Czy uda się uratować dwie ostatnie klasy sportowe w podstawówce im. Polskich Olimpijczyków? W czwartek radni z komisji edukacji wezwali burmistrza i dyrekcję szkoły do przeprowadzenia rzetelnych konsultacji z rodzicami w tej sprawie. O pomyśle likwidacji klas swoich dzieci rodzice dowiedzieli się bowiem… z maila.
Dyrekcja Szkoły Podstawowej nr 323 im. Polskich Olimpijczyków twierdzi, że konsultacje w sprawie likwidacji dwóch klas sportowych o kierunku akrobatyka odbyły się. Problem w tym, że jak twierdzą rodzice, były to pseudokonsultacje.
- Rodzice zostali o tym poinformowani mailem i postawieni przed faktem dokonanym. Nikt nie pytał ich o zdanie. Dzieci, żeby dostać się do tych klas, musiały zdawać egzaminy. Teraz, w pół drogi informuje się je, że celu nie osiągną. To dla młodych sportowców bardo demoralizujące i demotywujące. W dodatku muszą wybierać, których kolegów bardziej lubią, a których mniej - przekonują rodzice w petycji internetowej, pod którą podpisało się już prawie 450 osób.
W czwartek do tematu likwidacji klas sportowych na Ursynowie wrócili radni z komisji edukacji. Po raz kolejny stwierdzili, że dyrekcja oraz dzielnica nie rozmawiały ze społecznością szkolną na temat swoich planów. I tym samym same doprowadziły do konfliktu.
- Zawiodła komunikacja, rodzice czują że zostali postawieni przed faktem dokonanym i pomysł likwidacji klas sportowych nie został z nimi skonsultowany zawczasu - mówi Antoni Pomianowski z Inicjatywy Mieszkańców Ursynowa.
Potwierdzali to rodzice uczniów, którzy uczestniczyli w obradach. - Chodzi o to, o co w ogóle chodzi! Dostaliśmy informację od dyrekcji o oszczędnościach w oświacie. A od burmistrza dowiedzieliśmy się, że wcale nie chodzi o oszczędności. Więc o co chodzi? Dla nas to niezrozumiały komunikat - mówiła Anna Rokicińska, reprezentująca likwidowaną klasę 4c.
- Wystarczy, aby zakomunikować to w sposób odpowiedni, przekonać, a być może wcześniej uda się zdetonować wszelkie nieporozumienia - komentowała Sylwia Krajewska z KO, przewodnicząca komisji edukacji.
Dzielnica i szkoła powołują się na zapisy oświatowe, które mówią o likwidacji klasy, gdy liczba dzieci spadnie poniżej określonego minimum - 16 dzieci. Rodzice z kolei powołują się na zapisy w statucie szkoły, które dosyć niejasno regulowały tę kwestię. Niekorzystny dla dyrekcji punkt, mówiący o minimum 10 uczniach w klasie sportowym, władze szkoły określiły jako "pomyłkę" i po cichu wraz z radą szkoły usunęły go z dokumentu. To był punkt zapalny.
Radni podjęli uchwałę, w której wzywają dyrekcję Szkoły Podstawowej nr 323 oraz zarząd dzielnicy do rozmów z protestującymi rodzicami, a przede wszystkim powtórnego przeanalizowania czy likwidacja klas to dobra decyzja. W uchwale pojawił się zapis, aby dzielnica zapewniła uczniom zajęcia z akrobatyki do końca ich edukacji w szkole.
Radnych zainteresowało czy likwidacja dwóch klas akrobatycznych jest już przesądzona.
- Arkusz szkoły został zaopiniowany przez związki zawodowe i tyle jeśli chodzi o kwestie formalne - odpowiadał burmistrz Robert Kempa.
Z kolei naczelniczka Wydziału Oświaty w ursynowskim ratuszu mówiła coś innego. - Arkusz są w trakcie opiniowana, ta procedura jeszcze trwa - stwierdziła Joanna Sienicka.
Zdezorientowani radni przyjęli więc uchwałę bez zapisu o wstrzymaniu likwidacji klas. - Chciałem żeby wzywała do wstrzymania decyzji, ale uznano że decyzja nie jest jeszcze podjęta. To połowiczna prawda, bo arkusze organizacyjne zostały już zatwierdzone i przesłane do kuratorium, zatem sprawa jest formalnie zaawansowana - mówi Antoni Pomianowski z IMU.
Na razie więc nie wiadomo jak zakończy się awantura o klasy sportowe w szkole im. Polskich Olimpijczyków. To, czy zajęcia z akrobatyki dla dzieci pozostaną, zależy od wyników rozmów rodziców z dyrekcją i dzielnicą, które mają się odbyć lada dzień.
- Warto zachęcać dyrektorów, by bardziej partnersko traktować rodziców, a co za tym idzie - dzieci - kwitował radny Robert Wojciechowski z KO, przewodniczący rady rodziców ze szkoły przy Lokajskiego.
- Jestem zadowolona, że toczy się dialog. I liczę, że dojdzie do spotkanie rodziców z burmistrzem. Idziemy w dobrym kierunku. W pełni zadowolona będę, gdy podczas tych rozmów dojdziemy do porozumienia. Póki co ta uchwała jest na razie na papierze, a my czekamy na jej realizację - mówi Anna Rokicińska, przedstawicielka rodziców.
W szkole przy Hirszfelda to nie pierwszy konflikt między dyrekcją a rodzicami. Dwa lata temu wybuchła awantura o projekt "Budząca się szkoła" realizowany w podstawówce. Rodzice zarzucali dyrektorce kłamstwo, że dzieci nie mają zadań domowych, podczas gdy są one zadawane. Sprawa trafiła m.in. do kuratorium, realizację programu wstrzymano.
Więcej o likwidacji klas sportowych w Szkole Podstawowej nr 323 pisaliśmy w poniższych artykułach:
[ZT]14927[/ZT]
[ZT]14816[/ZT]
Zniesmaczon06:15, 23.05.2020
19 mają w Zetce była rozmowa z panią dyrektor odnośnie e-nauczania w czasach pandemii. Oczywiście pani "derektor" rozpływała się w zachwytach nad swoją osobą, jak to wszystko świetnie zorganizowała, jak dzieci i rodzice są zadowoleni. Zastanawia mnie czy przypadkiem ten samozachwyt nie jest min. powodem utrzymywania takiej soby na tym stanowisku- obecny burmistrz ma tak samo. Bo jak jest, naprawdę to wiedzą rodzice, których dzieci uczęszczają do S.P 323. I nie jest to pierwsza taka dziwna sytuacja z p. "derektor", a kempa ją trzyma. Szkoda, że dzieci na tym tracą...
06:15, 23.05.2020
Upio16:52, 23.05.2020
8 0
Pani dyrektor robi wokół siebie wiele szumu. Także na tym portalu jej pełno. Wydaje się jakby była dyrektorem jedynej szkoły na Ursynowie. 16:52, 23.05.2020