Zamknij

Kandydat PiS z Ursynowa: Za 1 gram tysiąc złotych mandatu. Ale nie więzienie! WYWIAD

10:38, 27.09.2019 Sławek Kińczyk Aktualizacja: 16:28, 27.09.2019
Skomentuj WZ WZ

Deklaruje otwartość do rozmowy o związkach partnerskich, choć nie o małżeństwach par jednopłciowych. Zapowiada, że raczej nie podniesie ręki za zaostrzeniem aborcji, a za posiadanie grama marihuany karałby mandatem. Wreszcie, obiecuje otworzyć biuro poselskie na Ursynowie. To nie działacz lewicy, to kandydat PiS Wojciech Zabłocki - ursynowianin, były radny dzielnicowy i miejski - startujący z ostatniego 40. miejsca na liście. Zaskoczeni?

Po co to Panu? Chce się Pan przenieść z samorządu do Sejmu, gdzie pojedynczy poseł się nie liczy, a gdy partia każe, trzeba podnieść rękę…

Wierzę w to, że jest inaczej. Kandyduję do Sejmu, bowiem jako samorządowiec wielu rzeczy nie mogę zrobić, a są projekty, które bardzo chciałbym wcielić w życie.

Na przykład?

Przykładem są bony mieszkaniowe, które opracowałem jeszcze jako burmistrz Pragi Północ. Zamiast utrzymywania kolejek do mieszkań komunalnych i całego skomplikowanego aparatu administracji, po prostu wprowadzić dopłaty do czynszu. Jak się okazuje to dużo tańsze niż utrzymywanie tysięcy urzędników zajmujących się lokalami komunalnymi. To jeden z przykładów rozwiązań, które da się zrobić tylko w parlamencie. 

Inna sprawa to rzecz, która bardzo mnie ostatnio interesuje - jakość i bezpieczeństwo żywności. Jako burmistrz budowałem i remontowałem przedszkola, szkoły oraz żłobki. Okazuje się, że robimy bardzo dobrze wyposażone obiekty z nowoczesnymi stołówkami, ale potem rodzice pytają czy sama żywność w nich podawana będzie odpowiedniej jakości. 

Rozporządzenia ministra zdrowia mówią o katalogu produktów, a nie o jakości. A badania prowadzone w przedszkolach czy szpitalach dowodzą, że dzieci jedzą dania z dużą ilością cukru, soli, z produktów wysoko przetworzonych, jakieś najtańsze wędliny z konserwantami, czyli rzeczy, które trują.

Ostatnio wybuchła afera, gdy okazało się, że w 2/3 opakowań pizzy we Włoszech jest bardzo trujący Bisfenol -A. Gdy spytałem znajomych, którzy zajmują się tą tematyką w Polsce, odpowiedzieli, że raczej nie ma badań na obecność tego środka w opakowaniach produktów sprzedawanych w naszym kraju. 

Musi być ktoś w parlamencie, kto interesuje się nie tylko sprawami ideologicznymi, czy twardą polityką, ale też podnoszeniem standardów jakości żywienia, innowacjami, wdrażaniem dobrych zmian dla samorządów.

Ale przecież są agencje rządowe, które zajmują się tymi tematami. Czy tu potrzebny jest poseł?

W bardzo wielu obszarach państwa są odpowiednie instytucje, ale zawsze wsparcie polityczne, kierunkowe, jest konieczne. Chcę być głosem, który będzie o to dbał i walczył, aby o tym na forum parlamentu rozmawiać. W debacie publicznej brakuje merytoryki.

Jak się rozmawia z sąsiadami, to różne marsze w telewizji nie są dla nich najważniejsze. Ich interesuje to, w jakim otoczeniu mieszkają, co ich dzieci jedzą w szkole itp. Chcę być trochę takim posłem-samorządowcem.

W takim razie, czy jest Pan za wprowadzeniem podatku od nadmiernej ilości cukru albo soli w żywności? To często stosowane narzędzie w walce z plagą chorób cywilizacyjnych.

U mnie w domu, gdy ktoś z gości ostatnio chciał cukier do herbaty, to okazało się, że nie mam. Nie kupuję ani cukru, ani soli. Zaś jako historyk mogę dodać, że dawniej władcy wprowadzali podatki na to, co było złe, a zwalniali z nich to, co było dobre. Cukier, sól czy tłuszcze przetworzone powinny być opodatkowane. Kampanie społeczne nie dają efektu. Cukru jemy coraz więcej. Otyłość wśród dzieci to już 18%, a w Polsce ten odsetek rośnie najszybciej w Europie!

Musimy to zrobić. To kwestia bezpieczeństwa i naszego zdrowia. Wiele innych produktów powinno być również ograniczonych.

Na przykład jakich?

Na przykład alkoholu, także tego niskoprocentowego. Jego spożycie rośnie.

Mieszkańcy narzekają, że budek monopolowych jest więcej niż tych spożywczych…

Nie może być tak, że na każdym kroku są sklepy z alkoholem. Idę rano przez Ursynów i na murku jest wystawa „małpek”. Musimy zacząć ograniczać dostępność alkoholu oraz wprowadzić dużo dalej idące ograniczenia w reklamie alkoholu.

Parlament miał wielokrotnie okazję zająć się takimi życiowymi sprawami, ale mam wrażenie, że ustawodawca nie spełnia już tej roli. Stał się jedynie teatrem lub kabaretem. Areną starć politycznych. Są pomysły, by politycy zajęli się teatrem, a panele społeczne złożone z obywateli podejmowały decyzje. Są pierwsze próby w innych krajach i - ponoć - taki nowy rodzaj demokracji zdaje egzamin.

To dobrze, że społeczeństwo angażuje się w tematy społeczne. Sam robiłem wiele konsultacji społecznych w dzielnicy, ale nie wierzę w to, że społecznicy czy pasjonaci całkowicie zastąpią parlament.

Spójrzmy choćby na Kukiz’15, który miał być ugrupowaniem niepolitycznym. To ugrupowanie dziś nie istnieje, okazuje się, że ci działacze sami stali się politykami. A polityka powinna być profesjonalna. Bo zajmuje dużo czasu, to praca od rana do nocy. Pewne reguły trzeba znać i się w tym specjalizować. Po tej kadencji widzimy, że parlament uchwalił bardzo dużo dobrych ustaw, zmienił wiele w państwie czy gospodarce. Poparcie i zainteresowanie tymi tematami jest duże i cały czas rośnie.

Ale mamy 20 posłów z Warszawy, a nie znam żadnego, kto skoncentrowałby się na jakości żywności, walce ze smogiem czy zwiększeniu ilości zieleni. Brakuje takiego posła w tej chwili i ja chciałbym nim być.

Chciałbym też stworzyć w Warszawie muzeum przyrodnicze. Już 100 lat temu Sejm RP podjął uchwałę o powstaniu takiego muzeum. W Polskiej Akademii Nauk mamy 8 mln eksponatów z całego świata przyrody, których nie ma gdzie pokazywać. To ogromne dziedzictwo. Były próby, by powstało to na Ursynowie - w ogrodzie botanicznym, później myślałem o Pradze.

Dlaczego Pana zdaniem PiS nie wygrał nigdy wyborów na Ursynowie? Wasze wyniki wyborcze to wciąż ok. 20 procent. Co powoduje, że nie możecie do siebie przekonać dużej części Ursynowa, a nasza dzielnica wręcz postrzegana jest jako „platformerska”?

Podkreślę, że i tak mamy od wielu kadencji po 5 radnych dzielnicowych, czyli po jednym z każdego okręgu.

Są różne przyczyny, także historyczne. Są takie osiedla, które były zasiedlane w latach 80. i 90. przez osoby związane z MSW, milicją itp. Na takich terenach duże poparcie ma historycznie SLD czy lewica. Dziś Platforma Obywatelska w dużej mierze pochłonęła lewicę, więc te środowiska głosują na Koalicję Obywatelską.

