Od września przedszkola publiczne w Warszawie będą darmowe - ogłosiła prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Rodzice będą płacić jedynie za posiłki, znikną absurdalne opłaty za pobyt dziecka powyżej 6 godzin. Dzielnica chce budować jeszcze jedno przedszkole - obok dwóch dotychczas planowanych.
Decyzją władz stolicy, od 1 września 2017 r. rodzice nie będą płacić za pobyt dziecka w przedszkolu. Z tego rozwiązania skorzystają rodzice 46 000 dzieci chodzących do warszawskich przedszkoli.
- To kolejne działanie na rzecz warszawskich rodzin. Po wprowadzeniu bezpłatnej komunikacji dla uczniów i po warszawskim bonie żłobkowym, tym razem wsparcie dotyczy rodzin, których dzieci chodzą do naszych przedszkoli - zapowiada Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent stolicy.
Od 2013 roku opłata za przedszkola wynosi 1 zł za każdą godzinę pobytu dziecka w placówce powyżej sześciu godzin opieki. - Dzięki likwidacji opłat rodzice w domowym budżecie mogą zaoszczędzić nawet 1000 zł rocznie - przekonuje warszawski ratusz.
Opłata była absurdalna, bo do jej obliczania miasto musiało zatrudnić dodatkowe osoby w administracji przedszkolnej. Uchwała Rady M. St. Warszawy w sprawie jej naliczania była nieprezycyzjna i wywoływała konflikty.
Od września rodzice będą płacić jedynie za posiłki. Dzięki temu rozwiązaniu zmniejszą się również bariery ekonomiczne w dostępie do edukacji przedszkolnej dla rodzin o niskich dochodach.
Na Ursynowie w przedszkolach coraz ciaśniej
W naszej dzielnicy znajduje się 21 przedszkoli publicznych, chodzi do nich ponad 4,3 tys. maluchów. Z roku na rok przedszkolaków przybywa. Szczególnie trudna sytuacja jest w tym roku - ze względu na obowiązek zapewnienia miejsc trzylatkom i reformę oświaty, której efektem jest pozostawianie 6-latków w zerówkach pozaszkolnych (na Ursynowie na tysiąc dzieci z tego rocznika aż 700 zostaje w przedszkolach).
Ratusz robi co może, aby zapewnić wszystkich chętnym miejsca, ale i tak będzie musiał wynająć prywatne przedszkola. Zabraknie około 100-150 miejsc.
- W tym roku przeznaczymy 4 mln złotych na remonty, które dają nam w sumie ok. 300 dodatkowych miejsc, więc nie będzie tak źle jak w poprzednich latach - chwali się burmistrz Robert Kempa.
Ale remonty polegają głównie na... likwidacji sal ruchowych, przebudowie stołówek oraz szatni - czyli upychaniu dzieci gdzie się da. Jedynie na Kajakowej i na Mandarynki powstanie nowy plac zabaw oraz nowe nawierzchnie i oświetlenie.
Jak mówi burmistrz, sale ruchowe być może zaczną jednak wracać w 2019 roku. Dzielnica planuje budowę trzech nowych przedszkoli:
- Szykujemy dokumentację dla inwestycji przy Gandhi/Pileckiego. Może ona ruszyć w następnej kadencji. Wybudowanie tych trzech przedszkoli to dodatkowe 650 miejsc dla dzieci - mówi Kempa.
Pytanie czy to wystarczy, jak na tak rozbudowującą się dzielnicę. W ostatnim roku powstało kilka bloków-molochów po ok. 200-300 mieszkań każdy a wciąż powstają nowe. Przedszkoli i żłobków (podstawówek też) w takim tempie nie przybywa. I nie chodzi wcale o pieniądze - w naszej dzielnicy głównym problemem jest brak miejskich gruntów na cele oświatowe. Za czasów gminy Ursynów, ówczesne władze chętnie wyprzedawały takie rezerwy, uznając, że "skoro nie ma pieniędzy na inwestycje, to nie mogą się zmarnować". Dziś ich brak doskwiera a dzieci tłoczą się w przedszkolach niczym sardynki.
Słoneczko11:27, 13.05.2017
2 1
a nie można w miejsce likwidowanych szkół na Ursynowie np. na Wokalnej na Północnym Ursynowie? 11:27, 13.05.2017
kazik19:51, 13.05.2017
3 0
w 40 lat powstało niewiele ponad 4000 miejsc i przyszła "reforma" PiSu ehhhhh niszczą nasz kraj 19:51, 13.05.2017
Ernesta 13:14, 14.05.2017
2 0
Zamiast na przedszkola dla dzieci z naszej dzielnicy dać to wolą wybudować moloch co się nazywa Ursynowskie Centrum Kultury za 80 000000 pln. To jest rabunek w biały dzień i inwestycja do której mieszkańcy będę zawsze już dokładać. 13:14, 14.05.2017