kultura działania: „my nie chcieliśmy mieć znaczenia, chcieliśmy działać” - wspomina.

Radio "Jutrzenka" nadaje codziennie na częstotliwości 99,5 MHZ  w godzinach od 12:00 do 24:00. Najlepiej odbiera w samochodowych odtwarzaczach, w domu warto antenę ustawić poziomo. Rozgłośnia zaprasza do współpracy, osoby chcące się podzielić swoją wiedzą, spikerów, osoby obdarzone zdolnościami aktorskimi. Warto ją wspierać.

Agnieszka Marianowicz-Szczygieł

http://lufcik.info/

[ZT]19581[/ZT]

[ZT]6315[/ZT]

(Agnieszka Marianowicz-Szczygieł)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

yes2mikeyes2mike

0 0

Pan Andrzej powinien naprawić sobie antenę, bo to co teraz się z zasięgiem dzieje, to kpina jakaś. 13:16, 22.03.2014

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%