Przypomnę, że był czas, gdy PiS wygrywał na Ursynowie i byliśmy największym klubem w radzie dzielnicy, mieliśmy 10 radnych. A prezydent Lech Kaczyński miał też bardzo duże poparcie na Ursynowie. Część wyborców prawicowych z Ursynowa poszła w kierunku PiS lub konserwatywnej części PO.

Historyczne podziały czy struktura społeczna są tu bardziej wymagające dla nas. Ale, jako pierwszy komitet zebraliśmy podpisy na Ursynowie. Kiedy my zebraliśmy, to Platforma dopiero je zaczynała gromadzić. To zatem kwestia ciężkiej pracy i dotarcia do ludzi.

Są osoby, które z racji doświadczenia życiowego swoich poglądów już nie zmienią, ale z młodymi można rozmawiać. Oni są otwarci na argumenty. Musimy więc poświęcić dużo pracy na ich przekonanie do siebie.

Czy podoba się Panu decyzja o obniżeniu podatków dla młodych, skutkująca choćby tym, że samorządy lokalne będą miały dużo mniej pieniędzy? Warszawa straci ok. 1 mld złotych. Dla przeciętnego młodego człowieka zysk wyniesie parędziesiąt złotych, dla stolicy sumaryczna strata to potężna część budżetu, z którego powstają żłobki, szkoły, drogi…

Gdy zostawałem radnym Warszawy, budżet miasta wynosił ok. 13 mld złotych, a gdy kończyła się kadencja wynosił 18 mld złotych. To nie jest tak, że te 5 mld wzięło się z księżyca. To się wzięło z bardzo dobrej koniunktury gospodarczej i bardzo dobrej pracy rządu. 

Przy różnych ważnych zmianach, niestety trzeba też się liczyć, że będą zmiany nie zawsze korzystne dla samorządu. Poza tym, każdy samorząd powinien dbać o młodych, by nie wyjeżdżali za granicę. Trzeba im pomóc, by więcej zarabiali i w przyszłości płacili większe podatki. U nas.

Nie należy się obrażać na rząd za gigantyczny wzrost dochodów samorządu w ostatnich 5 latach!

Spadek dochodów spowodowany obniżką podatku PIT może spowodować brak nowej drogi, brak mieszkań komunalnych. Te 100-200 złotych zatrzyma młodych ludzi w kraju? Pewnie nie, a samorządowi bardzo zaszkodzi.

Samorządy mają coraz więcej pieniędzy, a i tak nie dają sobie rady z ich wydawaniem. Warszawa ok. 50% środków inwestycyjnych przerzuca na kolejne lata, bo nie potrafi ich wydać. Wolałbym, aby włodarze miast skupili się efektywnym wydawaniu tych pieniędzy.

Te pieniądze nie przepadają, one zostaną wydane w innym horyzoncie czasowym. Wprowadzanie takich zmian w trakcie roku budżetowego - czy to dobry pomysł?

Nie da się zrobić takiego systemu, w którym nikt nie traci. Jeśli jednym chcemy dać, to inni nie dostaną. Ale sytuacja gospodarcza jest bardzo dobra, wiec należy zaufać rządowi, że samorządy dadzą sobie radę. Nawet te małe ulgi dla przeciętnego młodego człowieka mają znaczenie.

A czy obniżenie zarobków samorządowców to była dobra decyzja? Dziś mało kto chce pracować w samorządzie lokalnym. To oznacza gorsze funkcjonowanie państwa.

Wówczas było takie oczekiwanie społeczne, więc i posłowie, i samorządowcy pensje stracili. Ale dzięki tej sytuacji świadomość społeczna wzrosła. Wszyscy zaczęli się interesować pensjami w państwie. Okazało się, że te 7 tys. złotych dla burmistrza to nie 70 tys. jak myśleli mieszkańcy.

