Pomysłowy złodziej myślał, że wszystkich zdoła oszukać. Przeliczył się. Jego sposób na kradzież markowych perfum przejrzała pracownica jednej z drogerii na Ursynowie.
Zapachem kuszą klientów, a ceną złodziei. Kradzieże markowych perfum to prawdziwa plaga. Przestępcy wymyślają coraz to nowe sposoby na zdobycie flakonów, które później odsprzedają. Pewien 35-latek postanowił okraść jedną z drogerii przy ul. Puławskiej. Wymyślił "sprytny" sposób.
Mężczyzna przyszedł do sklepu z przygotowanym pustym w środku opakowaniem wybranych perfum i zamienił je z oryginalnym. Na pierwszy rzut oka niczym się nie różniły. Brakowało tylko kodu kreskowego drogerii. Po szybkiej podmianie złodziej ruszył do wyjścia. Na bramkach antykradzieżowych włączył się alarm, na który zareagowała pracownica sklepu. Również na taki scenariusz 35-latek był przygotowany.
- Pokazał jej, że ma perfumy i wyjaśnił, że należą one do niego. Twierdził stanowczo, że przyszedł z nimi do sklepu. Kobieta podeszła do regału i policzyła opakowania. Liczba zgadzała się ze stanem, więc go puściła - mówi podkom. Robert Koniuszy, rzecznik mokotowskiej komendy policji.
Cała sprawa wydała się 43-letniej pracownicy nazbyt podejrzana. Kobieta przejrzała nagrania z monitoringu. Oko kamery wychwyciło, jak złodziej zamienia pudełka. W międzyczasie pewny siebie 35-latek wrócił do sklepu. Zaledwie kilka minut po pierwszej kradzieży chciał dokonać kolejnej.
- Pytał innego pracownika, czy są jeszcze perfumy tej samej marki. Wówczas 43-latka podeszła do niego i powiedziała, że sprawdzi na zapleczu. W tym czasie zadzwoniła do ursynowskich policjantów - relacjonuje podkom. Koniuszy.
Chwilę później złodziej był już w rękach mundurowych. Mężczyzna przyznał się do kradzieży i trafił do policyjnego aresztu. Następnego dnia usłyszał zarzuty. Teraz sąd może go skazać na 5 lat więzienia.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz