Zamknij

Plaga pseudograffiti na Kabatach. "Namalują coś i nie wiadomo, co to jest"

09:53, 02.05.2021 Kamil Witek Aktualizacja: 13:06, 04.05.2021
Skomentuj KW KW

Wszędobylskie pseudograffiti kłują w oczy mieszkańców Kabat. Niezbyt urodziwe rysunki masowo pojawiają się ostatnio na elewacjach tamtejszych budynków. Straż miejska jest bezradna – bo i mieszkańcy przestali wierzyć w jej skuteczność. Tymczasem usuwanie bazgrołów kosztuje i to niemało.

W okolicach ulic Wąwozowej, Dembego i Zaruby co i rusz można zobaczyć dzieła pseudografficiarzy.

- Nie popieram malowania graffiti na budynkach. Zwłaszcza gdy są to jakieś niecenzuralne treści. Same w sobie graffiti mi nie przeszkadzają pod warunkiem, że są w odpowiednim do tego miejscu, a obrazy są ładne – mówi pani Renata.

Warstwa artystyczna malowideł na ścianach kabackich bloków zazwyczaj pozostawia wiele do życzenia. Tak zwane „tagi” przy Wąwozowej nijak mają się do przemyślanych i pięknych dzieł, jakie można spotkać np. na murze przy Torze Wyścigów Konnych Służewiec.

Żeby to chociaż było jakieś ładne, ale namalują coś i nawet nie wiadomo, co to jest. Przecież to jest zwyczajnie głupie. Jeszcze na tych strzeżonych osiedlach jest porządek, ale jak nie ma ogrodzenia, to budynek zaraz jest cały pomalowany. I to nie tylko tutaj, ale w całej Warszawie. Jeszcze nie wiadomo, jak ich złapać. Pewnie malują w nocy, bo w dzień to by ich ktoś pogonił – stwierdza pani Ania.

Artyści-widmo

Tego typu "artystów" złapać rzeczywiście trudno. Niektórzy mieszkańcy swoje podejrzenia kierują w stronę znudzonej młodzieży. Jeśli jednak nie przyłapie się nikogo na gorącym uczynku, to szanse na odnalezienie sprawców są praktycznie zerowe. Dlatego też z reguły pseudograffiti nie są zgłaszane straży miejskiej.

W tym roku nie było żadnych zgłoszeń dotyczących graffiti w okolicach Wąwozowej – mówi Jerzy Jabraszko ze stołecznej straży miejskiej.

Gdy już jednak taki artysta wpadnie, może go spotkać niemała kara. Za malowanie po budynku grozi do 500 zł mandatu. Ponadto właściciel może wystąpić o zadośćuczynienie. Wtedy sprawa trafia do sądu. Skazany musi pokryć wtedy koszty rozprawy i wypłacić odszkodowanie.

Złapanie pseudografficiarza jest praktycznie niemożliwe, koszty usuwania ich dzieł pokrywa najczęściej spółdzielnia, czyli mieszkańcy. Wydatki na ten cel sięgają kilkunastu, a w niektórych przypadkach nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych rocznie.

- Żeby usunąć takie graffiti w sposób skuteczny, to po jego zmyciu należałoby pomalować duży fragment ściany. Koszty tego są jednak bardzo wysokie, więc ograniczamy się do zamalowania tylko fragmentu, a wtedy budynek robi się łaciaty i cierpi estetyka. Można dobierać kolory – co nawet się udaje – ale nie da się dobrać koloru zabrudzonego – mówi Andrzej Grad, członek zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej „Wyżyny”, gdzie również swego czasu pojawiały się masowo pseudograffiti.

Przypominamy, malowanie graffiti nie jest nielegalne pod warunkiem zgody właściciela obiektu.

(Kamil Witek)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(12)

MBeMBe

18 2

Te bazgroły nie mają nic wspólnego z graffiti. To jest zwykły wandalizm. 11:35, 02.05.2021

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

RealReal

9 6

A czym innym jest graffiti niż bazgrołami mniej lub bardziej udanymi. Jak wyżej napisano wywodzi się to z dzielnic biedoty. A u nas wykonują to wyrostki z tzw. dobrych domów. Bo mają wzorce i wszystko im wolno. Kiedyś nie było bazgrolenia bo ludzie reagowali. Teraz wszyscy udają, że nie widzą. Bo co będzie jak się okaże że to synalek ważnego policjanta, prawnika, polityka lub na innym stanowisku? 14:27, 02.05.2021


reo

ZniesmaczonZniesmaczon

16 1

I co milicja, straż miejska i dzielnica z tym robi? NIC. I tak od lat panuje taki "ład". 11:35, 02.05.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