Obniżenie pensji może spowodować pokusy korupcyjne…

Gdy byłem burmistrzem też dotknęło mnie cięcie płac, i jakoś nie miałem pomysłów, by wziąć łapówkę. Ciągoty korupcyjne nie zależą od wysokości pensji, tylko od osobistej uczciwości. Może, przy dobrej sytuacji gospodarczej, powinniśmy na nowo wyznaczyć system wynagradzania urzędników, samorządowców i posłów. Zrobiłbym inny system. Dałbym więcej swobody radnym w kształtowaniu pensji.

Warszawskie dzielnice mają niewiele władzy. Miasto jest scentralizowane, a burmistrzowie prawie nic nie mogą. Są jak sołtysi w gminie. Może czas więcej niezależności dla dzielnic?

Myślę, że burmistrzowie wcale nie są tak ograniczeni. Natomiast już przebrnięcie przez biurokrację warszawską jest trudne. System jest bardzo scentralizowany i uzyskanie jakiejkolwiek decyzji jest długotrwałe i zależy też od sprawności samego burmistrza. To system niewydolny. Trzeba tu zrobić radykalny ruch. Albo przyznać większość kompetencji burmistrzom, albo powołajmy dyrektorów dzielnic, którzy są mianowani przez prezydenta miasta. W tej chwili, nawet gdy burmistrz chce sprzedać jakąś straszącą ruderę, musimy pytać o zgodę prezydenta, który o niej nigdy nie słyszał!

Jak Pan ocenia prezydenturę Rafała Trzaskowskiego po prawie roku od wyborów?

Jestem zaskoczony, że to jest cały czas młody polityk, a jest tak bardzo wycofany. Wycofał się z wielu obietnic wyborczych.

Z których?

Darmowa komunikacja dla uczniów liceów, sieć nowych żłobków, miały być nowe linie metra, obwodnice…

Ale oczekuje Pan od prezydenta, że już po roku to wszystko będzie?

Nie, ale jeśli już na początku kadencji zapowiada, że wiele rzeczy nie zostanie zrealizowanych, albo zostanie odsuniętych w czasie, to znaczy, że już sam w te sprawy nie wierzy. Rozmawiam z samorządowcami z PO i sami mówią, że po decyzje chodzi się do wiceprezydentów, a prezydent Trzaskowski, mający ogromną władzę, z tej władzy nie korzysta.

Najgłośniejszym osiągnięciem miałby być ogródek z palet zorganizowany na placu Bankowym? Ja nie jestem w stanie wskazać innego! Miliardy złotych, dziesiątki tysięcy urzędników, spółki miejskie. W żaden sposób Rafał Trzaskowski tego nie wykorzystuje, po to by zbudować coś ważnego, pięknego. Już nie mówię o skandalu jakim jest awaria dotycząca oczyszczalni Czajka.

PiS ostro krytykuje prezydenta Trzaskowskiego za tę sprawę. Ale czy internetowy hejt, który wylewał się wiadrami na władze miasta nie jest przegięciem?

Przegięciem jest niedopilnowanie inwestycji za 4 mld złotych oraz niepoinformowanie na czas opinii publicznej. 

Trzaskowski temu zaprzecza. Twierdzi, że procedury zostały dochowane.

Procedury zostały dochowane, ale opinia publiczna dowiedziała się o sprawie dopiero dobę po tym, jak ćwierć miliona litrów ścieków dostało się do Wisły i zatruło środowisko.

Awaria może się zdarzyć zawsze i w czasach każdej władzy. Czy to jest powód do tego, by tak mocno upolityczniać temat?

Ta awaria stała się przez to, że inwestycja za 4 mld złotych została niedopilnowana. Były głębokie zaniedbania, co przyznał sam prezydent. Nie robiono odpowiednich przeglądów kolektora, a władze wodociągów to politycy z nadania władz miasta. 

Poza tym, polityka to nie jest zabawa dla grzecznych chłopców. Jeśli ktoś coś „skopie” czy „zawali” to nie powinien spodziewać się komplementów.

Pan usprawiedliwia ten hejt internetowy, który się wylał na władze stolicy?

