Natoliński Ośrodek Kultury stał się centrum pomocy warszawskim medykom. Sala, w której wcześniej odbywały się wydarzenia artystyczne, zamieniła się w punkt przerzutowy dla wolontariuszy szyjących maseczki i drukujących przyłbice potrzebne m.in. w szpitalach.
Każdego dnia przybywa osób niosących pomoc pracownikom służby zdrowia, którzy są na pierwszej linii frontu w walce z koronawirusem. Dramatyczne braki podstawowych środków ochrony w szpitalach skłoniły mnóstwo nieznających się wcześniej osób do połączenia sił. Tak też stało się kilka dni temu, za sprawą pani Katarzyny z Ursynowa, która rozkręciła w mediach społecznościowych ogólnowarszawską akcję szycia maseczek.
- Aktywnie działa już około 35 osób. Nie znaliśmy się, ale połączyła nas chęć pomocy innym. Uszyliśmy już około 800 maseczek i mam nadzieję, że każdego dnia będzie ich przybywać. Potrzeby są ogromne, w tej chwili zgłosiło się już 176 jednostek służby zdrowia, które potrzebują 47 tysięcy maseczek - mówi Katarzyna z akcji "Maseczki dla warszawskich medyków".
Niewiele mniej potrzeba przyłbic ochronnych ok. 32 tysięcy. One również produkowane są przez wolontariuszy i dostarczane do Natolińskiego Ośrodka Kultury skąd trafiają do szpitali.
- Około 130 osób w ciagu czterech ostatnich dni zrobiło ramki dla około 800. Ja zajmuję się wycinaniem szybek. Taki zestaw jest pakowany i przekazywany np. szpitalom i dopiero na miejscu składany, z powodu wielkości przyłbic - wyjaśnia Kuba, odpowiadający za przyłbice.
Produkcja maseczek i przyłbic rozsiana jest po domach i firmach w całej Warszawie. Aby usprawnić działanie setek wolontariuszy powstał łańcuszek ludzi dobrej woli. Jedni przekazują materiały, inni produkują, a jeszcze inni rozwożą do placówek służby zdrowia. Aby to wszystko dobrze działało niezbędny jest tzw. punkt przerzutowy.
Takie centrum logistyczne, gdzie składowane są półfabrykaty i gotowe do rozwiezienia maski i przyłbice zostało stworzone na Ursynowie, w Natolińskim Ośrodku Kultury przy ul. Na Uboczu.
- Jak się tylko dowiedzieliśmy, że grupa wolontariuszy potrzebuje takiego miejsca, nie zastanawialiśmy się i oddaliśmy im do dyspozycji nie tylko pomieszczenie, ale też naszych pracowników. Przyjmują i wydają składowane tam rzeczy - mówi Andrzej Grad, członek zarządu spółdzielni "Wyżyny".
Dobrej woli i zapału nie brakuje, ale wolontariusze proszą o materiały. Brakuje zwłaszcza tych potrzebnych do szycia maseczek.
- Przede wszystkim potrzeba nam aż 55 kilometrów tasiemki-jodełki, albo lamówki. Wszystko musi być bawełniane, ponieważ maseczki są sterylizowane w temperaturze 95 stopni Celsjusza - mówi pani Katarzyna.
Jeśli ktoś posiada takie troczki i chciałby je przekazać wolontariuszom, może zgłosić to na stronie Maseczki dla warszawskich medyków lub przynieść do Natolińskiego Ośrodka Kultury przy ul. Na Uboczu 3.
Znafca18:30, 31.03.2020
0 6
Oceniłem w odróżnieniu od tłumu to co stało się w artykule na odwrót jak inni.Wyjaśnienie jest proste-maski są nieistotne.Aby ograniczyć chorobę należy po 1 zlikwidować znaczną cześć dodatków do żarcia oficjalnych i nieoficjalnych,po 2 stosować to co polecam do leczenia. 18:30, 31.03.2020