Zamknij

"Nie ma małych ról, są mali aktorzy". Stanisława Celińska o serialu "Alternatywy 4" i nie tylko

10:43, 26.06.2022 Sławek Kińczyk Aktualizacja: 21:58, 06.07.2022
Skomentuj SK SK

Odmówiła Barei, ale tylko raz. Stanisława Celińska była gościem ostatniego spotkania z cyklu "Jak u Barei". Aktorka opowiadała o swoich rolach, zdradziła też, dlaczego fałszowała na ostatnim występie w Opolu.

Charyzmatyczna, doświadczona życiem, zagrała niezliczoną ilość ról, słynie też ze śpiewania. Stanisława Celińska jest jak Krystyna Kwiatkowska - żadnej pracy się nie boi. 

Miała zagrać żonę Rochowicza (w tej roli Wojciech Pokora) w komedii Barei "Poszukiwany, poszukiwana". Ale odmówiła.

- Był trend grania w dramatach, priorytetem było zagranie u Wajdy, Kutza... Komedie to było coś gorszego. Aktorzy musieli uważać, by go nie zaszufladkowano - mówiła aktorka.

Jako Bożenka Lewicka w "Alternatywy 4"

Rok później z chęcią gra jednak Lusię w "Nie ma róży bez ognia", a później znowu przerwa od Barei.

- Kiedy poszłam po rozum do głowy, pomyślałam, że to głupota, by nie zagrać u takiego reżysera. Pewnego dnia jestem w ogródku przy domu i jedzie Stasio na rowerze. "O Stasiu. Wiesz co, zagrałabym u Ciebie" - powiedziałam. I zagrałam! - tak Celińska wspomina angaż do serialu "Alternatywy 4".

Aktorka pojawia się w obsadzie z ówczesną śmietanką aktorską - Wilhelmi, Voit, Gołas, Gajos, Pokora.  

- Atmosfera na planie była wspaniała! Miałam grać o wiele mniej, a później spodobała się moja nauczycielka. Zapamiętałam sceny z Pokorą... "Czy może mi Pan wstrzelić kołek?" Przecież to są kapitalne kwestie! - wspomniała aktorka.

- Furman to docent marcowy, lizus... Co tę nauczycielkę urzekło w tak śliskim typie? - dopytywał prowadzący spotkanie Rafał Dajbor. - No strzelba! Pokazał, jak tygrysa zabił... Prawdziwy mężczyzna. Zresztą on wspaniale grał tę rolę - odpowiadała Celińska.

Wielu aktorów wspominało podczas ursynowskim spotkań Romana Wilhelmiego - aktora wielkiego, ale też niedostępnego, trudnego, bardzo skupionego na rolach i mającego problem z alkoholem. Celińska pamięta anegdotę z nim związaną.

- Siedzi Roman przy stoliku nad scenariuszem i pisze w nim: P, O, P, O, I co to znaczy? Przyp.....lić - odpuścić! Przyp.....lić - odpuścić! - i tak miał grać dobry aktor - śmiała się Celińska.

Podobne rady dawała aktorce Helena Gruszecka. Aktorka starej daty, jedną z jej ostatnich ról była rola baby z koszami z jajami, przed którą rozwija się przejście z papieru toaletowego, w "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz".

- Ona miała taki bardzo głęboki głos - naśladowała Celińska. - Kochanieńka, wiesz, jak ty budujesz rolę: Najpierw musisz wejść i przyp.....lić, środek możesz przepie....lić, a na końcu wychodzić i musisz dopie....lić! Tak kochanieńka! - To by się zgadzało z Wilhelmim - śmiała się aktorka, a razem z nią cała sala.

Debiut filmowy Stanisława Celińska miała w "Krajobrazie po bitwie" w 1970 roku u Andrzeja Wajdy. - Trzy aktorki w zdjęciach próbnych, wygrywa Marzena Trybała, a gra Pani. Jak to się stało? - pytał Dajbor.

- Marzenka była nieśmiałą osobą, a chodziło o rozebranie się m.in. do roli trupa. Ja zaproponowałam bardzo ekspansywną osobę - mówiła aktorka.

W filmie grała w towarzystwie Daniela Olbrychskiego i wydawałoby się, że jest to wymarzona rola kobieca.

- Na pewno otworzyło to drogę do tzw. kariery. Choć ja nie miałam takiego myślenia. Wajda był po "Polowaniu na muchy", wtedy to był upadek... Ale mnie się spodobała ta rola. Nie nauczyłam się tekstu, bo wróciłam właśnie z Opola. Powiedziałam bezczelnie, że nie umiem tekstu, ale będę improwizować. Wiedziałem, że rola jest dla mnie!

"Teatr jest dla mnie tajemnicą"

Aktorka marzyła o teatrze. Już na czwartym roku zagrała chłopca Billego. Później przyszła propozycja z Białegostoku, ale Celińska chciała zostać w Warszawie. Po roli w "Gwiazdach i winogronach" dostrzegł ją Erwin Axer, dostała umowę w Teatrze Współczesnym. 

- Statystowałam, nie grałam. Ale byłam pomysłowa - w roli pasażerki wypchałam biust, stałam i jadłam czekoladki. Axer docenił to, powiedział "Wymyśliłaś siebie!" - mówi o swoich początkach aktorka.

Zdradziła też, czym jest dla niej teatr. - Dla mnie teatr jest tajemnicą. Stoi krzesło, aktor tak nim operuje, że wierzymy, że on jest królem a krzesło tronem. Taki teatr mi się podoba, metafizyczny, duchowy - mówiła, tłumczać powody zerwania z teatrem Warlikowskiego.

Żadnej roli - jak mówi - nie zagrała na pstryknięcie palcem. - Wcielenie się w rolę innego człowieka wymaga staranności. Porównuję to do łańcucha, jeśli każde ogniwko jest silne i dopracowane, to ten łańcuch jest mocny. Nie ma małych ról, są mali aktorzy - mówiła Stanisława Celińska.

Za rolę w komedii "Pieniądze to nie wszystko" dostała nagrodę w dalekim Szanghaju. Musiała ją sobie sama odebrać z gabinetu Juliusza Machulskiego, gdzie pewnego dnia się zakradła. Grę w serialu "Barwy Szczęścia" lubi, bo porusza ona wiele potrzebnych wątków. Poza tym, dzięki pieniądzom za serial, może odmawiać zagrania w reklamie.

Równo 10 lat temu ukazała się książka O Celińskiej "Niejedno przeżyłam". Jak sama mówi to książka-świadectwo. Szykowana jest jej druga część. Na koniec aktorka wyjaśniła dlaczego "fałszowała" podczas ostatniego występu na festiwalu w Opolu.

- Miałam siebie z odbiciem, nie wiedziałam, gdzie jestem! Są komentarze - gdzie sią taka stara pcha i fałszuje! Fałszowałam, tak! Ale to był problem techniczny - śmiała się Celińska, która po spotkaniu znalazła jeszcze czas na rozdawanie autografów i krótkie rozmowy z fanami.

(Sławek Kińczyk)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%