Ruiny stajni u zbiegu ulic Moczydłowskiej i Gminnej od prawie pół roku oficjalnie są zabytkiem. Nie można ich wyburzyć, nie powstanie tam również Ogród Zimowy z Budżetu Obywatelskiego. Dzielnica ma inne plany, od których zależy przyszłość ursynowskiego zabytku.
Po folwarku moczydłowskim, założonym na początku XVIII wieku, do dziś pozostały jedynie ruiny dwóch dziewiętnastowiecznych stajni. Jedna z nich, ta lepiej zachowana, na początku marca została wpisana do rejestru zabytków województwa mazowieckiego. Zaważyły na tym walory artystyczne budynku.
- To prawdziwa perełka architektoniczna i historyczna. Na Ursynowie to jeden z niewielu już ostańców pamiętających folwarczną historię Ursynowa, wpisuje się też niewątpliwie w historię Warszawy. To miejsce z ogromnym potencjałem, w środku ujmuje ceglana architektura i charakterystyczne sklepienia, miejsce na coś nowego, przepięknego - mówi Krzysztof Twardowski, pasjonat przyrody, prowadzący kanał SamanoPL na Youtube.
Aby budynek przywrócić do życia ursynowianin Dariusz Adamski, chciał za 700 tys. z Budżetu Obywatelskiego moczydłowskie ruiny zamienić w Ogród Zimowy - lokalną atrakcję, miejsce spotkań i obcowania z naturą .
Idea nie zyskała jednak pozytywnej oceny urzędników i projekt został odrzucony ponieważ m.in. nie otrzymał pozytywnej oceny konserwatora zabytków oraz kolidował z budową Centrum Opiekuńczo-Mieszkalnego. Obecnie na działce sąsiadującej ze stajnią trwa projektowanie tego ośrodka, który będzie całodobowym domem dla kilkudziesięciu seniorów i osób niepełnosprawnych. Od jego ostatecznej formy będzie zależała przyszłość moczydłowskiego zabytku.
- Najpierw musimy wiedzieć, czy i w jakim zakresie będą wykorzystane przy budowie fragmenty nieobjętej nadzorem konserwatorskim stajni. Wiosną przyszłego roku będzie projekt Centrum i wówczas okaże się, czy mamy zagospodarować tylko zabytkową stajnię czy również ruiny drugiej. Wówczas będzie można myśleć o koncepcjach dla tego miejsca - mówi burmistrz Robert Kempa.
Przypomnijmy, stajnia jest ostatnim zachowanym reliktem zabudowy dawnego folwarku Moczydło, należącego od lat 20 XVIII w. do klucza dóbr wilanowskich. W XIX w. gospodarka folwarku za sprawą hrabiego Ludwika Krasińskiego ewoluowała w kierunku hodowli koni. Wówczas powstał, maneż, budynki mieszkalne dla pracowników oraz murowane stajnie, jedną z nich jest prawdopodobnie ta wpisana do rejestru zabytków.
- To w tych stajniach w czasach gdy wyścigi konne odbywały się na Polu Mokotowskim, a nie na Służewcu, trzymano część koni. Była to baza hodowlana i treningowa. Kiedy nie dbamy o pamięć o takich miejscach historycznych, wyrządzamy sobie sami krzywdę - naszej kulturze i pamięci o niej, sprawiając, że czegoś nam brakuje - ocenia Krzysztof Twardowski.
Boom10:13, 11.08.2020
4 0
Przez wiele następnych lat nic się nie zmieni, bo uzgodnienia z konserwatorem to droga przez mękę. Dużo prościej można było to zrobić bez robienia z ruiny zabytku - projekt, kasa, wykonanie. 10:13, 11.08.2020