Po każdym większym deszczu na chodniku przy metrze Natolin pojawia się ogromna kałuża, której nie sposób ominąć. Cierpią na tym mieszkańcy, ale także właściciele i pracownicy pobliskich sklepów. Zarządca chodnika obiecuje przyjrzeć się sprawie, ale - jak przekonuje - nie jest w stanie zbyt wiele zrobić.
Chodnik wzdłuż bloku przy stacji metra Natolin od strony al. KEN raczej nie pozostawia wiele do życzenia - wybrukowany, równy, bez dziur. Sytuacja zmienia się diametralnie przy większych ulewach. Wówczas przejście zamienia się w basen.
- Po większym deszczu nawet trawniki zamieniają się w tereny mocno podmokłe. Efekt: nigdy nie można dojść bezpośrednio do wejścia do metra Natolin ani na pocztę, ani do przystanku autobusowego. Trzeba chodzić naokoło - mówi pani Dorota, mieszkanka okolic skrzyżowania Belgradzkiej i KEN.
Problem nie dotyczy jedynie kwestii dojścia do komunikacji miejskiej. Wzdłuż chodnika znajdują się sklepy i punkty usługowe. Po większej ulewie klienci nie mają szans wejść do nich z suchymi butami. Swoje uwagi przekazują potem właścicielom tamtejszych biznesów, którzy nie są w stanie nic na tę sytuację poradzić.
- Praktycznie wszyscy zwracają nam na to uwagę. Niektórzy mają nawet do nas o to pretensje, a nie każdemu da się przetłumaczyć, że to nie od nas zależy. Cztery lata temu coś było tutaj naprawiane. Ale nie pamiętam, czy przyniosło jakiś efekt. A nawet jeśli, to tylko na chwilę. Kałuża pojawia się cały czas - mówi ekspedientka tamtejszej "Żabki".
Właścicielem chodnika jest Spółdzielnia Mieszkaniowa "Wyżyny". Zgłoszeń w sprawie jego zalewania do tej pory jednak... nie dostawała. Mimo to wie, z czego problem wynika. Winne zaleganiu w tym miejscu wody jest ukształtowanie terenu - chodnik znajduje się w naturalnym zagłębieniu.
- Nie da się też go podnieść, bo to podnoszenie musi się gdzieś skończyć. Teraz musielibyśmy wejść z nim na elewację budynku - stwierdza Andrzej Grad, członek zarządu SM "Wyżyny".
A co z kanalizacją deszczową? Jest. Tyle że nie działa najlepiej. Kratka kanalizacyjna znajduje się w samym centrum kałuży, kiedy ta powstaje w czasie ulew. Nie jest jednak w stanie od razu odciągnąć zalegającej deszczówki. Na niewiele zdaje się także kanalik drenażowy ciągnący się wzdłuż całego chodnika.
- Faktycznie nie da się przejść tym chodnikiem suchą stopą, ale nie za wiele można jeszcze zrobić. Jedynym wyjściem byłaby przebudowa kanalizacji deszczowej. Ale nie jest też tak źle, kałuża znika stosunkowo szybko i dosyć rzadko się pojawia - stwierdza Grad.
Spółdzielnia nie zamierza jednak pozostawić przechodniów samym sobie. Andrzej Grad zapowiada sprawdzenie i przeczyszczenie odpływów. Być może choć trochę poprawi to sytuację mieszkańców i przedsiębiorców.
Dzieje się coś ciekawego, ważnego lub niepokojącego? Daj nam znać! Wyślij informację i zdjęcia na adres: [email protected]. Interweniujemy w Waszym imieniu.
WTF20:38, 02.09.2021
4 5
Więcej drzew wycinać! Ponad 1000 drzew wyciętych na ursynowie w tym sezonu to za mało!!!! 20:38, 02.09.2021
brakuje tylko 100 me08:29, 03.09.2021
5 0
To potwierdza pilną konieczność połączenia Belgradzkiej z Pileckiego wokół górki Kazurki. 08:29, 03.09.2021
alf12:14, 03.09.2021
2 0
Kiedyś to się jak sarenka po cegłach i deskach skakało, a teraz olaboga :-D Kostka (wynalazek szatana) lubi się zapadać i tworzyć niecki, coraz mniej trawników i zieleni to i woda nie ma gdzie spływać. 12:14, 03.09.2021