Żadnego hejtu nie pochwalam. Uważam, że wszelka agresja i obrażanie w internecie jest niedopuszczalne i sam tego bardzo nie lubię. Dyskutujmy poważnie i kulturalnie. Nie znam skali tego hejtu, bo nie miałem czasu tego śledzić, ale być może mieszkańcom puściły nerwy w sytuacji, gdy stało się coś takiego?

A co Pan myśli o hejcie, płynącym z Ministerstwa Sprawiedliwości na sędziów?

Nie znam dobrze tematu, ale z tego co wiem była dymisja wiceministra, który w sposób mało profesjonalny prowadził korespondencję na tematy polityczne. To powinien być standard. Jeśli minister bądź wiceminister zachowuje się niewłaściwie to powinien odejść.

Czyli nie było i nie ma w PiS grupy hejterskiej, która ma za zadanie dyskredytować przeciwników za pomocą internetu? 

Jestem w PiS od 15 lat i nie widziałem takiej grupy. Nie słyszałem też o takiej sytuacji. Ale mogą się zdarzyć pojedyncze osoby, takie jak zdymisjonowany wiceminister, którzy przekroczyli granice.  PiS w przeciwieństwie do poprzedników reaguje odpowiednio. Tych osób nie ma już w polityce.

Przyzna Pan, że PiS ma problem z osobami w swoim gronie, które bardzo psują wizerunek ugrupowania, które mówi o sobie, że „chce naprawiać Polskę”.

Gdy jest ogromna partia, mająca wielu działaczy i sympatyków zawsze zdarzy się ktoś, kto użyje ostrzejszego języka czy powie coś niewłaściwego. Ale są to pojedyncze i rzadkie przypadki. I często taki ktoś jest dymisjonowany.

Pamiętajmy jak to wyglądało u naszych przeciwników. Jak były afery, to do ostatniej krwi walczono o honor takich osób, broniono aferzystów. U nas jak jakaś osoba nie spełnia standardów jest usuwana. Wysoko postawiliśmy poprzeczkę i tak powinno być.

Jako dziennikarz obserwuję Pana pracę od czasów, gdy był Pan radnym ursynowskim. Nikt nigdy nie powiedziałby o Panu niczego złego, przeciwnicy cenią Pana za kulturę i umiejętność rozmowy. Dlaczego cały PiS nie ma twarzy Wojciecha Zabłockiego, tylko twarz, której duża część społeczeństwa nie jest w stanie zaakceptować?

Ja myślę, że skoro od 15 lat jestem w PiS, a od 10 lat jestem przewodniczącym ursynowskiego PiS to jestem jedną z twarzy tego ugrupowania. To, że mnie wystawiono z dobrego ostatniego miejsca na liście w prestiżowym okręgu to też chyba świadczy o tym, że na taki język i styl polityki w Prawie i Sprawiedliwości się stawia.

Polacy są głęboko podzieleni, a politycy zachowują się jakby zarządzali wzajemnie zwalczającymi się sektami. Jaką ma Pan receptę na zasypanie tych podziałów?

Myślę, że aż tak źle nie jest. Uważam, że nie tylko politycy, ale też media - jako czwarta władza - narzucają ton dyskusji publicznej. Jeśli media będą promowały jakościowe debaty o ważnych sprawach, takie jak choćby bezpieczeństwo żywności, a mniej będą szukały sensacji, mniej prostego przekazu, to będzie lepiej.

Jeśli będzie się zapraszało do mediów polityków i samorządowców, którzy będą zainteresowani rozwiązywaniem konkretnych problemów, a mniej będzie skandalistów o wyrazistym języku…

Czyli znowu winni dziennikarze, a nie politycy!

Każdy musi odrobić pracę domową. W polityce potrzeba więcej merytoryki. Apeluję do wyborców: głosujcie na polityków merytorycznych, a nie takich którzy robią show. Wybierajcie tych stonowanych, a nie tych krzykliwych i tych, którzy skupiają się na ideologii. A media powinny wybierać tematy realne i bliskie ludziom. Jak każdy zmieni choć trochę swoje podejście to będzie lepiej.