IrfyIrfy

13 2

W polskich realiach ani bazgrołów ani bazgraczy zwalczyć się nie da. A przynajmniej nie na poziomie "państwa", dzielnicy czy wspólnoty mieszkaniowej. Tym bardziej, że te bazgroły są bezmyślnym małpowaniem amerykańskich (i wszelkich innych) gett, w których mieszka bezrobotna biedota. Trudniąca się "bandyterką wszelką". Tam maziaje pełnią funkcję informacyjną. Obeznany przybysz może z nich wyczytać, że tu i tu "rządzą" jakieś "rekiny" czy inne "czachomłoty" i człowiek z nimi nieskoligacony zostanie co najmniej pobity lub zastrzelony. W realiach ursynowskich bazgroły sporządzają rozmaite obszczymury, które sobie myślą, że są "strasznymi gangsta", bo sprzedają zioło wyhodowane w doniczce na oknie. Zwalczyć się ich nie da, bo trzeba by co najmniej kilku nielegalnie wyłapać i zrobić nielegalnie krzywdę niewspółmierną do szkodliwości bazgrołów. "Służby" też mają to gdzieś. 12:22, 02.05.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

JanJan

6 3

Są kamery na ulicach, na budynkach, w metrze i w autobusach. Powinna powstać specjalna jednostka Stražy Miejskiej do wykrywania graficiarzy przy użyciu monitoringu. Parę wyroków po kilkadziesiąt tysięcy złotych za odnowienie elewacji z pewnością ostudzi zapał tych obszczymurków. 16:20, 02.05.2021

Odpowiedzi:2
Odpowiedz

IrfyIrfy

4 0

Kamery nic nie dadzą. Maziaj powstaje w kilkadziesiąt sekund i jest robiony ręką zakapturzonego kolesia w czapce z daszkiem i maseczką/chustką na twarzy. Z reguły w nocy. Musiałbyś postawić strażnika na każdym rogu. Ale dobrze, powiedzmy że jakimś cudem dorwałeś gościa na gorącym uczynku. Bo akurat tuż obok było nocne szkolenie i cała milicja i SM się zjechała. Wtedy jest tak - wniosek do sądu, leżakuje dwa lata. Potem jest "wyrok", w postaci pół roku poprawczaka i pokrycia kosztów sądowych przez rodziców. Ale się zdezaktualizuje, bo w międzyczasie gówniarz osiąga pełnoletniość, ale popełniał, jak był nieletni. Szach i mat. Bazgroły owszem, da się zwalczać. Pieniędzmi i niewyobrażalnym dobrobytem. Pojedź do Szwajcarii, bohomazy znajdziesz tylko w dzielnicach z dużą liczbą imigrantów z Maghrebu. 16:46, 02.05.2021


RealReal

6 1

Ale u nas to robi zamożna młodzież a nie biedna. Tam gdzie istnieje rodzaj społecznej kontroli, bohomazów nie ma. Tam gdzie jest dużo pieniędzy i szacun dla ich posiadaczy, brak reakcji sąsiadów graffiti i inne dewastacje pojawiają się często. A np. mur metra jest malowany w biały dzień, przez osobników którzy nawet maseczek nie mają, nie mówiąc o kapturach. 07:48, 03.05.2021


WallWall

0 16

I bardzo dobrze. Jak nikt nie wie o co chodzi, to na pewno mądre jest. I głupi ten co nie wie. Do głupoty nikt się nie przyzna, bo każdy mądrym chce być. A że Kabaty przecież wyjątkowe i pracują na awangardę Ursynowa od lat, to i graffity mają. W USA, i zagranicą to już sztuka i street art w cenie jest. No to o co ten szum? Wiadomo, jakby to Banksy był to inna sprawa ale może to nowy Banksy tworzy i nikt go jeszcze nie zrozumiał... 16:38, 02.05.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Kabacki chamKabacki cham

12 1

Kiedyś była taka instytucja dla wszystkich wandali, łobuzów i złodziejaszków, a nazywała się wp******l.
Potem jeszcze gagatek musiałby po sobie posprzątać. Warto by reaktywować. 20:18, 02.05.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

SpraySpray

6 14

Władze ursynowskich spółdzielni popierają marne murale (sztukę ubogich dzielnic i faweli ) za społeczne pieniądze to lokalsi czują się zachęceni do własnych wypowiedzi plastycznych. Więcej murali - więcej pseudograffiti 21:44, 02.05.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

HmmmHmmm

7 3

Łapiesz takiego i robisz mu graffiti na twarzy, ubraniu i plecaku,i puszczasz, ubaw co nie miara 10:52, 03.05.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

~Jan~Jan

3 1

Kabaty nie są żadnym wyjątkiem. Wszędzie tak jest. 23:01, 03.05.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%