Złodzieje wypożyczali samochody, a następnie wywozili je w okolice Kartuz. Tam trafiały w ręce pasera. W sprawę zamieszane były 4 osoby. Wszyscy zostali już zatrzymani. Dwóm podejrzanym grozi nawet do 8 lat więzienia.

Na ursynowski komisariat zgłosił się właściciel wypożyczalni samochodów. Przekazał policjantom wieści od swojego znajomego, również właściciela wypożyczalni. Znajomy miał wypożyczyć 51-letniemu mężczyźnie audi RS5. W drodze na Pomorze sygnał GPS auta zaginął. Właściciel wypożyczalni, który przekazał sprawę policjantom, zgłosił się na komisariat, gdyż sam był ofiarą podobnej kradzieży.

- Okazało się, że ten sam 51-latek wypożyczył od zgłaszającego audi RS3 warte ponad 200 tys. złotych. Sygnał GPS wskazywał, że samochód również poruszał się drogą na Pomorze. Zgłaszający obawiał się, że jego samochód także stał się przedmiotem przestępstwa, chociaż sygnał z nadajnika jeszcze odbierał – mówi podkom. Robert Koniuszy, rzecznik mokotowskiej komendy policji.

Sygnał z audi RS5 zaginął w okolicach Kartuz. Zaś z RS3 nadawał w pobliżu tej miejscowości. Dlatego ursynowscy policjanci podzielili się informacjami z Komendą Powiatową Policji w Kartuzach. Tamtejszym funkcjonariuszom udało się znaleźć skradzione audi. Stało na posesji, gdzie policjanci często znajdują części z kradzionych samochodów.

W międzyczasie funkcjonariusze ustalili, gdzie przebywa 51-latek. Został zatrzymany, gdy wsiadał do samochodu, tym razem swojego.

- Mężczyzna tłumaczył się, że wypożyczył auta na prośbę kolegi i to on miał zwrócić samochody do wypożyczalni – przekazuje podkom. Koniuszy.

Oprócz 51-latka w sprawę zamieszani byli jeszcze 32-latek i 27-latek. Zostali zatrzymani, gdy podjeżdżali taksówką pod ośrodek szkoleniowy w Wawrze. Starszy z mężczyzn był poszukiwany przez prokuraturę. To na jego zlecenie 51-latek wypożyczał auta. Młodszy natomiast pomagał 32-latkowi w sprzedaży kradzionych samochodów. Mundurowi przeszukali hotelowy pokój, w którym zatrzymywali się podejrzani. Znaleźli kluczyki do skradzionej RS3, dowód rejestracyjny do bmw oraz holenderskie dokumenty rejestracyjne.

- Z zabezpieczonej dokumentacji wynikało, że mężczyźni sprzedawali wypożyczone auta tzw. słupowi, a następnie rejestrowali je w Holandii – mówi rzecznik mokotowskiej policji.

Ponadto zabezpieczono dwa bilety na pociąg relacji Gdynia-Warszawa. Był to dowód na pobyt mężczyzn na Pomorzu w czasie, gdy skradzione zostały samochody. „Słupem” okazał się 41-latek, który prowadził warsztat w Kartuzach. To jemu 32 i 27-latek sprzedawali kradzione audi.

Zdradził ich wypadek

Sprawa z RS3 była trochę bardziej skomplikowana. Podczas podróży do Kartuz złodzieje mieli wypadek. Musieli zostawić samochód na miejscu. Do Kartuz dostali się taksówką. Powrócili po RS3 wraz paserem i zepchnęli samochód na pobocze. Następnie 41-latek odwiózł mężczyzn na pociąg do Warszawy, a sam pojechał po audi lawetą i zabrał je do swojego warsztatu.

- Kiedy się zorientował, że w samochodzie cały czas nadaje czujnik GPS, ponownie wciągnął pojazd na lawetę i porzucił je na drodze koło miejscowości Łapice, gdzie auto zostało odnalezione i zabezpieczone – informuje podkom. Koniuszy.

41-latek także został zatrzymany. Podejrzany stwierdził, że pomagał jedynie nieznanym mu mężczyznom naprawić samochód. Podczas przeszukania jego domu policjanci znaleźli jeszcze kokainę, amfetaminę, tabletki ecstasy oraz kieszonkową elektroniczną wagę.

Za paserstwo oraz posiadanie narkotyków 41-latkowi grozi do 5 lat więzienia. 51-latkowi za współudział w przywłaszczaniu kradzionych audi także grozi 5 lat za kratami. Obydwaj znajdują się pod policyjnym dozorem. Wobec 32 i 27-latka sąd zastosował 3-miesięczne areszty. Za przywłaszczenie wypożyczonych samochodów i oszustwa przy ich sprzedaży grozi im do 8 lat więzienia.