A propos ideologii. Czy zagłosuje Pan za całkowitym zakazem aborcji, jeśli dostanie się Pan do Sejmu?

Obecne rozwiązanie, które funkcjonuje w Polsce jest pewnym kompromisem. Jeśli mielibyśmy coś zmienić, to trzeba to dokładnie przemyśleć. I muszą być ważne powody, by tę śrubę dokręcić. Rozmawiałem z wieloma mieszkańcami, wielu z nich mówi o zwiększeniu ochrony życia, inni mówią o tym, by ją poluzować. Wszelkie korekty mogą jednak wywrócić obowiązujący kompromis w różnych kierunkach. Dużo do powiedzenia powinni mieć lekarze, zwłaszcza w przypadkach zagrożenia życia kobiety.

A związki partnerskie?

Jeśli mielibyśmy mówić o jakimś rodzaju umowy, dzięki której ludzie mogliby się odwiedzać w szpitalu czy dziedziczyć po sobie, to jestem otwarty na taką dyskusję. Natomiast nie chciałbym jakiegoś „cyrku” w postaci małżeństw homoseksualnych. To niepoważne. 

Legalizacja marihuany na własny użytek - tak czy nie?

Mam nowe rozwiązanie tego tematu. I uważam, że należy o tym porozmawiać. Z obserwacji osobistej uważam, że legalizacja byłaby błędem. Jeden z moich znajomych, zwolennik legalizacji, mieszkający w USA, w stanie w którym marihuana jest legalna, zmienił zdanie, gdy zobaczył co tam się dzieje. Patologie, dzieci wdychające to na balkonie, kierowcy jadący samochodami pod wpływem narkotyków itp. Kolega zmienił zdanie na ten temat.

Ale czy wsadzać do więzienia kogoś, kto ma ze sobą 1 czy 2 gramy? Niekoniecznie. Uważam, że trzeba ustalić granicę. Na przykład za 1 gram - tysiąc złotych mandatu, za pięć gramów - 5 tys. Być może ktoś taki odczułby konsekwencje swojego zachowania i wyciągnął wnioski. Natomiast surowymi karami trzeba karać dilerów i rozprawiać się z nimi karnie. Wprowadziłbym więc granicę kilku lub kilkunastu gramów, za którą jest mandat. Dwa lata więzienia dla małolata, który ma dwa gramy rujnuje mu życie.

I na koniec o spółdzielniach mieszkaniowych. Ciągle jesteśmy niezadowoleni z ich funkcjonowania. Mało osób interesuje się tymi sprawami. Zarządy rządzą latami w tym samym składzie… Może pora na likwidację spółdzielni? Na kadencje zarządów?

Spółdzielnie z założenia są dobrą formą zarządzania. Dobrze zorganizowana i uczciwa spółdzielnia jest czymś bardzo dobrym. Wprowadziłbym natomiast więcej mechanizmów kontrolujących zarządy. Trzeba więcej władzy dla mieszkańców. Walne zgromadzenia są za rzadko, regulaminy tych zebrań są skomplikowane i narzucane przez zarządy. Przy sprytnych prawnikach, zaprzyjaźnionych działaczach i braku zainteresowanie mieszkańców członkowie zarządu mogą się nie zmieniać przez długi czas.

Może warto wprowadzić referendum nad odwołaniem zarządu bez potrzeby uczestnictwa w Walnym? Elektroniczne głosowania online z domu - przecież jesteśmy w XXI wieku. To tematy, którym też chciałbym się zająć. 

Jakie będą wyniki głosowania w Warszawie?

W tej chwili mamy 8 posłów wybranych i jednego, który do nas przeszedł. Polityka to miejsce dla optymistów, więc zakładam, że 8-9 mandatów w stolicy jest realne i o to będziemy walczyć. 

A czy Małgorzata Kidawa-Błońska wygra z Jarosławem Kaczyńskim?

Myślę, że nie.

Jak już Pan zostanie posłem, to pewnie - jak większość polityków wybieranych z tutejszych okręgów - zapomni Pan o Ursynowie…

Obiecuję, że otworzę biuro poselskie na Ursynowie. To dziwne, że dotychczas, przy paru posłach, którzy byli z Ursynowa, takiego nie było. Dlatego obiecuję, że takie powstanie i proszę mnie rozliczać z tego!

Będziemy. Dziękuję za rozmowę.

W cyklu wywiadów przed wyborami porozmawiamy jeszcze z innymi ursynowianami, startującymi z list wyborczych.

[ZT]13288[/ZT]

(Sławek Kińczyk)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(12)

KJLKJL

9 7

Ten wywiad powinien przeczytać ojciec Wojtka i porządnie zlać pasem w gołą pupę. 12:58, 27.09.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

UrsynowianinUrsynowianin

12 4

Zapewne ma swoje poglądy, ale się z nimi nie zgadza... 12:58, 27.09.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

SteinStein

9 3

Cyt. "dawniej władcy wprowadzali podatki na to, co było złe, a zwalniali z nich to, co było dobre".
Takich głupot tom dawno nie słyszał...
Sól była niezbędna do konserwowania żywności, a żupy solne były źródłem dochodów dla skarbu. 13:25, 27.09.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

LGBT500+LGBT500+

2 7

Taki kaczysta a coś tam do rzeczy a nasz postępowy burmistrz nie chciał wyznaczyć miejsc parkingowych wyznaczonych dla osób transpłciowych i LGBT+! 13:35, 27.09.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

CzarsonCzarson

9 5

Całkiem rozsądnie gada ten pan Wojtek. 15:15, 27.09.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Kabaty zieloneKabaty zielone

10 5

Ludzkie oblicze pisu ?
Nie wiem czy wierzyć...
Poznałem pisowskich działaczy od bardzo złej strony. 17:01, 27.09.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

MagmaMagma

3 3

jestem zaskoczony, niby pis to beton, ale pan Wojtek jakiś taki pluszowy! 18:27, 27.09.2019

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

Warszawiak ( bardzo Warszawiak ( bardzo

8 3

Bo chce żeby go wybrano , a po wyborach przekaz dnia . 20:49, 27.09.2019


Warszawiak ( bardzo Warszawiak ( bardzo

5 4

Same kryształy w tym pisie . 20:52, 27.09.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

ŻycieBezLGBTŻycieBezLGBT

3 7

Tylko PIS ma sens! 19:02, 28.09.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

HermanHerman

2 2

Hasła dobrane pod lokalny elektorat, a czy to przejaw cynizmu, czy prawdziwe przekonania pozostawiam do oceny czytelnika. Niemniej przypominam, że to tylko słowa, bo kolega tak czy inaczej tańczyć będzie tylko w taki sposób, jak mu z Nowogrodzkiej zagrają. 20:03, 29.09.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

poppop

0 1

W Polsce politycy muszą walczyć z alkoholizmem, Eksportujemy alkoholików na całą Europę.
chodząc się po mieście (Poznań) w godzinach południowych (w ciągu tygodnia!) widzę śmierdzących ufajdanych totalnie pijanych młodych ludzi przed 40-tką. (prawdopodobnie młodszych gdyż ich stan sprawia że wyglądają znacznie starzej). To jest przerażające.!!!!
W każdym większym supermarkecie czy dworu kolejowym urzędzie publicznym zaczepiają ludzie pytając o "wsparcie finansowe". Śpią na ławeczkach w parkach, przesiadują pod budami monopolowymi... Jeśli rozmawiasz w obcym języku w miejscu turystycznym (np. ze znajomymi z zagranicy) lepią się do Ciebie jak muchy do gó**a. Taki obraz Polski chcemy pokazać turystom odwiedzającym nas ???? Co będzie z tymi ludźmi? Raz stoczywszy się w dół będą ciężarem dla społeczeństwa do końca życia. To są często mądrzy i inteligentni ludzie którym alkohol zlasował mózgi. Nawet niewielki drink uszkadza w małym stopniu mózg. wieloletni alkoholicy stają się roślinkami. 13:40, 30.09.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%